Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Padło już kilkaset węgorzy. Co było przyczyną?

Artur Szymczak
Padło już kilkaset węgorzy. Co było przyczyną?Padłe węgorze, które wypływają na powierzchnię jeziora to dorodne osobniki. Mają ponad metr długości. Część z nich wyłowiono i zakopano. Ale sporo ryb gnije i rozkłada się w jeziorze
Padło już kilkaset węgorzy. Co było przyczyną?Padłe węgorze, które wypływają na powierzchnię jeziora to dorodne osobniki. Mają ponad metr długości. Część z nich wyłowiono i zakopano. Ale sporo ryb gnije i rozkłada się w jeziorze Czytelnik
Wędkarze o martwych rybach w jeziorach Morawy i Łubowo alarmowali już na początku sierpnia. Sami je wyławiali i zakopywali, bo nie miał kto się tym zająć. W piątek wreszcie ruszyła utylizacja

- Najpierw martwych węgorzy było kilka. Ale z upływem czasu to było ich już kilkaset! - mówi zdenerwowany wędkarz z Lubiewa. Śnięte ryby dryfowały po jeziorze Morawy i Łubowo. Zalegały też na ich brzegach. Sytuacja bardzo zaniepokoiła wędkarzy i turystów. Zaczęły się pierwsze telefony. Najpierw do straży rybackiej. - Co nam odpowiedziano? Żebyśmy sobie sami wyłowili te martwe ryby. Przecież to jakieś wolne żarty! - złości się Alicja Świt, która od 50 lat mieszka nad jeziorem w Lubiewie.

Rzeczywiście takie zgłoszenia miały miejsce. Potwierdza to Lucjan Depo, strażnik ze społecznej straży rybackiej w Drezdenku. - Sprawdzaliśmy co się dzieje, znajdowaliśmy po kilka sztuk martwych węgorzy. Sprawę zgłosiłem też do  Polskiego Związku Wędkarskiego w Gorzowie - mówi.

I to się również potwierdza. Ale... PZW zajmuje się tylko odłowem żywych ryb. - My nie doprowadziliśmy do śnięcia tych ryb, więc dlaczego mamy je odławiać? - pyta Piotr Tom­ko­wiak, ichtiolog z gorzowskiego okręgu PZW. Takie stanowisko wręcz zbulwersowało środowisko wędkarzy, a także innych mieszkańców Drezdenka    i  okolic. - To znaczy, że jeśli przykładowo pacjent umrze w szpitalu, to już lekarz nie musi się interesować, co z ciałem?! - zastanawia się oburzona Alicja Świt.

O martwych rybach powiadomione zostały niemal wszystkie służby: sanepid, ochrona środowiska, a także władze gminy i powiatu. Jednak nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności. - W ramach swoich kompetencji sprawdziliśmy plażę. Był z nami inspektor sanitarny. Nie wykryliśmy na miejscu zagrożeń - mówi Maciej Pietruszak, burmistrz Drezdenka.

Nad jeziora przyjechali też pracownicy ochrony środowiska. Oni również nie dostrzegli zagrożenia. - Pobraliśmy i zbadaliśmy próbki wody. Nic niepokojącego nie stwierdziliśmy - mówi Marzena Masłowska, główny specjalista wydziału monitoringu środowiska w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Zielonej Górze. Niestety martwymi węgorzami ciągle nie miał kto się zająć. Cały czas pojawiały sie kolejne, było ich już mnóstwo. - Ten smród gnijących ryb był nie do zniesienia! - dodaje Alicja Świt.

Dopiero 9 września nad jezioro przyjechał przedstawiciel PZW, by ocenić sytuację i uspokoić zdenerwowanych mieszkańców oraz wędkarzy. Ale zanim doszło do tego spotkania mieszkańcy postanowili powiadomić prokuraturę o „możliwości popełnienia przestępstwa”. Za jakiś czas powinniśmy się dowiedzieć, co ustalili śledczy. Skąd taki pomór? Najprawdopodobniej śnięcie powoduje choroba bakteryjna. - Czekamy na wyniki badań - mówi Piotr Tomasik. Andrzej Zakrzewski, dyrektorem okręgu PZW w Gorzowie informuje: - Na nasze zlecenie w najbliższy piątek firma zajmująca się utylizacją padliny zajmie się sprzątaniem tych ryb w drezdeneckich jeziorach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska