Nasz interneauta otrzymał jako załącznik do maila adresy mniej więcej 800 osób. Nadawcą była... księgarnia wysyłkowa. Obdarowany w ten sposób mężczyzna nagle pomyślał, że jego adresem mogło zostać obdarowanych kilka tysięcy innych osób. Już widział tony spamu na swojej skrzynce. I ze zrozumiałych względów to mu się nie spodobało.
Najpierw prokuratura. Prawnik stwierdził, że jest to ewidentne złamanie prawa. I wystarczy czyjś sygnał, aby "autor" tej korespondencji odpowiadał za swój postępek.
Gdy zadzwoniliśmy do nadawcy tego maila odszukano "panienkę", która rozesłała pocztę. Przyznała, że się pomyliła i w złym momencie położyła paluszek na "enterze". I poooooszło...
- Wysyłam mnóstwo maili, po raz pierwszy mi się to zdarzyło, przepraszam wszystkich - dziewczyna (sądząc po glosie młoda osóbka) była przerażona.
Czy powinniśmy podać namiary na autorkę błędu? Zapewne tym tropem ruszyłby prokurator i dziewczyna miałaby prze... grane.
Morał tej historii? W siedząc przed klawiaturą trzeba patrzeć, na którym klawiszu kładziemy paluszek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?