Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani Urszula czekała na zabieg w głogowskim szpitalu cały dzień. Wyszła na własne żądanie

Anna Białęcka
- Stawiłam się w szpitalu w wyznaczonym terminie, ale przez cały dzień nikt się nam nie zajął - mówi Urszula Michalska.
- Stawiłam się w szpitalu w wyznaczonym terminie, ale przez cały dzień nikt się nam nie zajął - mówi Urszula Michalska. Fot. Anna Białęcka
- Bardzo źle potraktowano mnie w szpitalu. Przez cały dzień nikt się nawet nie zainteresował moim losem - skarży się Urszula Michalska. Lekarze przekonują, że musiało dojść do jakiegoś nieporozumienia.

Pani Urszula choruje. Kiedy była u lekarza, ten stwierdził konieczność wykonania zabiegu chirurgicznego. - Ustaliliśmy datę zabiegu - opowiada. - Miałam się stawić w szpitalu o godz. 12.00. Zgodnie z tym, co powiedział lekarz, a także z instrukcją, która dostałam na karteczce miałam być na czczo.

Jak powiada, po zgłoszeniu się w wyznaczonym dniu na oddziale ginekologicznym, została zbadana. - Później zaprowadzono mnie na salę, wskazano łóżko i kazano czekać - opowiada. - Nic nie jadłam, nawet nie piłam, gdyż przecież czekał mnie zabieg. Zdziwiło mnie jednak to, że nie zrobiono mi badań pod kątem WZW, chociaż informowałam lekarza, że mój mąż jest nosicielem.

Jak mówi pani Urszula, była bardzo zestresowana. - Wiadomo, nawet najprostszy zabieg, to pewnego rodzaju ryzyko, więc trudno się dziwić, że byłam zdenerwowana - przekonuje. - Denerwowałam się i czekałam. Nikt do mnie nawet nie zajrzał.

Godziny mijały. Około 16.20 w końcu zapytała o swoje losy pielęgniarkę. - Powiedziała mi, że dzisiaj już nie będę miała zabiegu, dopiero jutro. Jak można tak było zrobić? Skoro inne operacje się przeciągnęły, mogli mi o tym powiedzieć wcześniej. Zrozumiałabym.
Pani Urszula zapewnia, że podczas ustalania terminu zabiegu lekarz ją przestrzegł, żeby wzięła ze sobą cos do jedzenia, bo tego dnia po zabiegu już nie dostanę kolacji. - Liczyłam więc nawet na to, że wieczorem wrócę do domu - wspomina.

I faktycznie wróciła. Jednak w takim stanie, w jakim przyszła do lecznicy. - Kiedy dowiedziałam się, że to moje wielogodzinne oczekiwanie nikogo w tym szpitalu nie obchodzi, postanowiłam wypisać się na własne żądanie. Nie chciałam tam być ani chwili dłużej. Chcieliśmy porozmawiać o całej sytuacji z ordynatorem oddziału Pawłem Kołomyjcem. Jest na urlopie. - W sprawie tej pacjentki nie jest do końca tak, jak ona opowiada - poinformował nas lekarz Marek Kowlaczyk. - Sprawdziłem, zapisana była na zabieg, który miał być wykonany nie w dniu, gdy zgłosiła się do szpitala, ale dnia następnego. Jak zapewniły mnie pielęgniarki, została o tym poinformowana. Tak więc wszystko odbywało się zgodnie z planem.

- To kłamstwo, co mówi ten lekarz, wiedziałam, że tak będą się tłumaczyli - powiedziała pani Urszula. - Ciekawe, po co miałam spędzić o głodzie cały dzień w szpitalu? Nie zrobiono mi żadnych badań, koniecznych przed zabiegiem, także tych na WZW, nie dostawałam żadnych posiłków, tak jak inni pacjenci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska