Pan Piotr planuje obiec kulę ziemską

Agata Masalska, redakcja @poranny.pl
Ma to być misja pokojowa. Podczas swojej wyprawy Kuryło zrobi miliony kroków. Ma nadzieję, że w ten sposób namówi przywódców do zrobienia choć jednego kroku. W stronę pokoju oczywiście.
Ma to być misja pokojowa. Podczas swojej wyprawy Kuryło zrobi miliony kroków. Ma nadzieję, że w ten sposób namówi przywódców do zrobienia choć jednego kroku. W stronę pokoju oczywiście. fot. Archiwum
Piotr Kuryło od dziecka marzy o tym, aby obiec nasz glob. Ma też nadzieję, że dzięki wyprawie zapanuje pokój na świecie. Będzie poza domem aż rok.

- To będzie mój ostatni bieg - zapowiada Piotr Kuryło. - Taka kropka nad i.

Piotr Kuryło ma 38 lat. Wychował się i mieszka w podaugustowskiej wsi, Pruskiej Wielkiej.

Tutaj zbudował dom i założył rodzinę. Teraz, jak mówi, pora, by spełnić swoje największe marzenie. Czas, by na nogach okrążyć kulę ziemską.

Bieganie to jego pasja. Uprawia ją od dziecka. - To przecież najważniejsza dyscyplina sportowa - dziwi się pytaniom. - Można powiedzieć, że bieg to król wszystkich ćwiczeń.

W młodości biegał niewiele. Zaledwie po kilka kilometrów dziennie. Przede wszystkim dla zdrowia.

- Miejscowi śmiali się ze mnie, że po wsi latam - przyznaje. - Ale co tam, nieważne, co człowiek robi. Ważne, by robił to dobrze. A ja wszystko staram się czynić tak, jak należy.

Osiem lat temu postanowił wziąć udział w pierwszym maratonie. Po to, by się sprawdzić, by - jak mówi - zdobyć swój życiowy szczyt.

Wyprawy jak misje

Maraton to nie jest niedzielny spacer. Wymaga treningu, systematyczności i ogromnego wysiłku. Ale Piotr Kuryło, poza marzeniami, ma też upór.

- Ja po prostu wiem, że bez pracy człowiek nic nie osiągnie - dodaje. - A pracy się nie boję.

Codziennie pokonuje kilkudziesięciokilometrową trasę. Od wiosny do jesieni, co najmniej przez dwie godziny dziennie pływa kajakiem. Dla sportu, przyjemności i satysfakcji.

- Udział w zawodach wymaga bardzo dobrej kondycji - tłumaczy. - Dla mnie dieta nie ma specjalnego znaczenia. Nie żywię się roślinkami. Trening jest najważniejszy.

Wszystkie wyprawy traktuje jak misje.

- Tyle jest ważnych rzeczy do zrobienia - mówi. - Chciałbym załatwić choć jedną sprawę.

Najpierw walczył o bezpieczeństwo na drogach. By drogowcy załatali wszystkie dziury w asfalcie, a kierowcy jeździli wolniej. Dlatego przebiegł kraj wszerz i wzdłuż. Już wtedy niektórzy, na widok ciągnącego niewielki wózek biegacza pukali się w czoła.

- Zwłaszcza wtedy, gdy pod Gdańskiem pytałem, którędy najbliżej do Zakopanego - śmieje się maratończyk.

Zdarły się opony w wózku

Trzy lata temu wyruszył z Augustowa do Aten. Wybrał okrężną trasę, bo koniecznie chciał być w Watykanie, na grobie papieża Jana Pawła II. Tam modlił się o zdrowie i opamiętanie. By ludzie przestali gonić za pieniędzmi. Zatrzymali się, zobaczyli swoich bliskich.

Przebiegł kraj wzdłuż, a później przez Czechy, Austrię i Włochy. Na Akropolisie stanął z niewielkim opóźnieniem.

Zawiódł bowiem sprzęt - zdarły się opony w wózku, na którym ciągnął swój bagaż.
Ale Kuryło nie zrezygnował. Biegł dalej. Tyle, że wózek, zamiast opon, miał metalowe obręcze.

Biegaczowi na drodze stanęli też ludzie. Mowa o policjantach, którzy przeganiali go z autostrad, by nie blokował ruchu. Nie miał wyjścia, biegł bocznymi drogami.
W Atenach zatrzymał się na dłużej.

Wziął udział w maratonie do Sparty. Pokonał wówczas 246 kilometrów.

Jak to zrobił? - Po prostu biegłem i biegłem - śmieje się.

