„Spotlight” Toma McCarthy’ego „ukradł” Oscara dla najlepszego filmu „Zjawie” - faworytowi 88. rozdania nagród Amerykańskiej Akademii (12 nominacji). Dramat pokazujący śledztwo dziennikarzy z Bostonu, którzy ujawnili aferę pedofilską w Kościele katolickim, dostał jeszcze statuetkę za najlepszy scenariusz oryginalny.
„Zjawa” (12 nominacji) obroniła się w trzech kategoriach. Wreszcie Oscara za rolę odebrał Leonardo DiCaprio, pięciokrotnie nominowany do tej nagrody. Film przyniósł też statuetkę meksykańskiemu reżyserowi Alejandro G. Inarritu - jest trzecim w historii Oscarów filmowcem, który dostał nagrodę rok po roku (rok temu dostał za reżyserię „Birdmana”). „Zjawa” to także wielki tryumf autora zdjęć Emmanuela Lubezkiego - dostał statuetkę trzeci raz z rzędu! (Wcześniej za zdjęcia do „Birdmana” i „Grawitacji”.
Fantastyczna jazda bez trzymanki - „Mad Max. Na drodze gniewu” zgarnął najwięcej Oscarów. Film George’a Millera, którym australijski reżyser powrócił do swojego bohatera (Mela Gibsona udanie zastąpił Tom Hardy), tryumfował w kategoriach: montaż, dźwięk, montaż dźwięku, scenografia, kostiumy, charakteryzacja.
Najlepszy aktor w roli pierwszoplanowej - Leonardo DiCaprio! Nareszcie! Pewnie 41-letni aktor powinien dostać statuetkę już za kreację w „Aviatorze” czy „Wilku z Wall Street”, ale marzenie spełniło się dopiero teraz - w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego. Po części dzięki niedźwiedziowi, który w „Zjawie” przeorał mu pazurami plecy...