Załatwił formalności, dostał klucz.
- Zapraszam na śniadanie, od 7.00 do 10.00 - powiedziała recepcjonistka.
- Mnie już nie będzie potrzebne - odparł.
Wszedł do pokoju. Zapalił światło. Włączył radio. Na stole postawił wódkę i colę. Co teraz? Postanowił, że nie odejdzie ot tak, zwyczajnie. Chce życie zakończyć jak prawdziwy mężczyzna. Ostatni raz zadziałać. Właśnie tak.
Zadzwonił do agencji towarzyskiej i poprosił o przyjazd dwóch dziewczyn. Pytali, jakie chce. Odpowiedział, że wszystko jedno. Przepraszali, że to potrwa około pół godziny. W porządku. On miał czas.
Popatrzył na komórkę. Wcześniej, nastawił ją na cicho, więc było mnóstwo nieodebranych połączeń. Była tam Lizka, prezes, prokurator Szymczyk, który interweniował w czasie tego zamieszania, kilku numerów nie znał. Nikomu nie odpowie. To już nieistotne. Komórka już mu nie będzie potrzebna. Wyłączył ją.
Zrobił sobie drinka. Popijał małymi łyczkami.
- Jak to będzie beze mnie? - myślał. - Pojadą z Unią? Co będą mówić? Pewnie: młody, zdolny, utalentowany... Że szkoda, że takie tam... Ale przecież nikt go nie rozumie, nikt nawet nie chce zrozumieć. Popatrzył na linkę leżącą w przedpokoju. Musi to zrobić. Musi...
Przyjechały dziewczyny. Ukrainki. Wyglądały sympatycznie i wcale nie jak jakieś wyuzdane kurwy. Młodsza Katerina była blondynką. Miała mniej więcej tyle lat, ile on. Ala była starszą od niej brunetką. Mówiły, że są z Kijowa, w Polsce pracują, że tu jest fajnie, ale pewnie wrócą do siebie. Zapytał, ile mają lat. Katerina tylko 19, Ala 25.
- Jestem żużlowcem, trochę jeżdżę po świecie, ale na Ukrainie jeszcze nie byłem - mówił.
- No i niewiele straciłeś - żartowały.
- Zaczynamy, z którą najpierw? - przeszły do konkretów. Dziewczyny były małomówne, ale nic dziwnego. Dla nich to była zwykła noc i zwykły klient. Gadka, kieliszek, bzykanko, małe mycie i tak na okrągło.
- Ile bierzecie? - pytał.
- Tradycyjne po 200 dla każdej, za coś ekstra, więcej - odpowiedziały.
- Dobra, jesteście fajne, to dam po 250.
Oczywiście zapłacił z góry. Potem trochę wypili i trochę pogadali.
Obie słyszały coś tam o żużlu, ale nic o nim nie wiedziały. Coś tam im gadał o jeździe w lewo i czterech okrążeniach. One o tym, jak ciężko tu zasuwają. Ala, że ma córeczkę Irinę. Katerina, że zostanie w Polsce jak znajdzie fajnego męża.
Było normalnie i zwykle. Dziewczyny nie miały pojęcia, że z nim coś nie tak. I dobrze. Tak miało być. Fajny klient i sympatyczny chłopak. Tak miały myśleć.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?