Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opozycja zarzuca burmistrzowi Krosna Odrz., że miejska kasa świeci pustkami

Leszek Kalinowski 68 324 88 36 [email protected]
- Część inwestycji jest dochodowych. Weźmy pod uwagę strefę gospodarczą czy działki mieszkaniowe i sklepy – sprzedamy je, a potem będą podatki, czyli zysk dla miasta - mówi wiceburmistrz Mirosław Glaz
- Część inwestycji jest dochodowych. Weźmy pod uwagę strefę gospodarczą czy działki mieszkaniowe i sklepy – sprzedamy je, a potem będą podatki, czyli zysk dla miasta - mówi wiceburmistrz Mirosław Glaz fot. Paweł Janczaruk
A budżet zbliża się do niebezpiecznej granicy. W urzędzie miasta słyszymy, że tego typu poglądy nie mają żadnego uzasadnienia.

Jak przypomina radny Radosław Sujak, na ostatniej sesji rady głosowano m.in. nad propozycją zaciągnięcia siedmiomilionowego kredytu. Zdaniem opozycji - zostanie on przeznaczony na spłatę poprzednich kredytów inwestycyjnych i pokrycie deficytu budżetowego. W chwili obecnej zadłużenie gminy i miasta wynosi 48,12 procent i zbliża się do niebezpiecznej granicy wyznaczonej przez Regionalną Izbę Obrachunkową - pozostało tylko niewiele ponad 11 proc. Radni w całości przegłosowali tę uchwałę chcąc ratować budżet przed niewypłacalnością. - Jednak na komisjach mówiono o tym, że kasa miasta świeci pustkami - podkreśla R. Sujak. - Nie wiadomo, jak zachowa się gmina w momencie klęski żywiołowej.

Zdaniem opozycji, to może się skończyć zatorami płatniczymi, brakiem możliwości pokrywania bieżących należności. Co będzie, gdy zabraknie pieniędzy na wypłaty dla pracowników instytucji podległych gminie? - pyta opozycja. - Co będzie, gdy zabraknie pieniędzy na pokrycie rachunków przedstawianych przez wykonawców?

Dlatego siedmiu radnych: Radosław Sujak, Adam Przybysz, Maciej Maćkowiak, Robert Maciąg, Mirosław Dechnik, Łukasz Kamerduła, Wojtek Dębiński złożyło pisemną propozycję zorganizowania "okrągłego stołu" ponad podziałami i wspólnym zastanowieniu się nad dalszymi losami finansów gminy. Zaproponowane spotkanie robocze miałoby się odbyć jeszcze przed sesją budżetową i byłoby opinią środowisk pozarządowych, przedsiębiorców oraz polityków na temat budżetu 2010.

- Nie ma mowy o niewypłacalności. To nieprawda, że kasa miejska świeci pustkami - wyjaśnia skarbnik miasta i gminy Sławomir Kulczyński. - A na wypadek klęski żywiołowej mamy co roku rezerwę. Taki obowiązek nakłada na nas ustawa.

Jeśli zaś chodzi o kredyt, to nie jest on czymś nowym. Wiceburmistrz Mirosław Glaz zauważa, że pieniądze na niego zostały już zapisane w uchwale budżetowej w 2008 r. Mówiło się wtedy o 8 mln zł, podjęta ostatnio uchwała tylko to potwierdza i zmniejsza sumę o 1 mln zł.

- Takie przedstawianie sprawy, jak czyni to opozycja, może sugerować, że miasto ciągle na nowo się zadłuża. A to nieprawda. Pieniądze te są potrzebne, byśmy mogli wykonać 40 zaplanowanych inwestycji i zdobyć na nie dofinansowanie z Unii Europejskiej - dodaje wiceburmistrz. - Musimy teraz wykorzystać szansę, jaką jest unijne wsparcie. Jeśli prześpimy i nie będziemy pisać wniosków, to będziemy musieli czekać aż do 2013 r., kiedy to nastąpi kolejne rozdanie.

A jak uzupełnia doradca burmistrza ds. kontaktów z mediami Daniel Sawicki, najpierw trzeba mieć pieniądze z własnego budżetu, by je wydać, a potem Unia Europejska zwraca część kosztów. Dzięki staraniom miasta udało się pozyskać 3 mln zł na strefę gospodarczą, 2 mln zł na modernizację przedszkola nr 4, 500 tys. zł na świetlicę, najprawdopodobniej dostaniemy też 3,7 mln zł na kanalizację.

- Jeśli koszty kredytu, czyli odsetki i prowizje bankowe są mniejsze niż pozyskane pieniądze, to taki kredyt opłaca się zaciągnąć - podkreśla S. Kulczyński.

A wiceburmistrz dodaje: - Część tych inwestycji jest dochodowych. Weźmy pod uwagę strefę gospodarczą czy działki mieszkaniowe i sklepy - sprzedamy je, a potem będą podatki, czyli zysk dla miasta. I te inwestycje zarobią na zaciągnięte kredyty. Oczywiście nie wszystkie, bo trudno liczyć na zyski w przypadku remontu przedszkola.

M. Glaz wylicza też inne zadania, które udało się wykonać, dzięki pożyczonym pieniądzom. Gotowe są orliki przy gimnazjum i SP-3, boiska w Wężyskach i Osiecznicy, drogi, parkingi, monitoring…
- W naszych budżetach nie mniej niż 30 proc. całości przeznaczaliśmy na inwestycje - mówi wiceburmistrz. - Nigdy nie braliśmy kredytów na bieżące wydatki, na tzw. przejedzenie. A warto dodać, że budżet gminy to nie firma, by gromadzić kasę na koncie. Chodzi o to, by realizować w miarę możliwości jak najwięcej społecznych działań. Gdybyśmy tego nie robili, nie uzyskalibyśmy absolutorium.

A co do okrągłego stołu? - Mogliby w nim wziąć udział przedstawiciele wszystkich opcji politycznych działających w gminie, przedsiębiorcy, przedstawicieli największych organizacji pozarządowych - dodaje R. Sujak. - Możemy w wielu sprawach się różnić. Sprawy finansowe dotyczą jednak nie tylko bieżącej sytuacji, ale też przyszłości.

- Skoro opozycja przez trzy lata była przeciwna budżetowi, nie można się spodziewać, że dyskusja byłaby naprawdę rzeczowa - słyszymy w urzędzie miasta. Co nie znaczy, że rozmowy i debaty o budżecie są niemożliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska