Przed kilkoma dniami Mateusz wraz bratem jechali pociągiem z Boczowa do szkoły w Świebodzinie. Są uczniami Spec-jalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Na lekcje jednak nie dojechali. Konduktor wyrzucił ich z pociągu.
Chłopcy nie mieli pieniędzy i na piechotę wrócili do domu. 40 minut wędrowali poboczem jednej z najniebezpieczniejszych dróg w kraju.
Na ich widok rodzice załamali ręce.
Dzieci cierpią
To nie jedyna podobna historia opowiadana przez dzieci z ośrodka. Notorycznie mają problemy z konduktorami jadąc do Świebodzina z Torzymia, Rzepina, Toporowa i Szczańca.
Uczniowie czują się szykanowani przez kontrolerów i pracowników w okienkach kasowych.
- Ostatnio pani nie chciała mi sprzedać biletu ulgowego, powiedziała że nie mam dobrej legitymacji i głośno mówiła, że uczę się w szkole specjalnej - mówi Beata.
O podobnym zajściu opowiada Karolina, Ewa i wielu innych uczniów z ośrodka. - Nam i tak jest przykro, że musimy uczyć się w szkole specjalnej - mówią dziewczynki.
- Dzieci boją się jeździć na lekcje - mówi pedagog szkolny Danuta Bocer. Rezultat to niska frekwencja w szkole.
- Nie wiem dlaczego konduktorzy nie uznają naszych legitymacji - dziwi się dyrektor SOSW Jolanta Waszczuk. Są zatwierdzone przez ministerstwo edukacji.
Konduktorzy do biletu ulgowego żądają od dzieci legitymacji żółtych z napisem, że są ze specjalnej szkoły. Jednak okładka ma być inaczej żółta. Do tego dokumenty poświadczające niepełnosprawność.
Będą ukarani
GRAŻYNA PAPROCKA psycholog:
- Wyrzucenie niepełnosprawnego dziecka z pociągu, czy podkreślanie tego w jakiej szkole się pokazuje mu tylko, że świat zewnętrzny jest dla niego wrogi. Może to powodować narastanie u niego agresji. Zostawianie dziecka niepełnosprawnego bez opieki na stacji, z daleka od domu, mogło skończyć się dla niego tragicznie.
Pedagog szkolny podpierając się przepisami resortu oświaty twierdzi, że to niedopuszczalne.
- Wpisów nie ma, bo to dodatkowe piętnowanie dzieci - mówi D. Bocer. - Legitymacje są żółte, a mandaty bezpodstawne. Ale nasze dzieci nie potrafią się same bronić.
Tymczasem PKS uznaje ich dokument. W autobusach dzieci nigdy nie miały problemów.
- Sygnały do mnie dotarły, trwa dochodzenie, które wyjaśni problem - zapewnia Elżbieta Płócieniczak naczelnik działu sprzedaży Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP w Zielonej Górze.
Czy jednak konduktor mógł wyprosić dziecko z pociągu?
- To niedopuszczalne, bez względu na sytuację nie miał prawa wysadzić dziecka z pociągu - dodaje E. Płócieniczak. - Jeżeli skargi się potwierdzą odpowiedzialni zostaną ukarani.
Kolejarze zapewniają, że podobne problemy wystąpiły tylko w okolicy Świebodzina. Tymczasem dyrektorka ośrodka ma zamiar złożyć zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. O narażeniu dzieci na niebezpieczeństwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?