Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni naprawdę są odważni

(jm)
sierż. szatb. Adam Mazur
sierż. szatb. Adam Mazur Materiały KWP
Kto obezwładni szaleńca z siekierą i jest postrachem w pościgu. Nikt inny, tylko policjant!

Myślicie, że praca dzielnicowego może być nudna, bo jego zadaniem jest chodzenie po osiedlu i zajmowanie się drobnymi przestępstwami? Nic bardziej mylnego! Służba przynosi wiele zaskakujących, niekiedy mrożących krew w żyłach, a czasem zabawnych sytuacji. Jakich? Nie uwierzycie.

Marcin Marcinkowski, który jest dzielnicowym w Skwierzynie, pewnego razu interweniował w Nowej Niedrzwicy w gminie Przytoczna. Wraz z kolegą mieli obezwładnić szaleńca, który groził, że zabije ich siekierą. Ponieważ mężczyzna zabarykadował się w domu, mł. asp. Marcinkowski musiał wejść do jego domu przez okno. Gdy dostał się do środka, musiał uporać się z agresywnym psem. - Nie mogłem mu zrobić krzywdy, więc psiknąłem zwierzęciu gazem. Tak samo trzeba było zrobić z jego właścicielem. Był przez to oszołomiony, więc udało się go wyciągnąć przez jego własne okno - opowiada Marcinkowski, który zajmuje trzecie miejsce w naszym plebiscycie Dzielnicowy 2013.

Policjant miał też niecodzienną interwencję w Skwierzynie. - Pewien człowiek zgłosił mi, że jego sąsiad od miesiąca nie karmi swojego węża. Musiałem mu wytłumaczyć, że to zwierzęta, które nie jedzą zbyt często - opowiada Marcinkowski.

Interwencji sprzed pięciu lat długo nie zapomni sierż. sztab. Adam Mazur z Gorzowa. W 2008 r. brał udział w pościgu. Samochód uciekającego zatarł się na Wieprzycach, kierowca z niego wysiadł i zaczął uciekać biegiem. Gdy już udało się go dogonić, nie reagował na żadne polecenia. - Powiedziałem, że będę strzelał, ale to nie podziałało. Ten facet to był kawał chłopa. Zaczął iść w moim kierunku. Gdy znowu ostrzegłem, że użyję broni, w końcu się zatrzymał. Jak się później okazało, był naćpany i wyobraził sobie, że jak w "Brudnym Harry'm" kula wylatuje z lufy i zaraz go zabije. W tym momencie narobił w portki - opowiada Mazur. Choć twierdzi, że w policyjnej pracy nie ma się czego bać, w ostatnie wakacje serce aż stanęło mu w gardle. Dostał informację, że ktoś zaciągnął dwie pijane dziewczyny do parku w okolicach gorzowskiego amfiteatru. - Pojechaliśmy tam, a one na nasz widok zaczęły uciekać. Biegły i biegły przed siebie aż spadły z 20-metrowej skarpy. Myśleliśmy z kolegą, że stanie im się krzywda. Na szczęście skończyło się to dla nich jedynie na otarciach i porwaniu pończoch - mówi Mazur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska