Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni dzień Rafała Kurmańskiego (odc. 25 ostatni)

Redakcja
Rafał Kurmański był jednym z największych talentów zielonogórskiego żużla
Rafał Kurmański był jednym z największych talentów zielonogórskiego żużla Tomasz Gawałkiewicz
W maju minęło dziewięć lat od śmierci Rafała Kurmańskiego. Jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia, któremu wróżono wielką karierę. Stał dopiero na początku drogi, jeszcze wszystko było przed nim... Prezentujemy książkę Rafała Owczarka ,,I nie ma mnie" w której autor usiłuje odtworzyć ostatni dzień żużlowca i zrozumieć dlaczego tak się stało?

Załatwił formalności, dostał klucz.
- Zapraszam na śniadanie, od 7.00 do 10.00 - powiedziała recepcjonistka.
- Mnie już nie będzie potrzebne - odparł.

Wszedł do pokoju. Zapalił światło. Włączył radio. Na stole postawił wódkę i colę. Co teraz? Postanowił, że nie odejdzie ot tak, zwyczajnie. Chce życie zakończyć jak prawdziwy mężczyzna. Ostatni raz zadziałać. Właśnie tak.

Zadzwonił do agencji towarzyskiej i poprosił o przyjazd dwóch dziewczyn. Pytali, jakie chce. Odpowiedział, że wszystko jedno. Przepraszali, że to potrwa około pół godziny. W porządku. On miał czas.

Popatrzył na komórkę. Wcześniej, nastawił ją na cicho, więc było mnóstwo nieodebranych połączeń. Była tam Lizka, prezes, prokurator Szymczyk, który interweniował w czasie tego zamieszania, kilku numerów nie znał. Nikomu nie odpowie. To już nieistotne. Komórka już mu nie będzie potrzebna. Wyłączył ją.

Zrobił sobie drinka. Popijał małymi łyczkami.
- Jak to będzie beze mnie? - myślał. - Pojadą z Unią? Co będą mówić? Pewnie: młody, zdolny, utalentowany... Że szkoda, że takie tam... Ale przecież nikt go nie rozumie, nikt nawet nie chce zrozumieć. Popatrzył na linkę leżącą w przedpokoju. Musi to zrobić. Musi...

Przyjechały dziewczyny. Ukrainki. Wyglądały sympatycznie i wcale nie jak jakieś wyuzdane kurwy. Młodsza Katerina była blondynką. Miała mniej więcej tyle lat, ile on. Ala była starszą od niej brunetką. Mówiły, że są z Kijowa, w Polsce pracują, że tu jest fajnie, ale pewnie wrócą do siebie. Zapytał, ile mają lat. Katerina tylko 19, Ala 25.

- Jestem żużlowcem, trochę jeżdżę po świecie, ale na Ukrainie jeszcze nie byłem - mówił.
- No i niewiele straciłeś - żartowały.

- Zaczynamy, z którą najpierw? - przeszły do konkretów. Dziewczyny były małomówne, ale nic dziwnego. Dla nich to była zwykła noc i zwykły klient. Gadka, kieliszek, bzykanko, małe mycie i tak na okrągło.
- Ile bierzecie? - pytał.
- Tradycyjne po 200 dla każdej, za coś ekstra, więcej - odpowiedziały.
- Dobra, jesteście fajne, to dam po 250.

Oczywiście zapłacił z góry. Potem trochę wypili i trochę pogadali.

Obie słyszały coś tam o żużlu, ale nic o nim nie wiedziały. Coś tam im gadał o jeździe w lewo i czterech okrążeniach. One o tym, jak ciężko tu zasuwają. Ala, że ma córeczkę Irinę. Katerina, że zostanie w Polsce jak znajdzie fajnego męża.

Było normalnie i zwykle. Dziewczyny nie miały pojęcia, że z nim coś nie tak. I dobrze. Tak miało być. Fajny klient i sympatyczny chłopak. Tak miały myśleć.

Potem przystąpili do sprawy. Najpierw zaliczył Katerinę. Oczywiście z kondomem, który miała przy sobie. Z nią było zwyczajnie i tradycyjnie. Blondynka nie była zbyt aktywna, leżała biernie niczym kawał drewna. Tylko raz zmienił pozycję. Dość szybko się zlał. Sam się dziwił, że tak szybko.

