Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent wygrał bitwę! Gorzowski szpital nie miał racji

Aleksandra Szymańska 95 722 57 72 [email protected]
W szpitalu pan Maciej usłyszał, że ma iść do poradni przyszpitalnej
W szpitalu pan Maciej usłyszał, że ma iść do poradni przyszpitalnej Archiwum GL
Szpital w Gorzowie przyznaje rację naszemu Czytelnikowi! Niedawno opisaliśmy przejścia gorzowianina, którego lekarze odsyłali od Annasza do Kajfasza.

O panu Macieju napisaliśmy pod koniec marca. Chirurg z poradni specjalistycznej wystawił mężczyźnie skierowanie do szpitala na zabieg. Jednak w szpitalu pan Maciej usłyszał, że… znów ma iść do poradni. Tym razem przyszpitalnej. - Z jednej poradni do drugiej?! - denerwował się i dziwił gorzowianin.
Zapytaliśmy szpital i od razu lubuski oddział NFZ, co to za zwyczaj, żeby tak pacjenta odsyłać. Rzeczniczka NFZ Sylwia Malcher - Nowak nie miała wątpliwości: pacjent ze skierowaniem powinien być przyjęty na oddział lub odesłany do domu, ale z informacją, kiedy ma się stawić do szpitala. Jeśli szpital uważa, że potrzebne są dodatkowe badania, powinien jej zlecić, ale już "w ramach hospitalizacji". Pisaliśmy o tym wszystkim na wypadek, gdyby też inni Czytelnicy mieli kłopoty.

Jak sprawę komentował szpital? Dyr. Marek Twardowski, owszem, obiecał zająć się problemem, ale po zapoznaniu się z dokumentacją. Dostarczyliśmy więc kopię skierowania, z którym pan Maciej zgłosił się na oddział chirurgii ogólnej i onkologicznej. Usłyszeliśmy, że na dokumencie nie ma pieczątki lekarza. - Nie ma, ale jest podpis i numer prawa wykonywania zawodu - mówiła trochę zaskoczona zarzutem Danuta Modrzewska, dyrektorka Gorzowskiej Lecznicy Specjalistycznej, skąd pochodziło skierowanie.
W końcu ustaliliśmy, że pana Macieja odesłano do przyszpitalnej poradni, żeby tam go poinformować, kiedy zostanie przyjęty do szpitala. Taki "miejscowy" zwyczaj. Kłopot w tym, że pacjentowi nikt o tym nie powiedział.

Gorzowianin chciał się spotkać z dyrektorem szpitala. Zaproponowaliśmy to dyr. Twardowskiemu, ale odpowiedział, że nie może osobiście zajmować się każdym pacjentem. Poprosił o pismo w tej sprawie. Pan Maciej napisał, ale już do NFZ. Gdy we wtorek rozmawialiśmy, miał odpowiedź, że fundusz zajmie się sprawą.
Za to my dostaliśmy pismo dyrektora szpitala, a w nim czarno na białym: "(…) nie może mieć miejsce rutynowe odsyłanie pacjenta posiadającego skierowanie na oddział. Jeśli pacjent posiada takie skierowanie, winien być przyjęty do oddziału albo odesłany z zaleceniem dalszego leczenia lub powinien mieć wyznaczony termin przyjęcia, jeżeli w tym momencie nie było pilnej potrzeby hospitalizacji albo nie było miejsc w oddziale. Wniosek: pacjent ze skierowaniem do szpitala zgłasza się na izbę przyjęć, gdzie przez lekarza zostanie ustalone dalsze postępowanie (…)".

Czy pan Maciej ma poczucie, że wygrał? Najwyżej bitwę, bo czeka na rozstrzygnięcie NFZ. No i nie usłyszał słowa: przepraszam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska