Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pabianice zdobyte!

(dob)
Magdalena Kozdroń znów wzięła na swoje barki ciężar gry
Magdalena Kozdroń znów wzięła na swoje barki ciężar gry fot. Kazimierz Ligocki
W dwóch poprzednich sezonach ekstraklasy AZS PWSZ Sowood czterokrotnie grał w Pabianicach i tyle razy wysoko przegrał. W sobotę po raz pierwszy zwyciężył.

POLFA PABIANICE - AZS PWSZ SOWOOD GORZÓW WLKP. 61:65 (11:15, 10:15, 16:8, 18:17 - dogrywka 6:10)

POLFA PABIANICE - AZS PWSZ SOWOOD GORZÓW WLKP. 61:65 (11:15, 10:15, 16:8, 18:17 - dogrywka 6:10)

POLFA: Pałka 18, Lamparska 17, Perlińska 11, Krupska-Tyszkiewicz 9 i Blue 0 oraz Gala 4, Piestrzyńska 2, Hałęza i Szemraj 0.
AZS PWSZ SOWOOD: Kozdroń 18, Żurowska i Xin po 8, Zalesiak 5 i Czubak 3 oraz Czarnecka 15, Karpińska 6, Ristić 2, Kaszewska i Wenjing 0.
Sędziowali: Andrzej Zalewski (Poznań) i Robert Aleksandrowicz (Kielce). Widzów: 250.

Polfa rozpoczęła od ataków, ale w 5 min, dzięki trzypunktowej akcji Magdaleny Kozdroń, było 8:7 dla gorzowianek. W 7 min wielkiego pecha miała Amerykanka Octavia Blue, która po wyskoku doznała zerwania ścięgna Achillesa. Pabianiczanki były zdeprymowane.

W drugiej odsłonie gra im się też nie kleiła, głównie za sprawą agresywnej grze gorzowianek w obronie. Po rzutach Guang Xin i trzypunktowej akcji Joanny Czarneckiej, akademiczki prowadziły już 30:16! Tuż przed przerwą, środkowa Agnieszka Pałka zmniejszyła jednak straty Polfy. - Jest ona dobrą zawodniczką podkoszową, więc nie było łatwo z nią sobie poradzić - przyznała Czarnecka. - Miałyśmy zadanie ,,wyprowadzać'' ją jak najdalej spod kosza, by nie zbierała piłek. Udało się to tylko częściowo.

Po przerwie wyszła na parkiet jakby odmieniona drużyna Pabianic, co zaskoczyło przyjezdne. Dopiero w 25 min pierwsze punkty zdobyła dla nich Xin, a po trzech kwartach było już tylko 38:37 dla AZS PWSZ. Ostatnia kwarta to gra ,,kosz za kosz'', a po trafieniach Alicji Perlińskiej i Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz za trzy punkty, Polfa prowadziła 43:40. Gdy chwilę później obie opuściły boisko za pięć przewinień, sprawa wydawała się przesądzona. Po dwóch akcjach Kozdroń gorzowianki prowadziły już 54:50, lecz nie utrzymały przewagi do końca.

W dogrywce było też dramatycznie, ale znów silne nerwy pokazała Kozdroń, trafiając najpierw zza linii 6,25 m, a na 8 s przed końcową syreną dwa razy z rzutów osobistych. - Tak wyszło, bo każda z nas miała w głowie tylko jedną myśl: zwyciężyć! - przyznała później skromnie. - Gdy miałam sytuacje, rzucałam, a że ręka nie zadrżała, wypada się tylko cieszyć.

- Zagraliśmy z wielką determinacją w obronie i to była podstawa naszego sukcesu - dodał uszczęśliwiony trener Dariusz Maciejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska