Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orion Sulechów grał ze zmiennym szczęściem

(ppp)
Paweł Myślicki (w środku) tego dnia świetnie radził sobie pod siatką. W tej akcji kiwnie Łukaszów: Polańskiego (z lewej) i Jurkajcia.
Paweł Myślicki (w środku) tego dnia świetnie radził sobie pod siatką. W tej akcji kiwnie Łukaszów: Polańskiego (z lewej) i Jurkajcia.
Orion miał szanse wyeliminować Jokera już w ten weekend, ale nie dał rady. Najpierw zaprezentował się jak dziecko we mgle, potem jak profesor. - Jest dobrze - skwitował trener Paweł Raczyński.

Ten dwumecz pokazał, że w drugiej lidze również można oglądać kapitalne spotkania. Sulechowianie po sobocie byli skazywani na pożarcie, ale wczoraj, praktycznie bez swojego lidera Piotra Borkowskiego, pokazali kandydatowi do awansu gdzie raki zimują.
Nie wytrzymali ciśnienia

Pełna hala, wielkie oczekiwania, ogłuszający doping. To wszystko chyba mocno wpłynęło na gospodarzy, którzy w sobotę totalnie się pogubili. - Chyba byliśmy za bardzo stremowani - powiedział Marcin Karbowiak. - Ciśnienie nas przygniotło i usztywniło - dorzucił Borkowski.

Obaj mieli rację, bo to co wyprawiali sulechowianie, wołało o pomstę do nieba. W drugiej partii gra wyglądała już zupełnie inaczej, ale naszym w końcówce puściły nerwy. Prowadzili już 23:21, potem 25:24, ale nie zdołali zbić trzech kolejnych piłek setowych i przegrali. W trzecim już całkiem zeszło z nich powietrze i w ogóle nie podjęli walki. Wydawało się, że już się nie podniosą...

Mocne wejście, horror i egzekucja

Niedzielny mecz Orion zaczął od mocnego uderzenia. Szybko wyszedł na prowadzenie 4:0, potem 8:3 i 12:4. To byłą zupełnie odmieniona ekipa. Wspaniale w tym okresie radził sobie Borkowski, który wystąpił mimo tego, że na przedmeczowej rozgrzewce naciągnął sobie któreś ze ścięgien. - Bardzo bolał mnie bark, ale na początku jeszcze dawałem radę - powiedział. Chwilę potem pałeczkę po nim przejął Paweł Myślicki, który pięć razy z rzędu celnie zaatakował z krótkiej. Rywali dobił w końcówce Karol Hachuła.

Druga partia to set błędów obu drużyn. Żadna z ekip nie potrafiła jednak odjechać na więcej nić punkt! Do momentu, gdy rywale wyszli na prowadzenie 22:20 i sędzia się pomylił. Naszą skończoną akcję postanowił, nie wiedzieć dlaczego, powtórzyć. Ale nasi się pozbierali, a od tego momentu rządził na parkiecie już tylko Hachuła. Weteran od stanu 23:23 do 32:20 zdobył wszystkie punkty dla naszych. Genialna końcówka. - Warto mieć w składzie Karola - śmiał się po meczu kapitan Oriona Jakub Pudzianowski.

Trzeci set wyglądał jak egzekucja, zmiażdżenie, dobicie czy rozjechanie walcem. Nasi zaatakowali od samego początku. Było 6:0, potem 9:1 i 19:11. Orion grał jak natchniony, a szykowany od początku sezonu do awansu Joker, tylko rozkładał ręce. W końcówce świetnie pokazał się Marcin Bilon, który zastępował odczuwającego skutki kontuzji Borkowskiego. - Cieszę się, że wywiązałem się z zadania. Najważniejsze, że wygraliśmy - powiedział rezerwowy.

ORION SULECHÓW - JOKER PIŁA 0:3 (17:25, 26:28, 16:25) i 3:0 (25:20, 32:30, 25:16)**ORION**: Borkowski, Myślicki, Pudzianowski, Hachuła, Haładus, Karbowiak, Odwarzny (libero) oraz Olejniczak, Bilon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska