Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palona guma

Andrzej Flügel 68 3248806 [email protected]
No i zawarczało. Już widzę uśmiechnięte twarze niektórych redakcyjnych kolegów. Rozumiem ich, bo sam radowałem się kiedy mogłem pójść na stadion, bo nic tak nie robi dobrze człowiekowi jak obejrzenie futbolu na żywo.

Czasem można się nieźle wkurzyć obserwując, jakie gole strzelają naszym rywale, ale zawsze zostaje nadzieja, że w kolejnym meczu może być lepiej.

Przez niemal cały ubiegły tydzień trwała dyskusja czy nasze boiska nadają się do gry i skoro są podmiękłe, to czy nie powinno się poczekać jeszcze tydzień czy dwa. Dla mnie odwoływanie spotkań piłkarskich, kiedy na dworze jest temperatura plus 15, to jakiś dramat. Z jednej strony marudzimy, że w Polsce sześć miesięcy boiska są martwe, a zawodnicy zamiast grać mają puste przebiegi, za które i tak im trzeba płacić, z drugiej byle gorsza aura, jakieś opóźnienie nadejścia wiosny i już jest przekładanie kolejek.

Co więc robić? Nie mam pojęcia. Może znaleźć jakiś sposób zabezpieczania naszych płyt piłkarskich na zimę? Słyszałem nawet opinię żeby wrócić do systemu wiosna jesień, który kiedyś u nas obowiązywał, a dziś jest w Rosji i chyba jeszcze w Szwecji i Finlandii. Tam się gra od kwietnia do końca października z włączeniem lipca, który wraz z częścią czerwca u nas jest okresem martwym i czasem przerwy między sezonami.

Rzeczywiście oglądanie meczu w lipcu i w marcu to istotna różnica... No, ale w naszym futbolu mamy takie tęgie głowy, że może coś wymyślą. Na razie lecą głowy kolejnych trenerów. Co do Legii to potwierdza się to, co napisałem przed tygodniem. Białas to fajny facet, ale nie na tą ekipę. Ale ból jest tam większy niż myślałem. Oto przed meczem ze Śląskiem Wrocław jednego napastnika zabolała noga, a drugi się źle poczuł. I pojechali sobie do domu. Znam gości, którzy dla swego - będącego w trudnej sytuacji klubu - zagraliby bez nogi. Ale do tego trzeba mieć charakter.

Wracając do żużla. Już czuję swąd palonej gumy o ile o prezydenturę w Zielonej Górze powalczy aktualny szef miasta i prezes Falubazu. Obaj panowie do niedawna jeździli na narty, prezentowali się niczym uzupełnienie jeden drugiego i rozumieli w lot. Z tym, jak się zdaje, koniec. Jeśli dojdzie do pojedynku trzeba będzie się pokłócić i to ostro. Powyciągać słabostki, powbijać szpilki, znaleźć dziury w całym. To może być ekscytujące starcie.

Języczkiem uwagi może stać się remont stadionu. To sprawa miasta i każde opóźnienie będzie biło w prezydenta. Przedsmak nastrojów mieliśmy podczas meczu koszykarzy Intermarche Zastalu, którego wsparli dopingiem (wspaniałym, gratulacje) kibice Falubazu. Kiedy pojawił się prezydent trybuna ryknęła ,,Kubicki, co ze stadionem!" Na miejscu prezydenta kazałbym inwestorowi pracować, jak trzeba, na trzy zmiany, przyspieszyć im ruchy, zagrozić czym się da jeśli nie dotrzymają terminów. Można desygnować straż miejską żeby wyłapywała bumelantów, ich dane jak w czasach komuny podać do publicznej wiadomości, a w skrajnych przypadkach fotki powywieszać na pierwszym łuku? Coś trzeba zrobić, bo tłumaczenia powodów opóźnienia są po prostu śmieszne.

Tymczasem mieliśmy prawybory w partii rządzącej. Debata wbiła mnie w ziemię. Przygotowane przez sejmowych kolegów ,,okrągłe" i nie poruszające drażliwych kwestii, pytania. Równie miłe odpowiedzi. I to wszystko z myślą o nas. Jak miło!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska