Przed wejściem do archikatedry stanęła żużlowa Jawa, z wieńcem od przyjaciół z Bydgoszczy i Jego zdjęciem. Charakterystycznym, ze znanym wszystkim kibicom żużla, uśmiechem. Bo i Zenon Plech był człowiekiem zawsze uśmiechniętym. Nawet wtedy kiedy cierpiał z powodu długiej choroby. To był ten Zenek Plech i te jego uśmiechnięte oczy...
- Każdy jak tu jesteśmy ma własną historię o Zenku. Bo przecież to mąż, ojciec, dziadek, dla wielu idol, Super Zenon, Golden Boy. To wszystko razem tworzy księgę Jego życia - mówił ks. Leszek Laskowski.
Ks. Laskowski przypominał jak ważne jest to, by robić to, co się kocha i kochać to, co się robi. W przypadku życia i kariery sportowej Zenona Plecha to sprawdziło się co do joty.
- Tych nagród i medali jest taki wiele, że trudno byłoby je wszystkie wymienić - mówił. Pamiętam, że jeden z kibiców na wieść o śmierci Plecha, napisał, że kiedy był chłopcem, to ścigając się na rowerach wokół szkolnego boiska, każdy chciał być Zenkiem Plechem. I tak było na wielu polskich boiskach, podwórkach...
- To świadectwo nie tylko o tym, co osiąga się w sporcie, ale przede wszystkim jakim się jest człowiekiem - mówił ks. Laskowski. On był człowiekiem, który potrafił otworzyć swoje serce dla bliźniego. Ludzie to widzieli, czuli i doceniali.
Zawsze zastanawiało mnie jak on, człowiek o takim spokoju mógł uprawiać taką dyscyplinę sportu jak żużel? - pytał ks. Laskowski. Zenek miał dar, który realizował na torze, w Polsce i na świecie. Ale to, że był mistrzem, nigdy nie spowodowało, że przestał być dobrym człowiekiem - dodał. I zawsze bardzo skromnym, zakłopotanym kiedy ludzie mówi do niego "mistrzu". Był solidarny i życzliwy dla innych. To również dlatego dotarłeś, Zenku, do mety jako zwycięzca - zakończył ks. Leszek Laskowski.
Jako fantastycznego ojca i dziadka wspominała Zenona Plecha, córka Kaja.
- Nie raz kiedy przychodziłam do domu, widziałam, że pije herbatkę z małego, plastikowego kubeczka dla lalek, albo odgrywa rolę wilka z bajki o czerwonym kapturku. Zawsze mogłam na Niego liczyć. Był najwspanialszym dziadkiem na świecie - mówiła o Zenonie Plechu córka Kaja. Każdy psiak czy kociak, którego spotkał na swojej drodze zawsze był przez Niego czule głaskany.
Jego dowcip i życiową mądrość przypomniał syn Krystian. - Pamiętam jak w dziecięcych zawodach mini-żużla zaliczyłem solidny upadek. Mocno go przeżywałem. Siedziałem długo gdzieś zaszyty kącie i płakałem. Myślałem, że Tata przyjdzie zaraz mnie pocieszyć i powie, że nic się nie stało, ale On po jakimś czasie podszedł do mnie i powiedział. "Chcesz wygrywać? To naucz się przegrywać!" Zapamiętam to do końca życia, bo to były ważne słowa - powiedział syn Krystian. Jego wspomnienie o Ojcu zakończyły oklaski na stojąco wszystkich uczestników mszy.
Zenon Plech bardzo lubił muzykę. W sobotę 28.11.2020 roku opuszczał Archikatedrę Oliwską przy dźwiękach "A Whiter Shade Of Pale" zespołu Procol Harum. Spoczął w alei zasłużonych na gdańskim cmentarzu Srebrzysko.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?