O tym, co zdarzyło się w domu dla bezdomnych, pisaliśmy w piątek w tekście ,,Cudem uniknął śmierci''. Bezdomny pan Janek poczuł się źle w środę około 22.00. Zwijał się z bólu. Koledzy z noclegowni poprosili dyżurnego opiekuna najpierw o tabletkę przeciwbólową, później o wezwanie karetki. - Nie zareagował, bawił się komputerem - opowiadał nam mieszkaniec noclegowni pan Adam. Sam wezwał pogotowie. Jak się okazało, uratował koledze życie. Janka operowano jeszcze tej samej nocy. Pękł mu wrzód żołądka, mogło dojść do zapalenia otrzewnej, w efekcie zgonu. Gdy była karetka, opiekun nawet nie wyszedł.
- Rozwiązaliśmy umowę z opiekunem, formalnie od 30 listopada. Teraz jest on na urlopie - powiedziała nam w piątek kierowniczka domu Sylwia Krasińska. Wyliczyła trzy jego winy: zaniedbał obowiązki, bo nie zobaczył, co jest z chorym, nie wezwał pogotowia i nie wpisał zdarzenia w książce dyżurów. W piątek skontaktowaliśmy się z opiekunem Markiem. - Nie dostałem jasnego komunikatu, że trzeba wezwać pogotowie. Ktoś przyszedł po tabletkę, a takich wydaje się dużo - stwierdził. Komputerem zaś się nie bawił, tylko uzupełniał dokumentację.
Po naszym tekście sprawą zainteresowała się prokuratura. - Podejmiemy czynności sprawdzające - powiedział rzecznik Dariusz Domarecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?