Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Henryk był pierwszym powojennym fotografem w Międzyrzeczu

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- W pierwszych latach po wojnie robiłem zdjęcia podczas rozmaitych uroczystości. Tylko ja miałem aparat fotograficzny - mówi 90-letni Henryk Wajnert.
- W pierwszych latach po wojnie robiłem zdjęcia podczas rozmaitych uroczystości. Tylko ja miałem aparat fotograficzny - mówi 90-letni Henryk Wajnert. fot. Dariusz Brożek
Emerytowany kolejarz Henryk Wajnert był jednym z około 150 uczestników Święta Osadnika. Jest autorem pierwszych powojennych zdjęć z pochodów i czynów społecznych. Można było je zobaczyć podczas sobotniej imprezy.

Rosjanie wkroczyli do Międzyrzecza 30 stycznia 1945 r. Upamiętnia to dziś nazwa jednej z najważniejszych ulic. Już 15 lutego przyjechała tam grupa poznańskich kolejarzy. M.in. Henryk Wajnert, który miał wtedy 25 lat. - Mieliśmy odbudować parowozownię i wrócić. Ja zostałem jednak w Międzyrzeczu. Nigdy tego nie żałowałem - opowiada.

Międzyrzeczanin podzielił się z nami swoimi wspomnieniami podczas sobotniego Święta Osadnika w hali sportowo-widowiskowej. Był jednym z około 150 uczestników. Cześć z nich przyjechała do Międzyrzecza 65 lat temu z terenów obecnej Ukrainy, Białorusi i Litwy, niektórzy trafili tutaj prosto z łagrów Kołymy i stepów Kazachstanu, gdzie zostali deportowani w 1940 r. Inni dotarli tutaj w mundurach polskich, radzieckich, a nawet niemieckich.

Pani Adela sołtysowała w Nietoperku przez 32 lata

- Pierwszy zorganizowany transport przesiedleńców dotarł na Ziemię Międzyrzecką w czerwcu. Przyjechali z okolic Zbaraża w województwie tarnopolskim na obecnej Ukrainie. W lipcu z powiatu wysiedlono około 12 tys. Niemców. Zostało prawie dwa i pół tysiąca autochtonów. Zwłaszcza z Dąbrówki i wsi koło Pszczewa, które w latach zaborów i w okresie międzywojennym były bastionami polskości - opowiada Ireneusz Jarnut, sołtys Wyszanowa.

Pierwszym transportem przyjechała m.in. z rodzicami Adela Górgurewicz. Miała wtedy 15 lat i nazywała się Czapla. - Przyjechaliśmy z niewielkiej wsi koło Zbaraża w województwie tarnopolskim. Wpierw zamieszkaliśmy w Kęszycy, potem przenieśliśmy się do Nietoperka - opowiada.

Pani Adela przez ponad 30 lat sołtysowała w Nietoperku. Jesienią 1945 r. przyjechał tam Stanisław Dobrowolski. W mundurze czerwonoarmisty, gdyż w czasie działań wojennych został wcielony do radzieckiego wojska. Do Berlina jednak nie doszedł. Został ranny, potem leżał w szpitalu wojskowym. Po wypisaniu z lazaretu wrócił do rodzinnej wsi pod Zbarażem, ale jej mieszkańcy wyjechali wcześniej na zachód. Ruszył za nimi i odnalazł sąsiadów na Ziemiach Odzyskanych, czyli w okolicach Międzyrzecza.

- Moją wojenną tułaczkę zakończył ślub. W tym roku z żoną Genowefą obchodzimy 65 rocznicę małżeństwa - opowiadał w sobotę.

Pierwszy prywatny samochód i pierwszy aparat fotograficzny

Jedno z dziewięciu odznaczeń za zasługi dla województwa otrzymała Zofia Kiczka.
Jedno z dziewięciu odznaczeń za zasługi dla województwa otrzymała Zofia Kiczka. fot. Dariusz Brożek

W uroczystości wzięli udział m.in. Adela Górgurewicz i Stanisław Dobrowolski, którzy po wojnie osiedlili się w Nietoperku.
(fot. fot. Dariusz Brożek)

Pierwsze powojenne miesiące były w Międzyrzeczu bardzo trudne. Cześć budynków publicznych została spalona przez wycofujących się Niemców, inne zniszczyli czerwonoarmiści. Wieczorami grasowali szabrownicy, często było słychać strzały. H. Wajnert postanowił jednak zostać. W 1947 r. wywołał w mieście wielką sensację. Kupił moskwicza. To był pierwszy prywatny samochód w mieście.

- Jako jedyny miałem też aparat fotograficzny. Robiłem zdjęcia podczas rozmaitych uroczystości - opowiada.

Założył zespół i grali po weselach

Kolejarz był pierwszym powojennym kronikarzem miasta. Swoim aparatem uwieczniał m.in. pierwszomajowe pochody i czyny społeczne, podczas których międzyrzeczanie odgruzowywali miasto, Reprodukcje jego zdjęć były eksponowane w hali podczas sobotniego święta. Na jednym z nich siedzi z kolegami na motocyklach, na barkach dźwigają bębny. - Muzyka była moja wielka pasją. Założyłem zespół i chór. Z kolegami graliśmy po weselach - opowiada.

Kolejną pasją A. Wajnerta było myślistwo. Kilka lat temu przestał polować, ale nadal uczestniczy w spotkaniach swojego koła. Do zwierzaków już nie strzela, bo - jak tłumaczy ze śmiechem - ma problemy z wchodzeniem na ambonę. Jego liczni przyjaciele zaznaczają jednak, że i tak trzyma się nadzwyczaj krzepko jak na swoje 90-lat.

Jedno z dziewięciu odznaczeń za zasługi dla województwa otrzymała Zofia Kiczka.
(fot. fot. Dariusz Brożek)

Podczas uroczystości zabrakło 88-letniego Stefana Cyraniaka, który mieszka w Międzyrzeczu od grudnia 1945 r. Jest autorem licznych artykułów i książek na temat historii miasta. Uczestnicy zaznaczali, że to on odkrył przed mieszkańcami dzieje Międzyrzecza oraz uratował przez zapomnieniem wiele mniej czy bardziej ważnych wydarzeń. Stan zdrowia nie pozwolił mu uczestniczyć w uroczystości, ale nie przeszkodził mu w napisaniu kolejnej książki.

W poniedziałek S. Cyraniak zapewniał nas, że jego najnowsza publikacja zostanie wydana w ciągu najbliższego miesiąca. Jej tematem są burzliwe wydarzenia z maja i czerwca 1946 r., kiedy funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa rozbili obwód Armii Krajowej "Maria".

Proces odbił się szerokim, echem w całym kraju. Aresztowano kilkadziesiąt osób, 36 z nich postawiono przed sądem. Proces zakończył się 12 wyrokami śmierci, wykonano dziesięć z nich. Do celi śmierci trafił m.in. Wacław Bugajewski, który potem został jednak ułaskawiony. W sobotę ze łzami w oczach wspominał te tragiczne wydarzenia.

Odznaczenia dla zasłużonych

Sobotnią imprezę poprzedziła cześć artystyczna w wykonaniu uczniów szkoły podstawowej z Bukowca. Przy pomocy Joanny Włodarskiej i Doroty Miłoty dzieci przygotowały spektakl, podczas którego wcieliły się w osadników. Potem komisarz Marian Sierpatowski wręczył uczestnikom listy gratulacyjne i książki ze wspomnieniami 16 z nich. Spisał je na zlecenie władz miejscowy regionalista Andrzej Chmielewski.

Dziewięć osób - S. Cyraniak, A. Górgurewicz, S. Doborwolski, Jan Osowski, Stanisław Jasiówka, Bolesław Ganczarski, Zofia Kiczka, Ryszard Szydłowski i Bronisław Hajdasz - otrzymało też odznaczenia za zasługi dla województwa. W imieniu marszałka Marcina Jabłońskiego odznaczenia wręczył osadnikom radny sejmiku Bogusław Zaborowski.

Zgrzyt na koniec

Uczestników zaznaczali, że impreza była bardzo potrzebna. Po latach władze doceniły ich wkład w odbudowę miasta i zagospodarowanie pobliskich wsi. Były jednak również zgrzyty. - Po wręczeniu odznaczeń i dyplomów powiedziano nam do widzenia. Tymczasem wiele osób chciało jeszcze posiedzieć przy stołach i powspominać dawne lata - mówił nam jeden z uczestników.

Komisarz odpowiada, że w trakcie imprezy nikt nie wystąpił z postulatem czy sugestią, aby ją przedłużyć. Uczestnicy mieli okazję wypowiedzieć się przed mikrofonem, ale skorzystało z tego tylko kilka osób. W dodatku niektórzy opuścili halę jeszcze przed jej oficjalnym zakończeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska