[galeria_glowna]
Przypomnijmy: pracownica banku w tzw. Titanicu (biurowiec koło katedry) w piątek o 11.00 znalazła przy bankomacie reklamówkę z dziwną zawartością. Ze środka sterczały kable. Na miejsce przyjechała policja, straż pożarna, a po kilku godzinach antyterroryści z Wrocławia ze specjalnym robotem. Maszyna zrobiła pakunkowi rentgenowskie zdjęcia. Pokazały one, że w środku pudełka jest jakiś mechanizm. Dlatego po 18.30 zapakowano reklamówkę do specjalnego pojemnika na niewybuchy i wywieziono go na poligon. Tam okazało się, że w reklamówce nie ma bomby.
Ktoś chciał alarmu
- To była dobrze zrobiona atrapa. W środku oklejonej taśmą paczki znajdowały się przewody elektryczne, przedmiot wyglądający jak mechanizm zegarowy, a do tego niewielki, metalowy pojemnik. Nie zawierał on jednak materiału wybuchowego. Ale użyte części i sposób ich połączenia pokazują, że ktoś celowo chciał wystraszyć personel banku i wszcząć alarm - powiedział nam w sobotę rano rzecznik policji Sławomir Konieczny.
Nad namierzeniem ,,dowcipnisia'' pracują już policjanci z wydziału kryminalnego.
Autor alarmu nie może się czuć bezkarny, bo najpewniej nagrały go kamery monitoringu. - Już sprawdzamy wszystkie nagrania. Jeśli uda się znaleźć sprawcę alarmu, odpowie za spowodowanie zagrożenia zaistnienia zdarzenia grożącego życiu i zdrowiu wielu osób. Przecież jego działanie sparaliżowały sporą część centrum. Grozi mu do ośmiu lat więzienia - mówi S. Konieczny.
Tak musi być
Wielu gorzowian, którzy w czasie akcji mieli problemy z przedostaniem się przez centrum, narzekało na zbyt wielkie środki ostrożności. Policja zapewnia, że tak postępuje się w przypadku alarmów bombowych. Najważniejsze jest życie i zdrowie ludzi.
Dlaczego akcja trwała siedem godzin? To wynik ostrożności policjantów. Już chwilę po zamknięciu ruchu mundurowi pierwszy raz przyjrzeli się torbie. - To pozwoliło wykluczyć przypuszczenie, że jest to przypadkowo zostawiony przedmiot. Nie potwierdziła się też wersja, że to któryś z klientów banku po prostu zapomniał o reklamówce. Przy tego typu sytuacjach nie mam mowy o bagatelizowaniu zagrożenia - tłumaczy rzecznik Konieczny.
Komenda wyjaśnia: ,,Pomimo tego, że gorzowscy policjanci posiadają odpowiednie kwalifikacje, nie mogli bezpiecznie wykonać tego zadania. Na ich wyposażeniu jest przyrząd (tzw. wędka) służący do usuwania przedmiotów z otwartej przestrzeni. W piątek należało użyć sprzętu, który mógł bezpiecznie zabrać pakunek ze środka budynku. Dlatego w realizację tego zadania włączono policjantów z Wrocławia''.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?