Władze ekstraligi "przycisnęły" fanów, którzy urządzali barwne pokazy. Prowadząca rozgrywki Ekstraliga SA powołała się na ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych i postawiła szlaban pirotechnicznym popisom kibiców. Ale jak zapewnił prezes Ryszard Kowalski, to nie oni wprowadzili taki przepis.
Choć wspomniana wyżej ustawa ma już prawie 10 lat, fajerwerki znalazły się w centrum zainteresowania dopiero teraz. Dlaczego? - Sędziowie zaczęli zwracać uwagę na niekontrolowane odpalanie rac podczas wyścigów, które stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa zawodników - uzasadnił Kowalski. - Ponadto zdarzały się przypadki niewielkich pożarów, kiedy ogniem zajęły się serpentyny leżące w pasie bezpieczeństwa, a także konieczność przerwania zawodów ze względu na zadymienie toru. Tu chodzi o bezpieczeństwo zawodników i osób na widowni.
Jest sposób
Stowarzyszenie kibiców KS Falubaz Zielona Góra, które organizowało barwne pokazy przy ul. Wrocławskiej, ze zrozumieniem podeszło do decyzji centrali. - Musieli się tym zająć, bo gdyby zdarzył się wypadek, kogo pociągnąć do odpowiedzialności? - pyta jeden z członków Marcin Grygier. - Ale przecież i tak poszli na kompromis i zostawili "furtkę".
Jak zrobić oprawę i nie łamać przepisów? - Klub musi wystąpić do odpowiednich władz (prezydenta miasta - dop. red.) o zgodę, zabezpieczyć pokaz oraz przedstawić scenariusz imprezy, z którego będzie wynikało kiedy i w jakim momencie race zostaną odpalane. Sędzia musi taki scenariusz otrzymać - wyjaśnił prezes Kowalski.
Będzie kolorowo
Choć w Zielonej Górze nigdy nie było problemów z fajerwerkami, a władze klubu doskonale znały plany opraw, stowarzyszenie kibiców KS Falubaz postanowiło działać zgodnie z literą prawa. - Nie możemy się podpisać pod scenariuszem pokazu. To musi zrobić ktoś ze specjalnymi uprawnieniami - wyjaśnił Grygier. - Jutro będziemy o tym rozmawiali z Ryszardem Prędkiewiczem, który ma sklep z fajerwerkami i stosowne papiery.
- Jeżeli grupa naszych kibiców zaproponuje pokaz fajerwerków jako element oprawy meczu z Lesznem, to oczywiście usiądziemy i wspólnie to przedyskutujemy - zapewnił prezes ZKŻ-u Robert Dowhan. - Pirotechnika od zawsze była częścią stadionowego życia, ale we wszystkim trzeba zachować umiar i rozsądek. Nie zamierzamy im przeszkadzać.
Zanosi się więc na to, że spotkanie z Włókniarzem Złomreksem Częstochowa było pierwszym i ostatnim, na którym trybuny pozostały w cieniu. - Chcemy zrezygnować z rac, ale inne elementy zostaną - przyznał Grygier.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?