Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Rombel specjalnie dla nas: Wiem w jakim miejscu byliśmy, a gdzie jesteśmy teraz

Zbigniew Czyż
Zbigniew Czyż
Patryk Rombel wkrótce dowie się, czy w dalszym ciągu będzie prowadził reprezentacje Polski w piłce ręcznej.
Patryk Rombel wkrótce dowie się, czy w dalszym ciągu będzie prowadził reprezentacje Polski w piłce ręcznej. Szymon Starnawski / Polska Press
Zdaję sobie sprawę w jakim miejscu jest teraz reprezentacja Polski, w jakim byliśmy, gdy przejmowałem kadrę w lutym 2019 roku i jaką drogę przez ten czas przebyliśmy. W dalszym ciągu widzę plan rozwoju dla kadry i zawodników, których mam w grupie. Opieram się także na tym, co mówi mój zespół. Jeśli z ich strony mamy pełne poparcie, a oni widzą w dalszym ciągu chęć pracy z nami i perspektywy rozwoju drużyny narodowej, to znaczy, że możemy ocenić naszą pracę pozytywnie. Chciałbym w dalszym ciągu być selekcjonerem reprezentacji, praca z kadrą zawsze była moim marzeniem, a celem osiąganie z nią sukcesów - mówi w specjalnej rozmowie ze Sportowym24 Patryk Rombel, selekcjoner reprezentacji Polski w piłce ręcznej.

Już niebawem, 6 lutego spotka się pan z Radą Trenerów i zarządem Związku Piłki Ręcznej w Polsce, by przedstawić raport z zakończonych niedawno temu mistrzostw świata w Polsce i Szwecji, ale też całego okresu pana pracy z reprezentacją Polski. Jest pan już gotowy na rozmowę z szefostwem związku, która zdecyduje o pana dalszej zawodowej przyszłości?
Raport, który przedstawię nie jest czymś, co stworzyłem teraz. To jest dokument sumiennie i konsekwentnie przygotowywany na bieżąco przez te wszystkie lata. W tym momencie doszło tylko do złożenia go w całość. Jedyną osobą, której będę przedstawiał raport jest prezes związku, Henryk Szczepański.

Pana kontrakt wygasa za niespełna dwa miesiące, końcem marca, tymczasem 8 i 11 marca nasza reprezentacja zagra dwa mecze z Francją w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Poprowadzi pan kadrę w tych spotkaniach?
Nie wiem, nie mam pojęcia i nie umiem odpowiedzieć panu na to pytanie. Będę wiedział za kilka dni.

Jest pan zainteresowany prowadzeniem reprezentacji Polski w kolejnych latach?
Tak. Zdaję sobie sprawę w jakim miejscu jesteśmy teraz, w jakim byliśmy, gdy przejmowałem kadrę w lutym 2019 roku i jaką drogę przez ten czas przebyliśmy. W dalszym ciągu widzę plan rozwoju dla reprezentacji i zawodników, których mam w grupie. Opieram się także na tym, co mówi mój zespół. Jeśli z ich strony mamy pełne poparcie, a oni widzą w dalszym ciągu chęć pracy z nami i perspektywy rozwoju drużyny narodowej, to znaczy, że my też możemy ocenić naszą pracę pozytywnie, poza meczem ze Słowenią, który nam po prostu nie wyszedł.

Zawsze moim marzeniem była praca z kadrą, a celem osiąganie z nią sukcesów. Jesteśmy w procesie wychodzenia z pewnej zapaści, jaka miała miejsce w latach 2018-2019. Myślę, że weszliśmy na poziom, który będzie pozwalał piąć się nam dalej w górę. Do tego potrzebujemy jednak kolejnych dni możliwości pracy i gry ze sobą oraz zawodników, którzy będą do reprezentacji wchodzili z młodszych grup. A na to potrzebne są trzy, cztery lata, żeby piłkarze grający teraz w SMS-ach i kadrach młodzieżowych zyskali doświadczenie międzynarodowe, by później robili swoją grą w kadrze różnicę, a nie tylko w niej byli. Doświadczenie zbierane w Superlidze jest niewystarczające.

Cztery lata temu otrzymał pan duży kredyt zaufania od związku, długoletni kontrakt. Niejako podsumowaniem i w pewnym sensie wyznacznikiem pana pracy miały być zakończone właśnie mistrzostwa świata. Reprezentacja Polski jest obecnie w miejscu, które cztery lata temu zakładał pan, że będzie? Jest pan usatysfakcjonowany z wykonanej dotychczas pracy?
Zaczynałem ją, gdy kadra nieco wcześniej opuściła dwie duże imprezy, nie było jej praktycznie nigdzie, ani w Europie, ani na świecie. Bardzo chciałem, żeby podczas mojej pracy dobiła do pierwszej dziesiątki i zbliżyliśmy się do niej bardzo blisko. Postawiliśmy przed sobą bardzo ambitne cele na mistrzostwa świata, bo uważam, że takie cele należy sobie stawiać, nawet, gdy nie są do końca realne. W tym momencie jesteśmy w takim miejscu, na jakie pozwala nam potencjał drużyny, czyli pomiędzy miejscem dziesiątym a piętnastym.

Gdyby pozostał pan selekcjonerem, jakie zmiany chciałby wprowadzić do swojej pracy z kadrą?
To już będzie przedmiotem naszych wspólnych rozmów ze związkiem. Już przed mistrzostwami świata podnieśliśmy kilka wątków, które chcielibyśmy zmienić. Zresztą po mistrzostwach zawsze jest czas, żeby bardziej zastanowić się nad tym, co działa, a co nie. Mieliśmy okazję podpatrzeć jak funkcjonują inne drużyny. Jest teraz czas na wdrażanie nowych, innych pomysłów i poprawę rzeczy, które mogły funkcjonować lepiej, a na razie nie funkcjonują.

Podczas ostatnich lat pracy z reprezentacją w pewnością wyciągnął pan dużo wniosków.
Jak najbardziej, wniosków jest sporo. Od początku mojej pracy z kadrą poświęcam sporo czasu na to, co ja sam robię. Uważam, że tylko takie podejście, czyli szukanie swoich błędów i poprawianie ich na każdym kolejnym etapie, nie powtarzanie błędów prowadzi do rozwoju. O niektórych wnioskach już pan usłyszał, pozostałe pozostawię dla siebie, bo zawsze robię tak. Najpierw robię rachunek sumienia samemu sobie, potem spotykam się wspólnie ze sztabem i rozmawiamy o wszystkim, co za nami, by wdrażać w życie kolejne zmiany. Podchodzimy do swojej pracy bardzo sumiennie, po to, żeby cały czas ulepszać grę kadry. A to, że ona jest lepsza, myślę, że każdy, przynajmniej obiektywnie nastawiony do reprezentacji Polski obserwator musi zauważyć.

Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w mistrzostwach świata na drugiej fazie grupowej. Prowadzonej przez pana drużyny nie było stać na nic więcej?
Na mistrzostwach przeszliśmy dosyć trudną drogę. Mieliśmy trudne losowanie, wylosowaliśmy z czwartego koszyka Słowenię, gdybyśmy mieli innego rywala w pierwszej grupie, pewnie byśmy z nim wygrali i do drugiej fazy weszli z dwoma punktami. To pozwoliłoby nam zająć w turnieju miejsce w okolicach dziesiątego. Mieliśmy najtrudniejszą grupę ze wszystkich. Być może moim błędem było, że za dużo sił poświęciliśmy w pierwszym meczu z Francją. Można było się spodziewać, że mistrz olimpijski będzie potrafił rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść.

W naszym zespole na parkiecie zbyt dużo minut spędzili najważniejsi zawodnicy, przez co w drugim meczu ze Słowenią mogło naszej drużynie zabraknąć sił. Tymczasem, w swoim pierwszym pojedynku Słowenia zagrała chodzonego z Arabia Saudyjską. Gdybym jednak jeszcze raz miał zaczynać mecz z Francją, znów myślałbym tylko o zwycięstwie. Należy też spojrzeć na składy reprezentacji, które zakończyły mistrzostwa świata wyżej od nas. Mają większy potencjał, głębię składu i zawodników grających w mocniejszych ligach.

Reprezentacja Polski znacznie lepiej zaprezentowała się w meczach, w których teoretycznie nie miała nic do stracenia i nie była faworytem, jak w spotkaniach z Francją, czy Hiszpanią. W meczu ze Słowenią, które miało bardzo duże znaczenie, a szanse Polaków na zwycięstwo eksperci określali jako całkiem spore, prowadzony przez pana zespół zaprezentował się bardzo słabo. Jednym z większych problemów obecnej kadry jest sfera psychiczna, nieumiejętność radzenia sobie z presją?
Niektórzy zawodnicy, którzy wychodzą do gry w podstawowej siódemce, jak Michał Olejniczak, czy Piotr Jędraszczyk, nie są jeszcze przyzwyczajeni do gry w meczach na najwyższym poziomie, mają mało minut spędzonych na parkiecie w spotkaniach Ligi Mistrzów, czy europejskich pucharów. Jeśli zestawimy to ze składem chociażby Słowenii, na pewno pod tym względem nie byliśmy faworytem. Na środku rozegrania mają zawodników, którzy pełnią podstawową rolę w zespołach grających w Lidze Mistrzów, decydują o obrazie gry swoich drużyn. Na pozostałych pozycjach jest podobnie, my takich piłkarzy nie posiadamy. Mamy sporo uzdolnionej młodzieży, ale zanim ona będzie gotowa do gry w kadrze, potrzebuje grać na poziomie europejskim, żeby potem w reprezentacji robić różnicę.

Celem minimum na mistrzostwach świata był awans naszej reprezentacji do ćwierćfinału. To był cel zbyt wygórowany i na wyrost?
Być może moją wadą jest, że stawiam sobie cele bardzo wysoko, takie też stawiam przed swoim zespołem. Wierzyliśmy i marzyliśmy o tym, a ja wielokrotnie powtarzałem, że to jest cel marzenie. Zdawałem sobie sprawę, że pierwsza ósemka na świecie, jest celem trochę na wyrost w stosunku do naszych możliwości, dlatego mówiłem o celu marzenie. Wierzyłem jednak, że grając u siebie będziemy w stanie dokonywać rzeczy niemal niemożliwych. To był pewnie mój błąd, że o tym mówiłem, ale nie wyobrażałem sobie inaczej.

Niezbyt udany występ na mistrzostwach świata spowodował, że skomplikowała się kwestia awansu reprezentacji Polski na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Jak ocenia pan szanse, żeby Biało-Czerwoni zagrali w przyszłym roku na igrzyskach?
Wywalczenie awansu będzie karkołomnym i bardzo trudnym zadaniem. Dopóki jednak piłka w grze, zrobimy wszystko, żeby awansować lub chociażby zbliżyć się do osiągnięcia celu.

Mistrzostwa świata współorganizowane w Polsce miały dać impuls do rozwoju piłki ręcznej w naszym kraju. Potencjał został wykorzystany?
Nie chciałbym wchodzić w te buty, kompletnie się na tym nie znam, nie mam pojęcia jak to wyglądało. Z szacunku dla innych osób, nie chciałbym się też do tego odnosić, ani komentować. Przez ostatnie pół roku byliśmy bardzo skoncentrowani na naszej pracy, której wykonaliśmy ogrom. Z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować wszystkim członkom sztabu trenerskiego, oni dokładnie wiedzą, ale też sami zawodnicy, co zrobiliśmy.

Na pewno zdawał pan jednak sobie sprawę, że od pana pracy i wyniku reprezentacji Polski na mundialu zależy bardzo dużo w tej kwestii?
Miałem bardzo dużo pracy do wykonania z zespołem. Gdybym rozstrząsał także tę kwestię, byłoby bardzo trudno. To są rzeczy, które nie do końca były moim celem, koncentrowałem się na sprawach, na które miałem wpływ. Promocja piłki ręcznej, to jest działka innych osób. Oczywiście, ja w jakiś pośredni sposób na pewno to czuję, ale nie zastanawiałem się nad tym.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Patryk Rombel specjalnie dla nas: Wiem w jakim miejscu byliśmy, a gdzie jesteśmy teraz - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska