Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ośrodek dla Cudzoziemców w Białej Podlaskiej. Czeczeńcy kontra strażnicy. Kto kogo zaatakował?

Sławomir Skomra
Sławomir Skomra
sko
Rozbieżne są relacje dotyczące incydentu w Ośrodku dla Cudzoziemców w Białej Podlaskiej do którego miało dojść na początku kwietnia tego roku. Jeden z Czeczeńców twierdzi, że został podbity podczas próby deportacji jego rodaczki. Strażnicy graniczni utrzymują z kolei, że to oni zostali zaatakowani. Wątpliwości co do tego ma Rzecznik Praw Obywatelskich. Inaczej niż prokuratura, która postawiła cudzoziemcom zarzuty.

Chodzi o wydarzenia, do których doszło na początku kwietnia tego roku. Do Ośrodka dla Cudzoziemców w Białej Podlaskiej weszli wówczas funkcjonariusze straży granicznej, by zabrać 21-letnią Czeczenkę i dwójkę jej dzieci. Wszyscy mieli być jeszcze tej samej nocy deportowani do Rosji.

Strażnicy utrzymują, że kilka osób przebywających w ośrodku utrudniało im wykonywanie zadań. - Trzech mężczyzn, obywateli Rosji narodowości czeczeńskiej, zachowywało się szczególnie agresywnie. Nie tylko grozili funkcjonariuszom, ale również dopuścili się wobec nich czynnej napaści - relacjonują strażnicy na stronie internetowej. Dalej tłumaczą, że w związku z takim zachowaniem cudzoziemców, musieli użyć środków przymusu bezpośredniego, tj. gazu łzawiącego i kajdanek.

Z oficjalnego komunikatu dowiadujemy się, że mężczyźni zostali umieszczeni w izolatce. Do ośrodka została wezwana karetka pogotowia. Zespół ratownictwa medycznego udzielił cudzoziemcom niezbędnej pomocy, oceniając, że nie wymagają hospitalizacji.

Rzecznik Praw Obywatelskich ma wątpliwości

Wydarzenie inaczej opisują jednak cudzoziemcy. Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich, który zapoznał się m.in. z nagraniami pochodzącymi z kamer monitoringu w ośrodku. - Rzecznik nie podziela oceny przedstawianej przez straż graniczną, z której wynika, że przed zastosowaniem środków przymusu bezpośredniego cudzoziemcy dopuścili się napaści na funkcjonariuszy - czytamy w komunikacie.

Rzecznik stwierdził, że cudzoziemcy odpowiedzieli agresją na zastosowaną wobec nich przemoc. - Dopiero po użyciu siły fizycznej wobec dwóch cudzoziemców następuje gwałtowna reakcja trzeciego z mężczyzn. Również on zostaje obezwładniony przez funkcjonariuszy - tłumaczy biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wątpliwości budzi też kwestia użycia miotacza gazu. - W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich, nagrania monitoringu pozostawiają pewne wątpliwości co do tego, kiedy dokładnie, wobec kogo, a nawet ile razy użyto tego środka przymusu, choć w skierowanym do Rzecznika piśmie straż graniczna zapewnia, że miotacza gazu użyto raz, na korytarzu i tylko w stosunku do jednego z obezwładnianych mężczyzn. W tym zakresie konieczna jednak wydaje się analiza ekspercka nagrania - czytamy.

Cudzoziemiec: Przycisnął mi kark kolanem i uderzał po głowie

W piątek rodzina: trzej mężczyźni - ojciec i dwóch synów, którzy mieli zostać zaatakowani przez strażników, a także matka i córka była w Lublinie. - Od miesięcy starają się o nadanie im statusu uchodźcy. W ich kraju zakładano im worki na głowy, bito, traktowano paralizatorami. To tortury i potwierdza to strona polska - tłumaczył dr Tomasz Sieniow, prezes Fundacji Instytut na rzecz Państwa Prawa, która pomaga cudzoziemcom.

- To był środek nocy. Usłyszałem krzyki, piski kobiety. Przestraszyłem się. Myślałem, że kogoś biją albo gwałcą - relacjonował z kolei ojciec rodziny.

Jak mówi, chciał wyjść z pokoju, ale drzwi został zablokowane. Szarpał za klamkę i napierał na drzwi. - Poleciłem synowi, żeby zadzwonił na policję. Wtedy ktoś z zewnątrz otworzył drzwi. Ludzie w maskach, kaskach, kamizelkach kuloodpornych, z pałkami, gazem i paralizatorami stali w całym korytarzu. Wyciągnęli mnie na korytarz. Psiknęli gazem w twarz i przewrócili na ziemię - mówi mężczyzna.

Wtedy z pokoju wyszli jego synowie. - Leżałem na ziemi i krzyczałem, że się poddaję, że nic nie będę robił. Nawet przełożyłem ręce do tyłu, żeby było im łatwiej mnie skuć kajdankami. Jeden z nich przycisnął mi kark kolanem i uderzał po głowie - dodawał.

Dr Sieniow cytował także dokumentację medyczną mężczyzn z aresztu w Przemyślu, gdzie trafili po zdarzeniach z 6 kwietnia. Lekarz stwierdził zranienia m.in. głowy, uszu, karku, żeber, pleców - co jest wynikiem pobicia.

- Pokój tych mężczyzn znajdował się w części oddzielonej od pokoju deportowanej kobiety drzwiami, których nie można otworzyć od środka. Mimo tego, w tym korytarzu było 20 dobrze wyposażonych funkcjonariuszy. Według nas nie było ku temu powodów - stwierdził Sieniow i dodał, że być może SG zależało na sprowokowaniu sytuacji.

Czeczeńska rodzina przez kilka dni przed nocnymi zajściami prowadziła protest głodowy. Chciała szybkiego rozpatrzenia ich wniosku o nadanie statusu uchodźcy. Czekają na to już pół roku.

Odpowiedź już jest i jest odmowna. Rodzina już się od niej odwołała. Na razie zamieszka w otwartym ośrodku dla cudzoziemców.

Jak podaje Dziennik Wschodni, Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej postawiła trzem Czeczenom zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych oraz kierowania pod ich adresem gróźb karalnych. Grozi za to do 10 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ośrodek dla Cudzoziemców w Białej Podlaskiej. Czeczeńcy kontra strażnicy. Kto kogo zaatakował? - Kurier Lubelski

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska