Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskubią do końca

ARTUR MATYSZCZYK 324 88 44 [email protected]
- Coś mnie podkusiło. Jakieś licho. I już cztery miesiące ciągnie się moje nieszczęście - mówi zielonogórzanka, która wzięła udział w pokazie promocyjnym "cudownej" pościeli.

Do redakcji przyszła Danuta Kwiatkowska. Zielonogórzanka wzięła udział w prezentacji pościeli z australijskiej wełny owczej. Pokaz był tak osobliwy, że się skusiła.

Oskubią do końca

- I to był mój błąd - mówi D. Kwiatkowska. - Do dzisiaj się zastanawiam, co za diabeł we mnie wstąpił. Ale chciałam koniecznie zrobić prezent mojej siostrzenicy. Z niespodzianki wyszły nici, a ja ciągle walczę o swoje pieniądze.
Zielonogórzanka dodaje, że czytała wcześniejsze artykuły w "GL" o handlowych oszustach. - I chciałam się podzielić swoimi doświadczeniami. Bo też dałam się złapać w ich sieć - mówi. - Zauważyłam, że na te prezentacje chodzą ludzie starsi, niedosłyszący, niedowidzący. Ich chciałam przestrzec. Bo ci sprzedawcy nie mają skrupułów. Wykorzystają każdego. I zrobią wszystko, żeby wyskubać od nas każdy grosz.
Kilka dni po kupieniu "cudownej" pościeli D. Kwiatkowska dowiedziała się, że jej lecznicze działanie to fałsz.

To była bzdura

- Mam dwóch kuzynów w Australii - mówi Czytelniczka. - Rozmawiałam z nimi. Powiedzieli, że o żadnej takiej wełnie nie słyszeli. I to ani z muflonów, ani merynosów. Zorientowałam się, że lecznicze właściwości tej pościeli to bujda. Postanowiłam oddać towar. Okazało się, że to nie takie proste. Sprzedawca odmówił przyjęcia towaru. Tłumaczył się tym, że minęło już dziesięć dni, w czasie których można towar zwrócić bez podawania przyczyn. Zielonogórzanka poprosiła o pomoc delegaturę inspekcji handlowej. - Do końca poprowadziliśmy sprawę pani Kwiatkowskiej - wyjaśnia Janusz Polakiewicz. - W tym przypadku odstąpienie od umowy kupna towaru nie było problemem. Sprzedawca nie dopełnił wszystkich obowiązków wynikających z ustawy. W umowie nie poinformował o możliwości odstąpienia od niej i nie dołączył wzoru takiego odstąpienia. Na tej podstawie pani Kwiatkowska mogła z umowy zrezygnować w okresie trzech miesięcy od daty zakupu pościeli.
Mimo oporów firma zgodziła się na przyjęcie towaru z powrotem. Pozostało jednak jeszcze 202 zł, które zielonogórzanka wpłaciła jako zaliczkę. - Sprawa od strony przepisów jest czysta i klarowna. Tę kwotę firma również musi zwrócić. Po rezygnacji z umowy obie strony zwracają wszystko, co wzajemnie sobie świadczyły - dodaje J. Polakiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska