Atmosfera w kamienicy na Pl. Powstańców Wlkp. aż gęsta jest od domysłów. Sąsiadki załamują ręce, przeczuwając najgorsze. Drzwi mieszkania Tadeusza zaplombowane. W listopadzie sądzono, że „poszedł w długą” i lada dzień wróci. Minął jednak ponad miesiąc i mężczyzna jakby zapadł się pod ziemię.
Już wcześniej znikał. Nigdy na tak długo
O zniknięciu Tadeusza M. pisaliśmy jako pierwsi. O tym, że nie wiadomo gdzie się podział poinformowaliśmy policję. Drzwi do mieszkania stały wówczas otworem, a po wejściu do okazało się, że pomieszczenie jest uporządkowane, co do Tadeusza M. niepodobne, a na sznurze wisi pranie. Sąsiadki twierdziły, że zniknął kilka dni przed naszym przybyciem. Już wtedy pani Barbara, najbliższa sąsiadka Tadeusza M. miała złe przeczucia. – Bywało, że znikał na dwa, trzy dni, ale zawsze wracał – mówiła kobieta.
Bywało, że znikał na dwa, trzy dni, ale zawsze wracał
Poćwiartował zwłoki ukochanej dla pieniędzy
Sprawa miała miejsce w styczniu, kiedy to w poszukiwaniu zaginionej partnerki życiowej Tadeusza M. policja weszła na posesję przy Pl. Powstańców Wlkp. 30. Tutaj, w komórce, odnaleziono pozbawione ramion i głowy zwłoki poszukiwanej kobiety. Początkowo wydawało się, że jej partnerowi zostanie postawiony zarzut zabójstwa. Jednak po wyłowieniu z nurtów Warty brakujących części ciała biegli orzekli, że zwłoki zostały poćwiartowane po naturalnej śmierci. - Chyba zwariowałem, że postanowiłem pokawałkować zwłoki Józi, żeby dalej pobierać za nią rentę – tłumaczył śledczym sprawca.
Przeczytaj także:
Kiedy spodziewał się najgorszego to sprzątał
Czy rzeczywiście Tadeusz M. w końcu pod wpływem koszmarnych wspomnień postradał zmysły? Okoliczni mieszkańcy zauważyli, że po wyjściu z aresztu, oczekując na proces, zmienił się. Pił mniej, chodził zamyślony, markotny, no i ten podejrzany porządek w mieszkaniu. Ostatni raz tak wysprzątany pokój miał według świadka w styczniu, tuż przed aresztowaniem. – Jakby się spodziewał, że po niego przyjdą i nie wiadomo kiedy wróci, a wiem o tym, bo sam z nim kiedy policja przyszła piłem – mówi kolega Tadeusza.
Miesiąc temu, przed zniknięciem, skwierzynianin też wysprzątał swój pokój. Odkurzył portret Józefiny, tej, którą poćwiartował, przetarł stojące obok zdjęcia peruki swej ukochanej.
Patrzyła na niego z wysokości
Po powrocie zza krat nie usunął portretu Józefiny. Wartych sporą sumkę peruk Józefiny też nie spieniężył, ale pozostawił na biblioteczce nietknięte. Co dzień, co noc, potężna za życia kobieta, którą na swój sposób kochał - choć nie raz od niej oberwał, a nawet zwichnęła mu rękę - patrzyła na niego, faceta o wzroście 155 cm, z wysokości. Tadeusz, po wyjściu zza krat, musiał spać w pokoju, gdzie ćwiartował zwłoki, skąd w torbach je wynosił.
Tymczasem okazuje się, że Tadeusz M., żywy czy martwy, nawet jeżeli nie pojawi się w Skwierzynie, może zostać za swoje czyny osądzony. - Decyzja należeć będzie do sądu - mówił Łukasz Gospodarek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?