To niezwykłe spotkanie planowane było od dawna. Doszło do niego wczoraj. Pani Beata Konaszewska z Otynia otrzymała ogromną pomoc i wsparcie podczas naszej akcji "Świąteczne Pogotowie" w 2011 roku. Jej historia wzruszyła dziesiątki Czytelników. W 2010 roku u pani Beaty wykryto raka szyjki macicy. Po trudnym i bolesnym leczeniu wszystko zaczęło się walić. Od tego czasu matka trójki dzieci walczy o swoje zdrowie i życie każdego dnia.
- Będę żyć dla moich dzieci. To moja największa motywacja i siła do działania - mówiła wtedy. Od tego czasu zmieniło się wiele, poza jej celem: wyzdrowieć i patrzeć jak rosną jej synkowie i córka. Komplikacje, coraz to nowe operacje, podróże po Polsce na konsultacje. Walka.
- Operacja oka była wynikiem wcześniejszego przyjmowania sterydów. Odklejała mi się siatkówka. Poza tym ostatnio miałam problemy z węzłami chłonnymi, w międzyczasie przeszłam też operację kręgosłupa. Obecnie mam guzki na płucach, ale lekarze boją się je ruszać - wymienia kobieta.
Sama ma ciężko, ale kiedy przeczytała w "GL" artykuł o 11-letniej Weronice Szymonik z Nowej Soli, która w wieku dwóch lat pokonała siatkówczaka i straciła oczko oraz o ciężkiej sytuacji jej rodziny, która nie miała pieniędzy, aby sfinansować leczenia dziewczynki oraz wymianę protezy oka na większą, pani Beata zgłosiła się do nas niemal natychmiast
Więcej o całej sprawie przeczytasz w piątek w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?