Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o kanibalizm trafił do aresztu. Miał grozić adwokatowi!

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Rozprawa ws. kanibalizmu
Rozprawa ws. kanibalizmu archiwum
Mężczyzna skazany niedawno na 25 lat więzienia za zlecenie zabójstwa zakończonego kanibalizmem trafił do aresztu za grożenie swojemu adwokatowi - ustalił "Głos".

Chodzi o Roberta M. ps. student, głównego oskarżonego w zakończonym pod koniec września tzw. procesie kanibali spod Choszczna. Sąd uznał wtedy, że do czasu uprawomocnienia wyroku oskarżony przebywać na wolności. Jak ustaliliśmy, w połowie października został zatrzymany przez policjantów z komisariatu Pogodno na polecenie szczecińskiej prokuratury.

- Potwierdzam, że mężczyzna został zatrzymany w związku z groźbami jakie kierował do jednej z osób. Po przesłuchaniu prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o areszt i sąd areszt zastosował - mówi prokurator Ewa Obarek z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Areszt tymczasowy został zastosowany na dwa miesiące do 15 grudnia. Sąd uznał, że jest duże prawdopodobieństwo popełnienia tego czynu. Przesłanką do stosowania aresztu jest obawa matactwa oraz to, że podejrzany mógłby tą swoją groźbę zrealizować - wyjaśnia sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Według naszych ustaleń, Robert M. miał grozić adwokatowi którego zatrudnił na początku procesu w sprawie zabójstwa i aktu kanibalizmu. Po przegranej sprawie domagał się zwrotu pieniędzy. Miał ponoć m.in. życzyć prawnikowi "długiego życia" co w kontekście Sprawy spod Choszczna mocno wystraszyło adwokata. Zawiadomił prokuraturę. Po analizie dowodów uznała, że Robert M. groził prawnikowi utratą zdrowia a nawet życia. Nie wiadomo, czy przyznał się do winy. Grożą mu dwa lata więzienia.

Robert M. z zawodu spawacz, ojciec czwórki dzieci. Do tej pory nie był karany. W sprawie kanibali cztery lata spędził w areszcie.

Więcej o sprawie kanibali spod Choszczna

Robert M. jako jedyny z oskarżonych miał znać ofiarę zbrodni spod Choszczna. Nie przyznał się do winy. Według prokuratury, nieustalonej daty w 2002 r. oskarżeni mieli pobić mężczyznę. A potem zabić, rozczłonkować jego ciało, częściowo spalić, a potem zjeść. Problem w tym, że nie wiadomo kim była ofiara. Ciała nigdy nie znaleziono. Spotkali się w nieistniejącym już barze „U Józka” w miejscowości Łasko (pow. choszczeński).

Mieli po 20-30 lat. Sprawa wyszła na jaw cztery lata temu, gdy policja otrzymała list podpisany przez Zbigniewa B. ps. Ułan, który miał brać udział w zbrodni. Problem w tym, że w chwili wysłania listu Ułan nie żył już od miesięcy, ale policjanci nabrali przekonania, że list nie jest fikcją. I ruszyło śledztwo. Czwórce pozostałych mężczyzn założono podsłuchy na telefony. Po dyskretnej obserwacji zostali zatrzymani.

- Robert mówił, że przez tego człowieka, którego spotkał w barze nie dostał jakichś pieniędzy. Uderzył go nawet dwa razy w twarz z otwartej dłoni. Potem szamotanina przeniosła się przed bar. Robert kazał temu mężczyźnie wsiąść do samochodu. Już nad jeziorem Robert powiedział do Zbigniewa B. "wiesz co masz robić" i Ułan zaczął odcinać głowę temu człowiekowi. Potem odciął kawałki ciała, nabił na kije i zaczął smażyć na ognisku. Potem kazał nam je zjeść - mówił w śledztwie Rafał O., jeden z czterech oskarżonych.

Zbigniew B. oraz Robert M. mieli potem wziąć ciało, włożyć do pontonu i utopić w jeziorze. Gdy wrócili, myli ponton. Pontonu nigdy nie udało się odnaleźć.

Prokuratura domagała się dla Roberta M. dożywocia. Sąd skazał go na 25 lat więzienia. Pozostali współoskarżeni nie zostali skazani - sąd postępowanie wobec nich umorzył. Wyrok nie jest prawomocny.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Oskarżony o kanibalizm trafił do aresztu. Miał grozić adwokatowi! - Głos Szczeciński

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska