Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panienki, bandziory, rabusie i cwaniaki...

Wiesław Zdanowicz
Przemysław Świderski
Przestępczość na przełomie wieków przybrała na sile wraz z przeobrażeniami politycznymi w kraju. W wielu spokojnych, wydawałoby się, ludziach wyzwalał się wtedy dziki pęd do łamania prawa i wszelkich zasad życia społecznego.

W kilku wydaniach tygodnika przypomnieliśmy niektóre z głośniejszych swego czasu zdarzeń kryminalnych z naszego terenu. Dzisiaj w tym cyklu zamieszczamy relacje z poruszających opinię publiczną incydentów, które rozegrały się dziesięć lat temu, w 2005 roku.

Uczennica pomogła w napadzie

Trzeciego października policja ujęła sprawców napadu rabunkowego na sklep mięsny przy ul. Piłsudskiego w Świebodzinie, do którego doszło 23 marca 2003 roku. Wówczas umorzono sprawę z powodu niewykrycia sprawcy. Teraz było już wiadomo, że napad został zorganizowany przez 24-letniego mężczyznę w zmowie z 18-letnią uczennicą zatrudnioną w sklepie. Jak ustalono w toku śledztwa, feralnego dnia - oskarżony, po uprzednim uzyskaniu niezbędnych informacji od wspólniczki i zaplanowaniu napadu, udał się do wymienionego sklepu, gdzie będąc zamaskowanym, przystawił oskarżonej, która udawała pokrzywdzoną, pistolet gazowy do głowy, grożąc w ten sposób użyciem tej broni wobec pozostałych ekspedientek. Rabuś zmusił tym samym do położenia się na podłodze wszystkie sklepikarki. Następnie oskarżona, płacząc i udając przerażoną, na polecenie wspólnika wyciągnęła z kasy wszystkie pieniądze, tj. około 7 tys. zł, włożyła je do reklamówki i przekazała rabusiowi. Oboje odjechali razem samochodem, zabierając ze sobą pęk kluczy ze sklepu z pilotem od alarmu, który później wyrzucili do stawu. Oboje po zatrzymaniu zgodnie wyśpiewali wszystko, nie kręcili.

Chciał zabić amanta ukochanej?

Dwudziestego czwartego listopada 20-letni chłopak dwukrotnie uderzył nożem w ciało konkurenta do uczuć i wdzięków pewnej świebodzinianki. W odróżnieniu od szekspirowskiej Julii, która związała się z Romeo miłością do grobowej deski, świebodzińska Julia ceniła sobie wolność, chociaż lubiła ich obu. Do dramatu doszło na os. Łużyckim, nie opodal kościoła. Zakochany dwudziestolatek zobaczył swoją piękność, z którą mieszkał, spacerującą z jego nieco starszym rówieśnikiem. Już od miesiąca podejrzewał dziewczynę, że spotyka się również z kimś innym. Ona miała mieszkanie do dyspozycji, z którego korzysta bez żadnych ograniczeń. Mogła więc spotykać się z kim tylko chciała. On pobiera po zmarłym ojcu rentę w wysokości 1.500 zł. Miał w życiu trochę kłopotów, ale żeby z zazdrości przysparzać sobie nowych? Mógł dać konkurentowi w pysk i sobie pójść. Tak się jednak nie stało. - Zabiję cię! Idę po nóż - krzyknął i pobiegł do domu. W trakcie ich zwarcia dziewczyna trzymała dystans. Po chwili zobaczyła, że słowa chłopaka zamieniły się w czyn. Ten zamachnął się dwa razy. Pierwszy cios w rękę, zadany ogromnym kuchennym nożem, nie trafił celu. Ostrze ześliznęło się po zegarku. Wówczas napadnięty odwrócił się, by uniknąć kolejnego uderzenia, zadawanego mu w klatkę piersiową, które spadło na kość łopatki. Obrażenia, na szczęście, okazały się niewielkie i poszkodowany szybko opuścił szpital. Podczas prokuratorskiego śledztwa sprawca przyznał się do popełnienia czynu. Wyznał prokuratorowi, że nie chciał krzywdy konkurenta, że zrobił to z miłości. Decyzją prokuratora został osadzony w areszcie śledczym na okres trzech miesięcy. Za usiłowanie zabójstwa groziło mu dwadzieścia pięć lat odsiadki!

Drogi na skróty bywają dłuższe

W nocy z wtorku na środę 23 listopada pewien Bogu ducha winien mieszkaniec Zbąszynka wracał z pracy do domu. Drogą na skróty, oczywiście, przez ogródki działkowe. Nagle w ciemnościach wyrosły przed nim postury dobrze mu znanych jegomościów. - Pracujesz, to masz! Zrzuć się na flaszkę - zaproponował dobrotliwie jeden z osobników. Gdy stanowczo odmówił - zaczęli go szarpać, przewrócili na „glebę”, obezwładnili, a następnie sięgnęli do jego kieszeni po kasę, która wystarczyła na zaspokojenie palącego ich pragnienia. Na szczęście, na tym tylko skończyła się dla napadniętego niespodziewana przygoda. Nazajutrz policja ujęła obu bandziorów i postawiła im zarzut rozboju, natomiast prokurator zastosował wobec nich dozory policyjne.

Trzynastolatek pobił przechodnia cegłą

W noc wigilijną, z soboty na niedzielę 25 grudnia, trzej młodzi mężczyźni skatowali idącego chodnikiem pijanego mężczyznę. Jeden z bandziorów - 13-latek, uderzył ofiarę dziewięć razy cegłą w twarz. Poszkodowany ze zmasakrowaną twarzą, bez zębów i z uszkodzonym kręgiem szyjnym trafił do zielonogórskiego szpitala. Do tego bezprecedensowego zdarzenia doszło w pobliżu Kościoła Matki Bożej Królowej Polski w Świebodzinie.
Młodzi bandyci napadli na jeszcze inną osobę idącą chodnikiem na ul. Głogowskiej przy ówczesnym sklepie Śnieżka. Pobity mężczyzna trafił na oddział świebodzińskiej lecznicy. Dwa dni później policjanci zatrzymali podejrzanych. Hersztem bandyckiej hordy okazał się, znany dobrze stróżom prawa, wówczas dwudziestolatek, który do przerażającej kompanii dobrał sobie 13- i 15-latków. Dlaczego pobili, skoro pokrzywdzonym niczego nie odebrali? - Bili, aby bić - tłumaczyli funkcjonariusze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska