W roku 2011 zapadła decyzja o przebudowie chóru i trzeba było zdemontować organy. Wykonała to firma Ars Organum z Głogusza, która przeniosła organy do swojej pracowni w celu ich naprawy i konserwacji.
- To nie jest duży instrument. Kosieczyński kościół jest mały, drewniany, o bardzo ciekawej i ciepłej akustyce. Instrument, który tam zastaliśmy był właściwie nieużytkowany, trzeba go było poddać generalnym procesom restauracyjnym, by przywrócić mu dawną świetność. Jest to praca drobiazgowa, rzetelnie, skrupulatnie wykonana, zarówno pod kątem rzemieślniczym, jak i konserwatorskim, podczas której należy mieć na uwadze aspekt historyczny powstania instrumentu - tłumaczy nam Adam Olejnik, organmistrz z Głogusza.
Organy kosieczyńskie charakteryzują dwa okresy historyczne. Pierwszy to przypuszczalnie początek XIX wieku (możliwy również koniec XVIII wieku) . - Wskazuje na to konstrukcja wiatrownic i skala klawiatury manuałowej, która wynosi w tym przypadku cztery pełne oktawy (49 tonów) oraz klawiatury pedałowej, która ma dwie oktawy (24 tony) - ocenia A. Olejnik.
Innym wyznacznikiem jest kształt klawiszy klawiatury manuałowej. Ich menzura, czyli wymiar, jest nietypowy dla późniejszego budownictwa organowego, po czym można wnioskować, iż były wytworzone z początkiem XIX wieku. Z tego okresu zachowała się też część materiału piszczałkowego, o czym świadczy sposób wykonania piszczałek drewnianych oraz sposób lutowania piszczałek metalowych. Potwierdzenia tezy o pochodzeniu kosieczyńskich organów z początku XIX w. doszukiwać się można także w widocznej w piszczałkach metalowych praktyce odlewania blachy.
Prace przy instrumencie przeprowadzone przez Zakład Organmistrzowski Ars Organum trwały długo, bo aż pięć lat. - Dostaliśmy instrument w takim stanie, w jakim na ogół są instrumenty, kiedy przystępujemy do prac restauratorsko-konserwatorskich. Niesprawne i zniszczone, nie nadają się zazwyczaj do obsługi liturgicznej, do czego były pierwotnie stworzone - mówi organmistrz.
Na czas prac organy zostały zdemontowane i zabrane z kościoła do pracowni, ponieważ wewnątrz świątyni rozpoczęły się wówczas zakrojone na szeroką skalę prace konserwatorskie i budowlane. - Udało się nam przywrócić kosieczyńskim organom ich pierwotny stan i brzmienie - zapewnia pan Adam. - Brakujące pojedyncze piszczałki lub ich całe szeregi odtworzyliśmy na podstawie prac badawczych, przeprowadzonych przede wszystkim w samym instrumencie.
Cały artykuł przeczytasz w wydaniu papierowym tygodnika "Dzień za Dniem", w środę, 11 stycznia.
Czytaj również:Trwa remont zabytkowego kościoła [ZDJĘCIA]
Zobacz też: Orszak Trzech Króli w Zielonej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?