Tadeusz Puzio jest inwalidą. W 1981 roku został potrącony przez samochód. Wypadek zakończył się dla mężczyzny tragicznie. Stracił nogę, odniósł też wiele innych obrażeń. Skutki tamtego zdarzenia odczuwa do dziś. Mieszka sam w niewielkiej kawalerce. Do centrum ma daleko. Szczególnie zimą, kiedy śnieg zalega na chodnikach, wyjście choćby do sklepu czy lekarz, to dla niego cała wyprawa.
- Od miesięcy, a nawet lat, mam problem z Ośrodkiem Pomocy Społecznej, który zamiast mi pomagać, robi pod górkę - opowiada mężczyzna. - Codziennie, przez cztery godzinny, powinna zajmować się mną opiekunka. Jednak ośrodek notorycznie odmawia mi takiej pomocy, w mojej sytuacji to nie do pomyślenia. Mam problem z wejściem do wielu budynków, schody są teraz oblodzone. To masakra. Wiem, że powiedzą w Ośrodku, że jestem wulgarny i agresywny, kilka razy wyrwało mi się przekleństwo, ale to wszystko z nerwów - zapewnia Puzio.
O tym, że jest lekceważony przez pracowników Miejsko - Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, mógłby mówić godzinami. Opiekunkom, które w ciągu kilku lat się nim zajmowały, zarzuca m.in. brak kwalifikacji. Mówi, że nie lepiej jest traktowany w urzędzie miasta. - Miałem problem z talonami, które dostaję do wykorzystania w jednym z marketów. Mogę je zrealizować tylko z dowodem osobistym, który jakiś czas temu mi skradziono - wyjaśnia Puzio. - Gdy poszedłem w tej sprawie do urzędu przyjęła mnie zastępca burmistrza. Była dla mnie bardzo nieprzyjemna. To niewiarygodne, że tak można traktować ludzi.
Burmistrz Bogdan Bakalarz o sprawie wypowiada się jednoznacznie. - Wiem, że dochodziło do różnych, nieprzyjemnych sytuacji. Ten pan przychodził do mojej zastępczyni i nagrywał wszystkie rozmowy. Mam też kilka stron zeznań opiekunek, które się nim zajmowały, dziś żadna z nich nie chce go widzieć - mówi. - Ten pan ma ze sobą problem. Badaliśmy tę sprawę z każdej możliwej strony, nawet rada się tym interesowała. Próbowaliśmy mu pomóc, ale to wydaje się wręcz niemożliwe. Wyczerpaliśmy każdą drogą, niestety, pan Puzio nic sobie z tego nie robi.
Informacje te potwierdza zastępca kierowniczka OPS Urszula Jankowicz. - Z panem Puzio mamy konflikt od dawna. Niestety, wydaliśmy decyzję o nie przyznawaniu mu pomocy świadczonej przez opiekunki. Ten pan dla wszystkich, które się nim zajmowały, był wulgarny, nieprzyjemny. Traktował je jak służące, jedna z nich, właśnie z jego powodu, zwolniła się i leczy się psychiatrycznie - wyjaśnia. - W takiej sytuacji nie możemy ryzykować zdrowia tych pań.
Próbowaliśmy skontaktować się z byłymi opiekunkami mężczyzny. Bezskutecznie. T. Puzio mimo zarzutów dotyczących traktowania pań, obstaje przy swoim. - Nie traktowałem ich jak służące - zapewnia. - A opieka mi się należy i będą o to walczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?