Potem do roboty wzięła się Ala. Widać było, że jest bardziej doświadczona. Musiała nad nim trochę popracować, bo był już trochę wypompowany. Ale dał radę. Robili różne fikołki, było momentami ostro. Brała też do buzi. Rozkręciła go. Choć na początku nawet nie chciał mu za bardzo stanąć, w samej końcówce był twardy i ostry niczym szpikulec.

- Nu, dawaj! - krzyczała w finale.
- Byłaś moją ostatnią kobietą - powiedział do niej, gdy było już po wszystkim. Popatrzyła na niego dziwnie, ale nic nie odpowiedziała. Chyba go nie zrozumiała.

Potem jeszcze trochę wypili. Miał ochotę jeszcze gadać. Prosił, żeby jeszcze chwilę zostały, jakby nie chciał jeszcze być sam. Ale dziewczyny się spieszyły.

- Jesteś fajny gość, ale czas minął. To jest praca, kochany. Czeka na nas nowy klient - śmiały się na odchodnym.
- Cześć! - krzyknęła Katerina. - Zaproś mnie jeszcze kiedyś. Znów ci zrobię dobrze.
"Już nie. Mój czas też minął" - pomyślał.

Pożegnał się z nimi. Zamknął drzwi. Była już prawie 3.00 rano. Za godzinę z hakiem zacznie świtać. Napił się jeszcze trochę. Czemu wezwał prostytutki? Widział taki film. Facet kończy z życiem. Ostatnie, co robi, to zamawia dziewczyny z agencji i po kolei je zalicza. Pisze list pożegnalny, potem strzela sobie prosto w łeb. On zrobi tak samo. Chce odejść, jak prawdziwy mężczyzna, jak macho. Ktoś, kto do końca nie pęka, mimo tego, co z nim robią i kłód rzucanych pod nogi. On taki właśnie był. Twardy do końca. Na torze, a także w życiu, choć czasem sprawiał inne wrażenie.

Dlatego zamówił dziewczyny. Po prostu pokazał, że jest mężczyzną. Kurwa, odejdzie z przytupem, ostro! Pewnie wszyscy i tak się dowiedzą, jak spędził ostatnią noc. To małe miasto. Tu jeden drugiemu zaraz opowie, a jeszcze gdy chodzi o żużlowca, to wieści rozejdą się szybko. Już jutro na stadionie niejeden powie: "Ten Kurmanek to był chłop". Inny by płakał, gdzieś wydzwaniał, jęczał. On nikogo nie poprosił o pomoc. Sam załatwił swoje sprawy i zanim się powiesił, wypił i jeszcze wyruchał dwie dziwki.

Ale to, że przeleciał te dwie Ukrainki, nie miało znaczenia. Kochał Lizkę, bardzo lubił Jolę. Te dwie dziewczyny wprawdzie nie mogły mu pomóc, ale był pewny, że one uronią nad grobem łezkę i akurat to będą szczere łzy. Co do innych, to nie był do końca aż taki pewien.

Już niewiele zostało mu na tym świecie do zrobienia. Musi napisać list. Nie miał ze sobą żadnej kartki, a przecież nie zrobi tego na dokumencie o zabraniu prawa jazdy. Na szczęście, w pokoju był blankiet hotelu.

Było mu coraz gorzej. Miał dreszcze, było mu zimno, szczękał zębami, mimo że noc była bardzo ciepła. Zamknął okno. Czuł się bardzo dziwnie, ale nie tak jak po wypiciu, jakoś inaczej, jakby już nie był sobą. "Jeśli jest Bóg, a wierzył, że gdzieś tam jest, to widzi, że nie mam wyjścia" - pomyślał.

Napisał krzywymi literami: "Dzieje się coś dziwnego. On to widzi. Chciałem się z tobą pożegnać, lecz nie mogę. Pa! Nie chciałem cię denerwować. Kocham cię". Z jednej strony dopisał: Lizka, a z drugiej: Jola.

Dniało. To koniec. Teraz już nie ma czasu. Wyjął linkę. Związał pętlę. Przymocował do łazienkowych drzwi. Raz jeszcze spojrzał przez okno. Zielona Góra jeszcze spała, ale zaraz wstanie dzień.

Musi to zrobić. Już, teraz, natychmiast. Założył pętlę na szyję stanął w drzwiach łazienki i gwałtownie opadł na ziemię. Pętla się zacisnęła. Mógł jeszcze się podeprzeć, jeszcze zrezygnować. Ale nie. Nie podciągnął nóg.
Chciał umrzeć. I umarł.

Koniec

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska