Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orzeł rozgromił rywala do zera

JANUSZ DOBRZYŃSKI 0 95 722 69 37 [email protected]
- Kordysz to nasz wojownik, dla niego nie ma piłki przegranej! - chwalił swego lidera trener naszych Andrzej Stanulewicz, który tryskał humorem po trzecim zwycięstwie z rzędu.

MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - PRONAR PARKIET HAJNÓWKA 3:0 (25:23, 25:22, 25:19)

MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - PRONAR PARKIET HAJNÓWKA 3:0 (25:23, 25:22, 25:19)

MOW ORZEŁ AZS AWF: Fijałek, Kordysz, Hunek, Hajbowicz, Mróz, P. Lach i Pachliński (libero) oraz M. Lach.

PRONAR PARKIET: Woroniecki, Matusiak, Staniewski, Kozioł, Wójcik, Jaskulski i Saczko (libero) oraz Niemiec, Żyliński i Zrajkowski.

Sędziowali: Benedykt Cieślik i Mariusz Fiutek (obaj Sosnowiec). Widzów 250.

Spotkanie zaczęło się od prowadzenia miejscowych 6:3, ale dopadł ich pech. Przyjmujący Daniel Mróz tak niefortunnie spadł po wyskoku przy siatce, że doznał ciężkiej kontuzji lewego kolana i został odwieziony do szpitala. Zastąpił go młodszy z braci Lachów - Michał i stał się jednym z bohaterów meczu. Przewaga Orła wzrosła do sześciu punktów - było 18:12, jednak rywale nie kapitulowali. Zbliżyli się do stanu 23:22, następnie 24:23, lecz ostatnie słowo w tej partii należało do gospodarzy.

Drugi set zaczął się znów od prowadzenia międzyrzeczan, jednak od stanu 7:7 inicjatywę przejął zespół z Hajnówki. Prowadził kolejno: 12:9, 16:13 i 18:15, więc trener "Orłów" poprosił o czas i długo tłumaczył coś rozgrywającemu Maciejowi Fijałkowi.
- Nakazałem zdecydowanie zmienić kierunek akcji i uruchomić środek, bo rywale nas rozszyfrowali i skutecznie blokowali ataki skrzydłami - przyznał później Stanulewicz.

Poskutkowało. Jego podopieczni zaczęli grać w sposób bardziej urozmaicony, a kilka kapitalnych akcji Macieja Kordysza, przeważyło szalę na stronę Orła. - To nasz wojownik, dla niego nie ma piłki przegranej! On musi wygrać, to już taki typ - trener scharakteryzował swego lidera.

W trzecim secie równa walka toczyła się do stanu 8:8, a na udane akcje Kordysza, Krzysztofa Hajbowicza, Adriana Hunka i braci Lachów, rywale nie znajdowali lekarstwa.

Chwalony Kordysz komplementował partnerów: - Duży udział w sukcesie miał Michał Lach, który wszedł do gry z ławki i wydatnie pomógł nam skutecznymi atakami.
Sam Michał, tłumaczył skromnie: - Pechowiec Daniel Mróz był w wysokiej formie, więc starałem się tylko godnie go zastąpić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska