- Przygoda z muzyką zaczęła się w młodych latach - wspomina pan Alojzy, rocznik 36. - Kolega namówił mnie, żeby zacząć chodzić do ogniska muzycznego w Zbąszyniu. To było w 1952 roku...
I w ten sposób zaczęła się dość uciążliwa muzyczna droga przez życie młodego puzonisty, bo jego pierwszym instrumentem był właśnie puzon. Uciążliwość pierwszych kontaktów z muzyką polegała zaś na tym, że pochodzący z Podmokli Wielkich uczeń musiał zasuwać wpierw do Babimostu na stację, żeby koleją dotrzeć do szkoły w Zbąszyniu. Wytrzymał półtora roku.
- Potem poszedłem na kurs żeglugi śródlądowej we Wrocławiu, dalej byłem w Szczecinie, pracowałem w porcie i pływałem na Odrze, ale w końcu nastąpiła tam reorganizacja i wróciłem do Podmokli - opowiada A. Heppel. - Dosłownie na stacji w Babimoście spotkałem kolegę, który namówił mnie do pracy w parowozowni w Zielonej Górze. A tam na kolei spotkałem takiego pana Raua, co skłonił mnie do zapisania się do orkiestry kolejowej.
Także będąc w wojsku, a dokładniej trzy lata w marynarce wojennej, zresztą na historycznym niszczycielu "Błyskawica". Heppel grał, słowem grał gdzie się tylko nadarzyła okazja.
- A potem poznałem dziewczynę z Sulechowa i tym sposobem zamieszkałem już na stałe w Sulechowie - mówi. Oczywiście trafił tu do orkiestry, w której gra do dziś, choć ostatnio ma kłopoty ze zdrowiem. - Gram na tenorze - uzupełnia muzyk. Obecnie, poza graniem, Alojzy Heppel lubi dużo czytać, jak też rozwiązywać krzyżówki
W tzw. międzyczasie skończył w Zielonej Górze Technikum Elektryczne, potem zaś w latach 70. Wyższą Szkołę Inżynierską.
- Zaskoczyła mnie ta nagroda kulturalna, choć oczywiście cieszę się, że o mnie pamiętano - stwierdza pan Alojzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?