MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - ENERGAPRO GWARDIA WROCŁAW 2:3 (30:28, 22:25, 25:22, 18:25, 7:15)
MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - ENERGAPRO GWARDIA WROCŁAW 2:3 (30:28, 22:25, 25:22, 18:25, 7:15)
MOW ORZEŁ AZS AWF: Pająk, Wesołowski, Hunek, Gaca, Pajor, Jakubczak, Pachliński (libero) oraz Krzywiecki, Wojtysiak, Sekuła, Janas.
ENERGAPRO GWARDIA: Marciniak, Olejniczak, Jarząbski, Wilk, Chadała, Krupnik, Drzyzga (libero) oraz Dutkiewicz, Lech, Zdrzałka.
Sędziowali: Arleta Andrzejewska i Janusz Nowaczyński (oboje Poznań). Widzów 800.
Pierwszy punkt zdobył Wojciech Wesołowski, a na 2:0 podwyższył asem serwisowym Grzegorz Pająk i to najwyraźniej uskrzydliło zespół Orła, który przez większą część seta utrzymywał prowadzenie. Przy stanie 16:14 doszło do wymiany zdań Daniela Wilka z sędziną Arletą Andrzejewską, która przyznała miejscowym 17. punkt.
- To jest kpina! Przyjeżdża pani z Poznania sędziować na poziomie pierwszej ligi, a nie ma zielonego pojęcia o tym, co robi... - ocenił później jej pracę trener wrocławian Maciej Jarosz. To jednak nie błąd sędziny, ale świetna gra Orła zaskoczyła przyjezdnych. W końcówce seta nie oddawali już rywalom inicjatywy, łamiąc wreszcie ich opór za szóstym setbolem.
W drugiej partii przeważali gwardziści, ale kilka świetnych ataków Adriana Hunka przywróciło inicjatywę miejscowym. Prowadzili 11:9 i 15:12, ale odtąd karta się odwróciła. Klub kibica Orła wspierał swój zespół skandując: "Orzełki - jesteśmy z wami!", ale blok wrocławian funkcjonował coraz sprawniej, zatrzymując ataki Michała Jakubczaka i jego kolegów. Także trzeci set zaczął się od prowadzenia rywali, po atakach Jarosława Lecha. Wystarczyło jednak kilka zbić grającego po raz pierwszy od miesiąca Michała Gacy, Michała Pajora, Wesołowskiego i Jakubczaka, by nasi odzyskali wiarę w sukces. Prowadzili 21:18, 23:20 i 23:22. Dwa autowe ataki Arkadiusza Olejniczaka rozstrzygnęły seta na korzyść międzyrzeczan.
.
W czwartej partii równa walka trwała do stanu 11:11, a później opór Orła słabł. W tie-breaku miejscowi nie mieli już żadnych szans, bo dali rywalom odjechać na 8:2 i stracili motywację.
- Przed meczem, ten punkt wzięlibyśmy w ciemno... - powiedział Michał Gaca. Wydaje się jednak, że była wyjątkowa szansa, by sięgnąć po komplet. - Zadecydował brak doświadczenia - ocenił trener Stanulewicz. - W decydujących momentach nie miał kto skończyć akcji, błądziliśmy jak dzieci we mgle... Jestem jednak zadowolony z punktu i postawy zawodników.
- Orzeł jest dobrym zespołem, ale w pierwszej lidze nie ma słabych. Tu każdy może wygrać z każdym, dlatego też cieszymy się ze zwycięstwa - skwitował trener Jarosz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?