Rok później wybrał się trasą sanktuariów maryjnych. W dwa miesiące dobiegł do portugalskiej Fatimy, francuskiej Lourdes i wrócił do podaugustowskiej Studzienicznej.

Z zagranicznych sanktuariów przyniósł mającą uzdrawiającą moc wodę. Chciał by taką samą siłę miała ta, ze studni w Studzienicznej. By potrzebujący mieli ją bliżej.

- Wierzę, że pomaga - mówi. - I cieszę się, że mogłem ją przynieść.

Zrobi miliony kroków

Ta wyprawa będzie ostatnia. Za kilka miesięcy, w lipcu wyruszy dookoła świata.

- Znajomi żartują, że nie wytrzymam w domu - dodaje. - Podpowiadają, że przecież można jeszcze okrążyć ziemię w drugą stronę. Ale ja już składam broń. Swoje zrobiłem, niech inni biegają.

Ma to być misja pokojowa. Podczas swojej wyprawy Kuryło zrobi miliony kroków. Ma nadzieję, że w ten sposób namówi przywódców do zrobienia choć jednego kroku. W stronę pokoju oczywiście.

Maratończyk zamierza przygotować transparent. Nad specjalnie skonstruowaną kulą chce zaczepić gałązkę oliwną i gołębia. Co to oznacza, tłumaczyć nie trzeba.
Zabierze ze sobą kajak na kołach, by pokonywać jeziora, kanały i rzeki. Będzie to też jego dom. W kajaku zamierza spać.

Wystartuje z augustowskiego rynku, przebiegnie kraj wrzesz. Później pokona Niemcy, Belgię i Francję. Zahaczy o Madryt i Lizbonę. Dalej, statkiem, przeprawi się do Nowego Jorku.

- Inaczej się nie da - dodaje. - Ale na pokładzie też będę biegał.

Kajakiem przepłynie Missisipi. Sforsuje Góry Skaliste i Syberię. Na pokładzie promu pokona Atlantyk i Pacyfik. Bajkał chce przepłynąć kajakiem.

- Przez Europę będę biegł na luzie - planuje. - Rosję chcę pokonać jak najszybciej. Z Władywostoku będę miał ponad 10 tysięcy kilometrów. Trudna trasa i bardzo daleko. Boję się zimy. Zwłaszcza tej, syberyjskiej.

Dziennie zamierza pokonywać około 70 kilometrów. W sumie chce przebiec 20 tysięcy kilometrów, kajakiem - ponad tysiąc.

- Trasę znam na pamięć, ale życie na pewno ją zweryfikuje - dodaje. - Tak jest zawsze.

Sprzęt - kajak i wózek zafundowała biegaczowi augustowska firma Ślepsk.

- Potrzebuję pieniędzy na ubranie i buty - dodaje.

Fachowcy szacują, że powinien zabrać ze sobą, co najmniej dwadzieścia par butów. Tyle nie zmieści się na wózku. Weźmie cztery, góra pięć par. Resztę trzeba będzie dokupić po drodze. Podobnie z ubraniem. Nie wiadomo, jak szybko się zniszczy.

- Jestem przygotowany na wszystko - dodaje. - I nie robię tego dla siebie.

Chce, by o małej, podaugustowskiej wsi mówili na całym świecie. I chce, by dzieci i sąsiedzi byli z niego dumni.
Źródło - Kurier Poranny: Piotr Kuryło chce obiec kulę ziemską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

p
porzadny kierowca
NAWIDZONY GLUPEK --ZE TEK SIE CHCE GANIAC DURNOTA
a ja od 5 lat w domciu siedze w fotelu sobie jade tylko autkiem nawet do kiosku po gazete autkiem
niechce mi sie ganiac jak palant na nogach
zycie jest przyjemne ma byc relaks kawiarnie restauracje
ja cale dnie fotelik tv pilocik laptopik filmy tv
codziennie ciasto goloneczka paczki pizze i to jest super
ANIE UGANIANIE SIE PO ZIMNIE PARANOJA SMIEJE SIE Z TYCH CO BIEGAJA
ZERO WAM TO DA DZIADY I TAK PADNIECIE I TAK
to ja wole jesc ile da sie codzien 2 pizze golona piwko w foteliku i wiecej mam od zycia niz frajer ktory uprawia sport
P
Prinz
Idea obiegniecia kuli zeimskiej jest wspaniala i daje 10/10 ale cytuje "Ma też nadzieję, że dzięki wyprawie zapanuje pokój na świecie" daje Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu Ha ha...
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska
Dodaj ogłoszenie