Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orkiestra rozgrzała nasze serca

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Ksymena Burza (na pierwszym planie z lewej) i Piotr Janiszewski byli jednymi ze 150 wolontariuszy, którzy tego dnia oddali swoje pełne puszki. Te w asyście policji trafiły do banku.
Ksymena Burza (na pierwszym planie z lewej) i Piotr Janiszewski byli jednymi ze 150 wolontariuszy, którzy tego dnia oddali swoje pełne puszki. Te w asyście policji trafiły do banku. fot. Jakub Pikulik
Chyba żadne inne miasto nie jest tak oddane Jurkowi Owsiakowi i jego Orkiestrze. Pieniądze zbierano tu wszędzie. Na ulicach, w barach, na scenie. Kwestowali młodzi i starsi. Z puszką po mieście chodził sam burmistrz.

Wszystko o tegorocznym finale WOŚP-u przeczytasz w naszym serwisie specjalnym

Dlaczego w czasie 19. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy towarzyszyliśmy właśnie kostrzynianom? Bo to w tym mieście mieszkańcy pokazują co roku, że mają wielkie serducha. Nie inaczej było teraz. Ponad 150 wolontariuszy wyszło na ulice już o 9.00. Przez resztę dnia odwiedzali sztab przy ul. Kościuszki, gdzie zostawiali pełne puszki, które w asyście policji przewożono do banku.

Tuż po 13.00 rozkręcono wielką imprezę. Wśród mieszkańców spotkaliśmy Agnieszkę Szczotko. Widzieliśmy się pół roku temu w czasie XVI Przystanku Woodstock. Prosiła wówczas, żeby zrobić jej zdjęcie z grupą znajomych. Również ze znajomymi przyszła na wczorajszy finał.

- Woodstock to świetna impreza, takie podziękowanie za uczestnictwo w styczniowych zbiórkach. Z kolei nasz udział w finałach to podziękowanie dla Jurka za Woodstock, który już od siedmiu lat jest w naszym mieście. No i najważniejsze, że można pomóc małym dzieciom. Nigdzie na świecie nie ma tak pozytywnej zadymy zorganizowanej w samym środku zimy - przyznaje Agnieszka.

Tę zadymę w Kostrzynie było czuć już od kilku dni. W Orkiestrę włączają się wszyscy. W nocy z soboty na niedzielę w jednym z barów prowadzono licytacje. Był przy tym niezły ubaw. - Sprzedaliśmy na przykład słoik dżemu. Śmialiśmy się, że brakuje tylko autografów członków zespołu. Udało się także zlicytować kilogram soli. Były woodstockowe koszulki i sporo innych gadżetów - opowiada barman Ryszard Szkwarek.

Aukcje to też sedno imprezy dla mieszkańców. Wczoraj można było wylicytować m.in. śniadanie z Jurkiem Owsiakiem, pył wulkaniczny z Islandii, wejście na scenę tegorocznego Przystanku Woodstock...
Około południa na ulicy spotykamy burmistrza Andrzeja Kunta. Idzie z aktówką, identyfikatorem i puszką. - Wracam z zajęć ze studentami - mówi.

Przeczytaj też: Zobacz, jak wygląda 19. finał WOŚP w Lubuskiem

- Puszka już pełna? - pytamy. - Oczywiście. Postawiłem ją na biurku i przypomniałem studentom, że przecież niedługo sesja i zaliczenia. Puszka nie stała pusta zbyt długo - żartuje Kunt. Ale tak naprawdę nikogo do wrzucenia kilku złotych nie trzeba tu namawiać. W ciągu dnia na ulicach miasta nie było praktycznie nikogo, kto nie miałby przyklejonego do kurtki czerwonego serduszka fundacji. Miały je też kasjerki w sklepach, policjanci, a nawet Niemcy, którzy przyjeżdżali tu tylko na zakupy.

Ludzi w Kostrzynie jak co roku zjednoczył... ogień. Wielkie ognisko, które pali się od początku do końca imprezy, jest najbardziej obleganym miejscem w mieście. - To piękna tradycja. W tym roku może nie ma takich mrozów jak zazwyczaj, ale ogień musi być - przyznaje Piotr Dziekan, który pilnował ogniska.
W Kostrzynie już od kilku lat zebrana kwota w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest najwyższa w województwie i jedna z najwyższych w Polsce. Dlaczego? Powodów jest wiele.

- Pewnie dlatego, że finał ma tu długie tradycje. Pewnie też dlatego, że to tu organizowany jest Woodstock. Wpływ na to ma też duża ilość wolontariuszy. Ludzie naprawdę cały rok czekają na tę imprezę - wylicza Anna Żytkowiak z kostrzyńskiego sztabu WOŚP. Do orkiestrowej skarbonki co roku dorzucają się też miejscowe firmy. Wczoraj za czapkę pilota od Jurka Owsiaka jedna z nich zapłaciła 20 tys. zł. Pozostałe przekazały na licytacje całą masę gadżetów.

Jak co roku o 20.00 w Kostrzynie rozbłysło światełko do nieba. Burmistrz wjechał wielkim wysięgnikiem nad finałowy plac. Chwilę później z nieba spadł rozsypany przez niego śnieg. No, może nie do końca prawdziwy. Ale przy lecącym konfetti, dziesiątkach zimnych ogni i orkiestrowej muzyce nietrudno było o wzruszenie. - Co roku widzę to światełko i co roku mam łzy w oczach - przyznaje Kamila Kowalczyk.
Do 17.00 w mieście zebrano około 35 tys. zł. Przed rokiem kwota ta wyniosła ponad 50 tys. - Pewnie podobnie będzie teraz - szacują organizatorzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska