Mając 8 lat tuż przed świętami, bo w październiku straciłam mamę, więc najbliższa wigilia była smutna, pozbawiona ciepła matczynego. Razem z ojcem i młodszym rodzeństwem śpiewaliśmy kolędy, zjedliśmy skromną wieczerzę. Pamiętam to do dzisiaj i często kręci mi się łezka w oku ją wspominając.
Najsmutniejsze jednak były dwie wigilie spędzone z dala od domu, bez bliskich osób, w niewoli niemieckiej.
Kiedy nie było nawet stołu...
Jako szesnastolatka zostałam z łapanki wywieziona na roboty do Niemiec. Praca była ponad moje siły. Tęsknota za bliskimi spowodowała, że razem z koleżanką próbowałyśmy uciec do kraju. Jednak ucieczka nie powiodła się i za karę zamknięto nas w obozie karno - roboczym w Ferberlinie.
Tam spędziłam dwie najsmutniejsze wigilie, było to w latach 1941 - 1942.
Wracając z pracy przy rozładunku wagonów , po drodze do obozu znalazłyśmy gałązkę sosny, którą wzięłyśmy ze sobą do baraku i ubrałyśmy w kawałki szmat.
Tak wyglądała nasza choinka. Pamiętam, że podczas tej wigilii dostałyśmy dwie kromki chleba posmarowane margaryną i słodką czarną kawę. To była dla nas wielka radość, gdyż na co dzień nawet takiego jedzenia nie miałyśmy. Wieczór spędziłyśmy na śpiewaniu kolęd.
Obecnie bardzo się cieszę każdą wigilią, ponieważ za każdym razem przyjeżdżają do mnie moje dzieci, wnuki i prawnuki. Przy wigilijnym stole zazwyczaj zasiada 21 osób. Dzielimy się opłatkiem, składamy sobie życzenia, zajadamy się wigilijnymi potrawami. Wszyscy z niec
ierpliwością czekają na prezenty. Wieczór mija przy śpiewie kolęd, na miłej rozmowie przy blasku pięknie ubranej choinki. Są to święta radosne, spędzone w gronie najbliższych, pełne miłości i ciepła. W ten sposób los wynagradza mi wszystkie poprzednie smutne święta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?