One wzmocnione, my osłabione, ale zasada: „bij lidera” aktualna

Przypomnijmy, ten mecz nie został rozegrany na początku stycznia i przełożony o miesiąc, bo w w pierwszych dniach nowego roku swoje spotkania grały juniorki obu klubów. Notabene tę rywalizację zakończyły w tamten weekend. GTK Arka została mistrzem Polski do 22 lat, a w turnieju finałowym w Gdańsku Enea AZS AJP była szósta. Ale gdyby nie kontuzje dwóch liderek AZS-u, Wiktorii Keller i Pauli Duchnowskiej, to nie można wykluczyć, że finał turnieju byłby gdyńsko-gorzowski, bo nasze chciały bić się o podium.

W każdym razie ani jedna, ani druga nie wystąpi dzisiaj. Keller czeka okołomiesięczna przerwa, z powodu urazu stawu skokowego i obrzęku więzadła skokowo-strzałkowego, a Duchnowska będzie wyłączona z gry do końca sezonu. Z te-go względu, że czeka ją operacja, po tym jak zerwał więzadła krzyżowe oraz boczne w stawie kolanowym.

- Wiem, że czeka mnie długa rehabilitacja. Na pewno się nie poddam i będę ciężko pracować, nie na 100 procent, a na 200 procent, by wrócić na boisko. Koszykówka to moja pasja. Kontuzje są wpisane w sport. Jestem pewna, że to ukształtuje mój charakter i wrócę silniejsza - mówi Duch-nowska, a wtóruje jej Keller: - Dziękuje wszystkim za pomoc w szybkiej diagnostyce i za słowa otuchy. Teraz czeka mnie przerwa i rehabilitacja. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Wrócę silniejsza.

Oczywiście, żadna z nich nie jest pierwszopiątkową koszykarką w ekipie seniorek i w starciu z prowadzącymi w tabeli rozgrywek gdyniankami nie przebywałyby na parkiecie nie wiadomo ile minut, zwłaszcza Duchnowska, ale ich brak sprawia, że rotacja u gorzowianek będzie ograniczona.

Wzmocnienie Arki

To odwrotnie niż u gospodyń. Te nie będą mieć tak wąskiej kadry meczowej. Nie można też wykluczyć, że w składzie na spotkanie z nami będzie nowa zawodniczka. Arka podpisała kontrakt z środkową z Kanady Kaylą Alexander. Ta mierząca 193 cm wzrostu 29-latka w 2013 r. była wybrana z numerem ósmym w pierwszej rundzie draftu WNBA przez San Antonia Silver Stars. Kariery w USA nie zrobiła, ale z klubami z Rosji czy Francji zdobywała krajowy puchar, a w tamtym roku sięgnęła po klubowe wicemistrzostwo Australii. Alexander znana jest przede wszystkim z bardzo dobrej gry na tablicach i ma w Gdyni wzmocnić formację podkoszową, którą do tej pory tworzyła Niemka Sojna Greinacher i jej rodaczka Marie Guelich.

Dzięki temu transferowi Arkę będzie jeszcze trudniej pokonać niż do tej pory. A do tej pory tak w polskiej ekstraklasie, jak w naszym pucharze nie udało się to nikomu. Owszem, podopieczne Łotewskiego trenera Gundarsa Vetry ponosiły w tej kampanii porażki, ale jedynie w meczach Euroligi. Ale i tam też odnosiły zwycięstwa. I tak jak w poprzednich rozgrywkach w Polsce dream team na nasze warunki stworzył CCC Polkowice, tak w tym zastąpiła pomarańczowe Arka.

Wracając do Alexander. Nie ma pewności, że ta zagra z AZS AJP. Pewne jest, że wystąpi inna olimpijka Rebecca Allen. Ta wraz Australią, podobnie zresztą jak Alexander z Kanadą, w tej przerwie ligowej wywalczyły awans na igrzyska olimpijskie do Tokio 2020. To nie udało się Brytyjce w barwach gorzowskiego klubu, a więc Cheridene Green, której Wielka Brytania poniosła porażki we wszystkich meczach, a sama podkoszowa z Gorzowa zaprezentowała się przeciętnie. Oby dziś było o wiele lepiej, ale w pierwszym meczu w hali AJP przy ul. Chopina gdynianki wygrały 89:82 i teraz również będą faworytkami.

POLECAMY
Sprawdź, czy znasz! Młode, zdolne, piękne sportsmenki z Gorzowa. To kandydatki na przyszłe gwiazdy