Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Maria z Dobiegniewa została nieludzko potraktowana przez bank!

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
Pani Maria pokazuje umowę z bankiem, który potraktował ją nieludzko
Pani Maria pokazuje umowę z bankiem, który potraktował ją nieludzko fot. Mateusz Feder
- Jak wy mi nie pomożecie, to już nikt mi nie pomoże. Nie mam już sił na walkę z bankiem, jestem na skraju wyczerpania - krzyczy do słuchawki pani Maria z Dobiegniewa, która dzwoniła do naszej redakcji. - W telewizji tak pięknie się reklamują, że są ludzcy, a nie chcą nawet z nami rozmawiać o zmniejszeniu raty kredytu - denerwuje się maż pani Marii.

Z panią Marią (dane do wiadomości redakcji) umawiamy się w jej mieszkaniu w Dobiegniewie. Miasteczko małe, rondo, kilka rozwidleń, skrzyżowań i kościół. W centrum spory ruch, bo miejscowość leży przy trasie 22 prowadzącej na Gdańsk. Kobieta mieszka w kamienicy w centrum. Mieszkanie małe, schludne i posprzątane.

Pani Maria nie może wstać z krzesła, wita nas jej mąż. - Musicie nam pomóc, bo nie mam już sił na nic. Mam tego serdecznie dość - kobieta zakrywa rękoma twarz. Sprawę objaśnia nam jej mąż, bo ona ledwo mówi. Wszystko zaczęło się w 2007 roku. Pani Maria miała zaciągniete trzy kredyty. Systematycznie z mężem spłacała je. Po jakimś czasie dowiedziała się z reklamy telewizyjnej, że Polbank w ofercie ma kredyt konsolidacyjny, który wszystkie trzy kredyty złączy w jeden. Wtedy płaci się tylko jedną ratę.

- Umówiliśmy się z konsultantem banku. Było miło i sympatycznie. Wszystko takie proste. Bank otwarty na ludzi, taka szła śpiewka - opowiada mężczyzna. - W reklamie też tak mówili - dorzuca cichym głosem kobieta. Umowa została podpisana. Rata miesięczna: 1,5 tys. zł. Pani Maria płaciła ją od 2007 roku regularnie. - Żadnych opóźnień, wszystko na czas - pokazuje nam dowody wpłaty.

Problemy zaczęły się we wrześniu 2009 roku. A właściwie w czerwcu. Wtedy pani Maria ciężko zachorowała. Wycięcie jelita, kilka operacji. Tak na okrągło. - Ledwie żyję - Na leki wydaję miesięcznie ok. 800 zł, czasem i więcej - kiwa głową kobieta. Ze względu na spore wydatki małżeństwo z Dobiegniewa we wrześniu ubiegłego roku zwrócili się pisemnie do Polbanku z prośbą restrukturyzacji czyli zmniejszenia na jakiś czas raty kredytu. - Prosiliśmy aby miesięcznie płacić tysiąc złotych, a po roku znowu byśmy wrócili do pierwotnej raty - tłumaczy mężczyzna. Ma do sprzedania nieruchomość po rodzicach. - Byłyby pieniądze, od razu bym wszystko zapłacił,
bo mam dość tej nierównej walki - wymachuje rękami.

Bank jednak na list nie odpowiedział. Pani Maria płaciła od września już 1 tys. zł. Wtedy bank zaczął się odzywać. - Dzwonili, krzyczeli, informowali, że każda rozmowa kosztuje nas 39 zł. Nie szło dojść do głosu. Chciałem tylko z nimi spokojnie porozmawiać, bo przecież reklamowali się, że mają elastyczne raty. Prosiłem, aby mnie wysłuchali, spotkali się ze mną, a w słuchawce jeden wielki krzyk. W końcu odłączyłem telefon - mówi zdeterminowany mężczyzna. - Obiecali nam złote góry, miało być miło jak na reklamie. Telewizja swoje, a życie swoje - macha ręką.

Państwo z Dobiegniewa zaczęli szukać w grudniu ratunku u Powiatowego Rzecznika Konsumentów w Strzelcach Krajeńskich. - Ci państwo do mnie przyjechali. Jak zobaczyłam tą kobietę to się załamałam. Schorowana, wychudzona, ledwo ruszała nogami. Widać, że jest strasznie uczciwa, chce dogadać się z bankiem, a spotyka taki mur obojętności - opowiada powiatowy rzecznik konsumentów Anna Gabryelów.

Przyznaje, że klientów, którzy mają problemy z rożnymi bankami ma sporo. - Nawet sama spotykałam się z dziwnymi zachowaniami mojego banku. Często reklamy telewizyjne różnych kredytów nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Tak było przypadku tych państwa - dodaje.

Pod koniec grudnia urzędniczka wysłała do Polbanku prośbę o wyjaśnienie całej sytuacji. - Chodziło mi przede wszystkim o to dlaczego bank nie przysłał odpowiedzi na pierwszy list tych państwa - tłumaczy Gabryelów. Bank po kilku dniach odpisał. Oto co m.in. czytamy w liście: "Brak jest obecnie podstaw prawnych uprawniających lub zobowiązujących bank do pokazania Powiatowemu Rzecznikowi Konsumentów w Strzelcach Krajeńskich informacji objętych tajemnicą bankową".

- Oni się zasłaniają tajemnicą, ale ja ich nie pytałam o sprawy kredytowe, tylko dlaczego nie odpowiadają na korespondencje swoich klientów. To już jest prawo administracyjne, z którego banki nie są zwolnione - objaśnia Gabryelów.

Zwróciliśmy się e mailowo do banku o wyjaśnienia w tej sprawie. Otrzymaliśmy podobną odpowiedź, pod którą podpisała się Olga Kamińska, młodszy specjalista Departament Telefonicznej Obsługi Klienta: "Uprzejmie informuję, że z uwagi na tajemnicę bankową oraz ochronę danych osobowych, nie udzielamy informacji droga elektroniczną. Prosimy o ponowne złożenie pisma w jeden z poniższych sposobów, jeśli jest Pan osobą upoważnioną, jeżeli nie posiada Pan upoważnienia taki wniosek może złożyć tylko kredytobiorca."

- Nie wiem ile jeszcze to wytrzymam, jestem na skraju wyczerpania - kończy zrozpaczona kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska