Przed południem na plac przy filharmonii zajechały kolorowe garbusy. Uczestnicy III Zlotu Miłośników Volkswagena Garbusa prezentowali swoje małe, ale jakże wdzięczne pojazdy.
- Wystarczyło pojechać na jeden zlot, by od razu zakochać się w garbusach - przyznaje Agnieszka Czerwińska, która przyjechała dziś z mężem Robertem i córkami, 6-letnią Kornelią i 8-miesięczną Milenką. - Te nasze zloty są bardzo rodzinne. Dzieci wcale się nie nudzą, mają konkursy i różne zabawy - opowiada. Swój wymarzony samochód znalazła w Niemczech.
- Kupiliśmy go od pierwszego właściciela, Niemca, który przewoził nim ziemniaki. Ten garbusek był strasznie porysowany i zaniedbany. Zrobiło mi się go żal, dlatego postanowiłam go odkupić. Wcześniej był cały zielony, ale że bardzo podobają się nam autka dwukolorowe, przy malowaniu dodaliśmy jeszcze żółty - mówi pani Agnieszka i pokazuje drzwi auta.
- To Meksyk 96. Może jechać nawet 170 km/h. Sama sprawdziłam - śmieje się pani Agnieszka. W zimie jej volkswagen stoi w garażu. - Przyjeżdżamy nim właściwie tylko na zloty. Świetnie sprawdza się też podczas letnich przejażdżek. A najwięcej emocji wzbudza, gdy wybiorę się nim na zakupy. Wszyscy się za nim oglądają - opowiada Czerwińska.
"Garbobranie 2010" zachwyciło nie tylko mieszkańców Zielonej Góry, ale przede wszystkim turystów. Państwo Tukajscy przyjechali aż z Częstochowy. - No coś wspaniałego - komentuje pani Anna. - Na Winobraniu jesteśmy pierwszy raz, ale bardzo się nam tu podoba - mówi. A jej mąż, Zenon, dalej z ciekawością przygląda się garbusom. - Wszystkie są piękne, ale najbardziej podoba mi się ten fioletowy z odkrytym dachem i te starsze modele - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?