Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani nie maca, bo pobrudzi! Sprzedawcy tak traktują klientów, że czasami człowiek ma ochotę wyjść ze sklepu

(red.)
„Pani nie dotyka białego, czarny też można dotknąć, to to samo”. To samo to nie było, bo futerko futerku nierówne. Grzecznie starałam się rozmawiać z ekspedientką, jednak jej furczenie na mnie było wręcz upokarzające. Czułam się jak intruz, którego każdy ruch śledzi czuje oko i cięty język pani za ladą, a przecież chciałam tam zostawić moje pieniądze!
„Pani nie dotyka białego, czarny też można dotknąć, to to samo”. To samo to nie było, bo futerko futerku nierówne. Grzecznie starałam się rozmawiać z ekspedientką, jednak jej furczenie na mnie było wręcz upokarzające. Czułam się jak intruz, którego każdy ruch śledzi czuje oko i cięty język pani za ladą, a przecież chciałam tam zostawić moje pieniądze!
„Kultura za ladą jest jak magnes na klienta. Dziś opowieść o tym, że czasem kultury nam brak…” - pisze do nas w liście Czytelniczka i przedstawia, jak potraktowano ją w sklepie. A Wy jakie macie doświadczenia? Czekamy na opinie

Będąc na krótkim urlopie u rodziny w Zielonej Górze (na co dzień mieszkam w Strzelcach Krajeńskich), wybrałam się do sklepów z tkaninami w centrum miasta, poszukać czegoś pięknego na poduszki i zasłony do salonu.

Pierwszy sklep, tkanina, jakiej szukałam i od razu rozczarowanie: niegrzeczna ekspedientka, z przekąsem sycząca, że nie dotyka się tkanin. Jak to? – pomyślałam. Kto choć raz kupował tkaninę, ten wie, że dotknąć trzeba, by sprawdzić jakość, fakturę, delikatność.

Trwa głosowanie...

Czy zdarzyło ci się spotkać nieuprzejmego sprzedawcę?

Przemilczałam tę uwagę, starając się grzecznie sprawdzać inne produkty i dopasować do swoich potrzeb, gdy usłyszałam: „Pani nie dotyka białego, czarny też można dotknąć, to to samo”. To samo to nie było, bo futerko futerku nierówne.

Grzecznie starałam się rozmawiać z ekspedientką, jednak jej furczenie na mnie było wręcz upokarzające. Czułam się jak intruz, którego każdy ruch śledzi czuje oko i cięty język pani za ladą, a przecież chciałam tam zostawić moje pieniądze!

Zniesmaczona opuściłam sklep i poszłam dalej, bo na szczęście w Zielonej Górze wybór jest duży. W kolejnym sklepie – panie grzeczne i miłe, ale odpowiedniego koloru tkaniny brak. W kolejnym też, i jeszcze następnym tak samo.
Bez namysłu wróciłam do sklepu numer jeden, a o sprzedawczyni pomyślałam, że może ma gorszą chwilę… Naiwna!
Zależało mi jednak na tym zakupie.

Nie będę z panią rozmawiać, klienci mnie oszukują - mruczała sprzedawczyni, a ja miałam ochotę wyjść ze sklepu

Już poprosiłam o przygotowanie tkaniny, gdy coś mnie tknęło i zapytałam, czy zapłacę za zakupy kartą (rzadko noszę przy sobie gotówkę, bo nawet w piekarniach przyjmują karty płatnicze). Okazało się, że tam karty nie są honorowane. Chciałam poprosić panią, by przygotowała mi materiał, a ja podejdę do bankomatu wypłacić gotówkę albo zapytać, do której czynny będzie sklep, by zdążyć przed zamknięciem, ale usłyszałam, że pani nie będzie ze mną rozmawiać, bo „klienci ją oszukują, a sklep nie będzie czynny tak długo, jak jest napisane na drzwiach”.

I „że absolutnie i w żadnym wypadku” nie pójdzie mi na rękę.

NOWA SÓL. Kasjerka wstała i podała mi 50 złotych. Byłam w szoku, a ona przeprosiła - pisze Czytelniczka w liście do redakcji GL

Próbowałam jeszcze dyskutować, bo zależało mi na tych zakupach, ale dałam spokój i wyszłam, a właściwie poczułam się, jakbym została wyproszona ze sklepu.

I co? Tkaniny oczywiście nie mam, ale mam za to niesmak.
I wnioski płynące z tej historii, że z grzecznością sprzedawcom czasem nie po drodze.
Ja uprzejmość wobec ludzi, z którymi rozmawiam, wyniosłam z domu i uważam, że lepiej i przyjemniej jest, gdy zwracamy się do siebie miło i z uśmiechem, niż naburmuszeni.

Szkoda, że nie każdy stosuje tę zasadę. I nie każdy pamięta, że to klient jest dźwignią handlu. I że można go zdobyć nie tylko oferowanymi produktami czy usługami, ale i serdecznym, kulturalnym podejściem do człowieka.

Na koniec powiem jeszcze, że w innym sklepie zastałam sprzedawczynię podczas posiłku. „Proszę sobie nie przeszkadzać, zapytam, gdy będę potrzebowała porady” powiedziałam, widząc jak odkłada kanapkę i podrywa się z miejsca. „Dziękuję, jak to miło że mam takich wspaniałych klientów”, odparła sprzedawczyni.
Uważam, że bycie grzecznym i szanowanie drugiego człowieka nie wymaga wiele wysiłku, a znacznie ulepsza i wzbogaca życie.

Polecamy też:
Kasjerka się rozpłakała: - „Wie pan, jak ludzie nas traktują, z jakim chamstwem się spotykamy” Poruszający list Czytelnika

ZOBACZ FILM- UCIEKALI TAK SZYBKO, ŻE SPADŁY IM KLAPKI. PRÓBOWALI OKRAŚĆ SKLEP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska