Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OSOBOWOŚCI ROKU - dodatkowe wyróżnienia redakcji Gazety Lubuskiej

Robert Bagiński
Od wielu lat czytelnicy „Gazety Lubuskiej” nominują i wybierają osoby, które w minionym roku najbardziej zasłużyły się dla lokalnych społeczności. Odbywa się to w wielu kategoriach, a kluczowy głos mają sami czytelnicy. W tym roku, redakcja GL postanowiła przyznać dodatkowe wyróżnienia.

Postanowiliśmy docenić cztery osoby, które naszym zdaniem i w kontekście ważnych obszarów życia społecznego w Lubuskiem, dokonały czegoś niestandardowego. Rzeczy, które ogniskowały uwagę na ważnych sprawach, interesach oraz problemach.

Specjalne wyróżnienia „Osobowość roku 2022”, otrzymali: Jerzy Materna, były wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, Jacek Milewski – prezydent Nowej Soli, Krzysztof Sikora – prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze, a także Magdalena Szypiórkowska – kobieta, która otwarcie zaczęła mówić o mobbingu oraz molestowaniu w miejscu pracy, ujawniając przy tym mechanizmy, które utrudniają ujawnianie takich przypadków.

Każda z tych osób pochodzi z innego środowiska, a także kojarzy się z innym,i sprawami. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że nie szukają na siłę rozgłosu, ich mniej lub bardziej znane dokonania, należy rozpatrywać w perspektywie czasu, nie tylko tu i teraz.

SAMORZĄD. Prezydent partii Nowa Sól

Nowa Sól stała się kompleksowym miejscem do życia. Takim, gdzie jest świetnie funkcjonująca strefa ekonomiczna, a co za tym dalej idzie – miejsca pracy. Nie brakuje też obiektów o charakterze kulturalno-sportowym, a rozwiązań komunikacyjnych zazdroszczą jej włodarze wielu innych miast.

Prezydent tego miasta, to samorządowiec z krwi i kości. Choć przez 16 lat w roli wiceprezydenta, działał w cieniu prezydenta Wadima Tyszkiewicza, nie ma wątpliwości, że sukcesy Nowej Soli, to również efekt jego pracy. Już jako prezydent, po tym jak W. Tyszkiewicz wybrał Senat i politykę krajową, zamiast tej miejskiej i regionalnej, Jacek Milewski dał się poznać mieszkańcom jako włodarz odpowiedzialny, skłonny do rozmów oraz kompromisów. – Nie udało się nikomu nas skłócić i wciągnąć w politykę – mówi.

– Prezydent Milewski nie robi tak wielu konferencji prasowych jak jego poprzednik, nie przesiaduje też w telewizyjnych i radiowych studiach, ale wykonuje kawał solidnej pracy. Jego poprzednik wybrał Senat, a Jacek Milewski z wielkim sukcesem kontynuuje dzieło rozwoju Nowej Soli, którą autentycznie kocha – mówi prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki. Zdaniem Kubickiego, mocnym atutem prezydenta Nowej Soli jest gruntowna wiedza, spore doświadczenie, a także umiejętność oddzielania faktów od emocji.

- Poprzednik go zaczepia, formułuje dziwne komentarze, ale ten nie daje się wciągnąć w takie dyskusje – dodaje prezydent Kubicki. To prawda, prezydent Milewski zyskuje wśród mieszkańców, ponieważ jest całkiem inną osobowością, niż jego kontrowersyjny poprzednik. Nie obraża adwersarzy, unika politycznych pyskówek i rozmawia ze wszystkimi, którzy mogą coś dla jego miasta zrobić, albo wesprzeć go w staraniach o dodatkowe środki.

– Każdy sukces ma wiele twarzy i to nie jest tak, że to zasługa prezydenta. Samorząd to kwintesencja drużynowej pracy. Naszą partią jest Nowa Sól i ludzie chcą w tym uczestniczyć – mówi. Nie przypisuje sukcesów tylko sobie, nie oczekuje też na to, że w mieście powstanie rondo jego imienia. O jego klasie świadczy fakt, że gdy rozmawiamy, trzykrotnie prosi o to, aby podkreślić zasługi byłej i obecnej zastępszyni. – Tak, bo Natalia Walewska-Wojciechowska oraz Karina Jarosz, we wszystkich sprawach miasta brały udział i oddały mu kawał serca – dodaje.

Przez lata Nowa Sól kojarzyła się z inwestycjami, których i dzisiaj nie brakuje. Milewski zaznacza jednak, że zależało mu na tym, aby w swojej pierwszej kadencji postawić mocny akcent na sprawy społeczne. Wśród wielu sukcesów swojej drużyny, wymienia tylko kilka: nową halę sportową oraz Centrum Aktywności Społecznej, gdzie mieści się Dzienny Dom Senior+, Środowiskowy Dom Samopomocy oraz liczne organizacje pozarządowe. – Takiego miejsca u nas nie było, a przewinęło się już przez nie kilkanaście tysięcy osób – puentuje.

Mieszkańcy zapamiętają mu budowę hali sportowej, a o tym, że była w mieście potrzebna, świadczy frekwencja w trakcie jej otwarcia. W ciągu zaledwie trzech godzin, odwiedziło ją prawie 3 tysiące osób. Pierwsza impreza w obiekcie odbyła się w połowie marca, a na trybunach był komplet. – Feedback z miasta jest taki, że ta inwestycja była strzałem w dziesiątkę. Ta hala należała się mieszkańcom, a ponieważ to jest hala sportowo-widowiskowa, służyć będzie wielu środowiskom – mówi Milewski.

Postawienie na sprawy społeczne, nie oznacza zwolnienia z inwestycjami. - Wciąż bardzo mocno stawiamy na nowe inwestycje, które pochłoną ponad 63 mln zł – mówi. Te ostatnie, a właściwie duże środki z programów rządowych, były powodem mocnej krytyki ze strony poprzednika. Milewski, nie daje się wciągnąć w dyskusje. - Żadnych środków nie można krytykować. Każda pomoc dla Nowej Soli jest pożądana i trzeba za nią dziękować – konstatuje.

GOSPODARKA. Prezes zazielenia Zieloną Górę

Zielona Góra, staje się coraz bardziej zielona. To nie puste slogany, lecz fakty i konkretne działania. Nie mała w tym zasługa szefa jednej z najwazniejszych spółek komunalnych. Jest menadżerem na skalę miasta o dużych ambicjach oraz możliwościach.
Prezes zielonogórskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej, Krzysztof Sikora, to osoba obecna w miejskim życiu publicznym od dawna. Znany był z działalności politycznej, nie obca jest mu praca urzędnika, ale największe laurki zbiera jako prezes miejskiej spółki. - Skrzydła szeroko rozwinął dopiero w Zakładzie Gospodarki Komunalnej, który stał się spółką nowoczesną z dużym fokusem na tematykę ekologiczną. – Odwala kawał dobrej roboty i on wie o tym, że ja to doceniam. Ta praca jest nie do przecenienia. On czuje te sprawy, którymi się zajmuje i ma to odzwierciedlenie w efektach, które cenią sobie mieszkańcy – komplementuje podwładnego, prezydent Kubicki.

Trudno go nie komplementować, skoro w swoich działaniach wybija się ponad przeciętność. Myśli nie tylko o tym, aby w mieście było czysto, ale również o inwestycjach i ekologii. – Ja się tu realizuję i nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Mam sporo pomysłów i będę je prezydentowi przedstawiał. Z drugiej strony, cenię sobie jego zaufanie i wolną rękę, którą mi dał – mówi Sikora.

Kiedy jesienią polskie samorządy zastanawiały się, jak zaoszczędzić, a przy tym padały pomysły, typu: wyłączanie oświetlenia, ograniczanie komunikacji publicznej oraz podwyżki, prezes Sikora poszedł inną drogą. Myśląc o oszczędnościach, patrzył na to zadanie w dłuższej perspektywie czasu. Uznał, że miejska spółka powinna nie tylko oszczędzać, ale również mądrze inwestować, co przyniesie oszczędności w przyszłości. – Kupimy sześć nowych pojazdów, które będą pracowa zimą przy odśnieżaniu, a wiosną przy odbiorze odpadów – ogłosił, co spotkało się z entuzjastycznym przyjeciem przez mieszkańców.

Nie tylko tym zaskarbił sobie sympatię mieszkańców. – Rok 2022 zakończyliśmy z przytupem, kupując w pełni ekologiczną śmierciarkę, a za kilka miesięcy zakończy się budowa hali do skłądowania odpadów w Raculi – opowiada prezes. Ma w sobie coś z wizjonera, lubi technologiczne nowinki, podgląda jak działają najlepsi. – Jak jestem poza Polską, a nawet w kraju, to staram się być bystrym obserwatorem. Sporo czytam, jak różne sprawy są rozwiązywane w innych krajach – mówi.

Efektów podobnych badań nie brakuje. Od ubiegłego roku w kolejnych lokalizacjach Zielonej Góry, powstają śmietniki półpodziemne i podziemne, które mają zastąpić stare i brzydkie pergole. – To zmieni oblicze wielu miejsc, ale też ułatwi nam pracę w obszarze gospodarki odpadami – wyjaśnia.

Nie ogranicza się tylko do zarządzania i administrowania, a stwierdzenie „z przytupem”, pasuje również do innych przedsięwzięć, które zainicjował prezes Sikora. Najgłośniejsze z nich, to coroczna akcja „Eko choinka”, realizowana razem z Lasami

Państwowymi. Szerzy nią świadomość ekologiczną niemal na skalę masową. Polega ona na tym, że zielonogórzanie są zachęcani do używania na święta żywych choinek, zamiast tych sztucznych. Następnie mogą je oddać do utylizacji, co w ostatnich latach robiło blisko 20 tysięcy osób, z czego wykonano niespełna 49 ton drewnianych zrębków. – To akcja kilkumiesięczna, której finałem jest pokazywanie, co można ekologicznego z tymi drzewkami zrobić – mówi.

Jedna z ostatnich inicjatyw, której przyklasnęli w Zielonej Górze wszyscy, to zazielanie miasta. - Wszędzie gdzie możemy zrywamy beton i sadzimy, drzewa, byliny oraz kwiaty – informuje. To wszystko powoduje, że prezes Krzysztof Sikpora znajduje się w awangardzie menadżerów komunalnych, nie tylko w Lubuskiem, ale w całej Polsce.

POLITYKA. Poseł wszystko mogę

W Lubuskiem, to modelowy przykład polityka, który zachowując wierność poglądom i swojej tożsamości, potrafi rozmawiać ze wszystkimi i na każdy temat. Skutek jest taki, że nawet jak o tym nikt nie napisał i nie powiedział, najprawdopodobniej parlamentarzysta PiS, miał w tym swój mniejszy lub większy udział.

Wśród polityków wszystkich opcji, Jerzy Materna ma opinię „brata łaty”, a więc osoby szczerej, przystępnej i towarzyskiej. W polityce, nie zawsze jest to atutem, ale w jego przypadku, bardzo dużym. – Potrafi rozmawiać ponad podziałami. Nie nosił się nawet jak był ministrem – mówi GL jeden z byłych członków zarządu województwa z PO, który wielokrotnie pytał Maternę o opinie, a nawet prosił o wsparcie.

Podobne zdanie o polityku PiS ma wiceprezydent Zielonej Góry, Krzysztof Kaliszuk. - Każdą prośbę, którą do niego kierujemy w sprawach miasta, zawsze stara się spełnić i nigdy nie odmawia pomocy. Wykorzystuje do tego swoje szerokie kontakty z czasów, gdy był wiceministrem, ale nie tylko. Ta jego osobowość powoduje, że jemu nikt nie odmawia – mówi wiceprezydent Kaliszuk. Jego zdaniem, Materna to doskonały ambasador spraw Zielonej Góry, który rozmawia ze wszystkimi bez względu na opcje polityczne, jeśli tylko może to służyć regionowi i miastu.

Wśród tematów z którymi słusznie jest kojarzony najbardziej, na pierwszy plan wysuwają się sprawy związane z rzekami, szczególnie z Odrą. Jest to związane nie tylko z faktem pełnienia w przeszłości funkcji wiceministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, ale jego autentyczną troską o to, aby Odra była motorem gospodarczym Lubuskiego. – Najpilniejszą sprawą jest przywrócenie tej rzece żeglowności, tak aby mogły po niej pływać barki i statki – mówił w pierwszych dniach urzędowania. Trudno zliczyć inicjatywy oraz przedsięwzięcia jego autorstwa w tym temacie, ale wierzyli w niego nawet politycy lubuskiej opozycji.

Jak powiedział tak się stało, a prace są na tyle zaawansowane, że żeglowność Odry stała się solą w oczach polityków z Niemiec. Kiedy na wniosek Brandenburgii oraz ekologów, Naczelny Sąd Administracyjny nakazał wstrzymanie prac, poseł Materna nie gryzł się w język. - To skandal. Obce państwo ingeruje w nasze polskie wody, a sąd bez wysłuchania ekspertów, wyraża na to zgodę – mówi. Nie kryje zdziwienia, że zdanie w tej sprawie zmienili przedstawiciele władz województwa, którzy jeszcze kilka lat temu mocno mu kibicowali.

Poseł Materna wie, że Odra jest ważna dla Lubuskiego, ale również dla całej Polski. Inwestycje na Odrze, a także uczynienie jej żeglowną dla statków i barek, mogą być całkiem nowym otwarciem w śródlądowej logistyce, a o tym polityk PiS mówi od dawna. Sprzeciw wobec tej koncepcji pojawił się po 2017 roku, gdy ministrowie Polski, Czech i Słowacji podpisali porozumienie w sprawie udrożnienia żeglowności i połączenia jednym szlakiem wodnym trzech rzek: Odry, Łaby i Dunaju. – To wielka szansa dla Polski i naszego regionu. Jeśli ją zmarnujemy teraz, to następnej okazji nie będzie – uważa Materna.

Bez wątpienia jest politykiem, który osobowością i stylem działania odbiega od większości kolegów z Sejmu. Dla niego nie ma spraw małych i mniej ważnych, każdej nadaje rangę priorytetu. Cała Polska usłyszała o nim w grudniu 2021 roku, gdy udzielając wywiadu RMF, ze łzami w oczach opowiedział o tym jak ciężko przeszedł zakażenie koronawirusem, a także o śmierci żony, która zmarła w wyniku choroby. - Lepiej się zaszczepić, niż przeżyć to, co ja – udzielił lekcji, która była cenniejsza, niż jakiekolwiek programy promujące szczepienia.

Poseł Materna liczy, że będzie mógł kontynuować swoją poselską aktywność, głośno kibicują mu samorządowcy, a po cichu, nawet polityczna konkurencja.

SPOŁECZEŃSTWO. Ta, która miała odwagę

Afera WORD obnażyła słabość instytucji zarządzanych przez samorząd wojewódzki w Lubuskiem. Na jaw wyszło to, o czym wielu tylko szemrało. Uczciwie trzeba jednak oddać, że taka sytuacja mogłaby się wydarzyć w każdym innym urzędzie, gdziekolwiek w Polsce. Tylko dzięki odwadze nieznanej nikomu kobiety, dowiedzieliśmy się, że nie nie wszystko jest złotem, co się świeci.

Rozgłos i zainteresowanie mediów, Magdalenę Szypiórkowską, mocno zaskoczyły. Nie szukała tego, a kontakt z mediami był dla niej ostatecznością. Chciała tylko sprawiedliwości, ponieważ wcześniej liczyła na to, że uzyska wsparcie w środowisku do którego trafiła trochę z przymusu – aby móc pracować, musiała przyjąć legitymację partyjną Platformy Obywatelskiej. Zamiast wsparcia, spotkała się ze znieczulicą, a także próbami wyciszenia jej problemów. Wiedzieli wszyscy, ale milczeli. Ona milczeć nie chciała, ale i tak nie czuje się bohaterką.

- Walczę o swoją godność, a występuję publicznie, ponieważ wszystko co powiedziałam w sprawie jest prawdą. Gdybym nie mówiła prawdy, albo naciągałabym fakty, to miałabym powody, aby ukrywać się za zasłoną anonimowości – to słowa Magdaleny Szypiórkowskiej z wywiadu dla GL. Trzeba mieć niemałą odwagę, aby publicznie i nie chowając się za anonimowością, opowiedzieć o rzeczach, które same w sobie trudne są do opowiedzenia publicznie.

Postawa Szypiórkowskiej, domniemanej ofiary afery w WORD, dla wielu była niezrozumiała. Niektórzy uważali, że nawet jeśli coś się jej stało przykrego, to powinna milczeć i nie mówić o tym publicznie. Zapłaciła za to wysoką cenę, jako człowiek, kobieta i matka. Całkowicie nieoczekiwanie, znalazła się w centrum uwagi, a przeciw niej wystąpił cały aparat urzędniczo-partyjny Platformy Obywatelskiej. Próbowano obniżyć jej wiarygodność, najpierw insynuując nieuczciwe intencje, następnie mówiąc o niej „Magdalena P” – jakby była kiedykolwiek karana, a wreszcie, kierując przeciw niej akt oskarżenia o rzekome pomówienie.

W województwie kreującym się na najbardziej prokobiece, wsparcia nie uzyskała od żadnej kobiety. – Pomagali mi głównie panowie – mówiła w jednym z wywiadów. Szczególnej pomocy udzielił jej Stanisław Czerczak, prezes Fundacji CODEX. Gdyby nie fakt, że postanowił nagrać przebieg spotkania Szypiórkowskiej z marszałek Elżbietą Polak, opinia publiczna zdana by była tylko na nieprawdziwą relację tej ostatniej. Stało się jednak inaczej, a lubuszanie zobaczyli, co kobieta może zrobić kobiecie. Jak bardzo może nie interesować się jej losem, albo w tylko w takim zakresie, który zagraża jej wizerunkowi.

Nie wiadomo jak skończy się sprawa w sądzie. Wiadomo, że jej akt odwagi nie pójdzie na marne, ponieważ każdy zauważył i odnotował, że czasy się zmieniły. To co kiedyś uchodziło, dziś nie przejdzie bez echa. Można postawić tezę, że w Lubuskiem czas stosunku do podobnych spraw mierzy się do afery WORZ, i od afery WORD. Żaden polityk, ani jakikolwiek urzędnik, jeśli tylko oficjalnie zgłosi się do niego kobieta z podobną historią, nie będzie próbował załatwić jej „na uszko”. Z obawy o reperkusje, sprawie nada formalny bieg, a informacje zostaną przekazane do odpowiednich instytucji.

Zmieni się też stosunek dziennikarzy do podobnych spraw. Dzięki Szypiórkowskiej, każdy już wie, że krzyk kobiet w podobnych sytuacjach, to nie jest przesada, ale wołanie o pomoc. W jej przypadku, nie wszyscy to zrozumieli, choć GL nie ma sobie nic do zarzucenia.

- Jestem zwykłą babą, ale taką, która nie zamierza udawać, że nic nie rozumie, patrząc na te molestowania, mobbing, na te uśmiechnięte twarze, takie pewne siebie, że na sto procent nikt im nic nie zrobi. I może nic im nie zrobię, jednak będę miała tę pewność, że zrobiłam, co mogłam – mówiła w lipcu ub.r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska