Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni jutro zaczęli wczoraj

Beata Bielecka
W musicalu zagrało 40 osób. Przedział wieku był ogromny. Zderzyło się młodzieńcze spojrzenie z doświadczeniem seniorów.
W musicalu zagrało 40 osób. Przedział wieku był ogromny. Zderzyło się młodzieńcze spojrzenie z doświadczeniem seniorów.
Dlaczego wyrzucamy na śmietnik nasze marzenia, miłość, czas i wstyd? - pytają w musicalu mieszkańcy Słubic i Cybinki, którzy kreślą wspólnie małych miasteczek portret własny. Odpowiedzi padają różne, bo mają od 9 do 79 lat.

- Mamo, tato, nauczyliście mnie słuchać ciszy, dzieduszka, babuszka nauczyliście mnie dotykać duszy... - gdy Alena Varaksa, młoda Białorusinka, która przyjechała do Słubic studiować polonistykę, przygrywając sobie na ukulele, zaczęła śpiewać na próbie skomponowaną przez siebie piosenkę, wszystkim zakręciły się łzy w oczach. Dlatego, gdy później Henryk Lechelt, autor musicalowych tekstów, zastanawiał się, jaki dać jej tytuł, nazwał ją po prostu " Łza Alenki".

Białorusinka mówi, że ta piosenka jest jej bardzo bliska, a do tekstu, chociaż ma wymiar uniwersalny, podchodzi szalenie osobiście. Śpiewając swoją "Łzę" zawsze myśli o rodzicach i dziadkach, którzy uczyli ją tego, co dobre. - Tylko, że potem wychodzić na ulicę i słyszysz zupełnie coś innego - dodaje.
" Przed świtem odejdę, kto jutro zaśpiewa o bólu i żalu, o bieli i czerni (...), korzenie przypomni, kto jutro tu zapłacze, a potem zapyta: mamo, tato, co oni robią z moją piosenką, dziadku, babciu co oni robią z moją modlitwą?"

H. Lechelt przed 10 laty przyjechał do Słubic z Koszalina i przyznaje, że cały czas nie przestaje się przyglądać temu miastu. - Chciałem pokazać je przez pryzmat mojego patrzenia na świat - opowiada. To on jest reżyserem, choreografem i mózgiem musicalu "Jutro zaczęło się wczoraj", który powstał pod skrzydłami Fundacji na Rzecz Collegium Polonicum (w ramach projektu "Małych miasteczek portret własny").

Z zespołem chciał zmusić widzów do zadania sobie ważnych pytań. - Kim jesteśmy, a kim chcielibyśmy być? Dlaczego bardziej stajemy się obywatelami, a mniej ludźmi? Dlaczego coraz częściej bezmyślnie pozwalamy, żeby inni zawłaszczali nasze życie? Banalny przykład. Zdrowie - mówi. - Oddajemy je lekarzom, a sami o nie, nie dbamy. Świat ducha też oddajemy pośrednikom, będąc sami gdzieś daleko. Nie ma nas w życiu codziennym, bo pozwoliliśmy, żeby o nas decydowali politycy, mistrzowie zniewalania naszych umysłów...
"Ple, ple baronowie losu, ple, ple duszy kaprale, ple, ple mistrzowie obsesji trwajcie w swoim grajdole (...) Niewidzialna pajęczyna oplata i rani, słowa hipokrytów pustoszą i mamią...".

- Żyjemy coraz bardziej powierzchownie, toniemy w procedurach, schematach, statystykach. Dlaczego najważniejsze rzeczy - marzenia, miłość, czas, honor, dumę i wstyd - wyrzucamy na śmietnik? - pyta tworca musicalu. A można inaczej.

Scena z musicalu. Para staruszków spaceruje trzymając się za ręce. Niemożliwe, w dzisiejszym świecie, gdy często ludzie żyjąc razem czują się do bólu samotni? - Możliwe - mówi 73-letnia Leokadia Kozinoga-Dominik z Cybinki, która w musicalu zagrała ze swoim 79-letnim mężem Stanisławem. Pobrali się niecałe 5 lat temu, po tym jak oboje owdowiali. - Bo zawsze jest pora na miłość - mówią. Dla pani Leokadii scena nie była niczym nowym. W przyszłym roku stuknie pięćdziesiątka zespołowi Lubuszanki, który zakładała i śpiewa w nim do dziś.

- Podobnie jak z miłością jest z muzyką. Wiek nie ma znaczenia - wtrąca Piotr Tamborski, lokalny poeta muzyki, który skomponował niejeden utwór do tego musicalu (autorem muzyki jest też Roman Boryczka). Od ponad dwóch lat śpiewu uczy się u niego 57-letnia Halinka Kwartnik. Na scenie wulkan energii, choć przyznaje, że gra w spektaklu była dla niej potężnym wyzwaniem. Bała się śmieszności, tego, że nie da rady. Dała i czuła się świetnie.

Podobnie jak emerytka Jolanta Kaczmarek, którą jak sama mówi, musical odmłodził i zabrał w świat fantazji. - W ogóle nie czułam różnicy wieku między nami a młodzieżą - śmieje się.

- Bo przez siedem miesięcy prób żyliśmy jak w jednym gnieździe - dodaje pan Stanisław. Ma epizodyczną rolę, ale taką, która zostaje w sercu widza. Bo jak tak sobie spaceruje po scenie ze swoją ukochaną kobietą, zaczyna nad nimi krążyć śmierć, a po chwili białe ptaki rozłączają staruszków. - Jak w życiu - mówią niemal jednocześnie. - Ale dobrze jest być wtedy razem, odchodząc wspierać się wzajemnie - podkreśla pani Leokadia.

Piotr też ma rolę w musicalu. Jest kloszardem, który ma swoich pięć stacji... "Są tu marzenia, leki, gniew, jeszcze gorąca miłość, czas. Skarga na los, o honor zakład, duma i wstyd(...). Wyciągam rękę, a ty plujesz, Boga masz w pięści, klniesz. Boli. Łzę chowam w rękaw, na posterunku dalej trwam. Zatrzymaj się, bo ziemia pęka".

Marzena Słodownik na co dzień pracuje w Fundacji na rzecz Collegium Polonicum. Sama nie wie, jak to się stało, że w pewnym momencie też znalazła się na scenie. Z trzema synami, którzy przyszli na casting. 23-letni Łukasz przyznaje, że to było coś, zobaczyć jak mama śpiewa i tańczy. - Takiej jej jeszcze nie znałem - mówi. - Trzeba mieć odwagę niesamowitą, żeby w tym wieku pierwszy raz wyjść na scenę. Cenię ją za to - dodaje z podziwem. - Fajną mamy mamę - wtrąca 9-letni Maks, który też pomagał przy spektaklu. A ona ma zdolnych synów.

Łukasz przez wiele lat był liderem w szkole tańca H. Lechelta. Dziś ma już rodzinę i na taniec coraz mniej czasu. W wolnych chwilach rapuje. Mówi, że dla niego jutro zaczęło się wczoraj. - Wczoraj to są nasze korzenie, które mają wpływ na przyszłość. Wczoraj zostało już ukształtowane i z tego trzeba czerpać - uważa.

U pana Henryka tańczy 15-letni Janek Jędrzejewski z Cybinki. Zaczął jak miał 7 lat. Był grubaskiem, z którego podśmiechiwały się dzieci w szkole. - Jest jednym z najlepszych uczniów jakich kiedykolwiek miałem - podkreśla. Janek opowiada, że uzależnił się od tańca. - Jak siedzę w weekend w domu czuję się niepotrzebny - mówi.

To on jest osobą, która pojawia się w pierwszej scenie przedstawienia. Jego ruchy to poezja bez słów, która budzi refleksję. Bo Janek rodzi się do życia...Jakie będzie? To zależy od nas samych.
"Nie możesz stać w cieniu, skocz! Nie bój się lecieć. Masz tylko ten jeden dzień! Ufaj snom, kochaj, śpiewaj do końca, bo jutro staniesz się mgłą, rozpłyniesz się w słońcu(...)początkiem będziesz tęczy".

*fragmenty tekstów w cydzysłowiu są cytatami z piosenek musicalu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska