Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Strykowski o sukcesie w Rimini, walkach, trenerze i treningach

Wiesław Zdanowicz
Przygodę ze sportami walki zaczął w 2004. W Rimini zdobył Puchar Świata 2016! Chciałby za rok wywalczyć tytuł zawodowego mistrza świata w kickboxingu.

W dniach od 2 do 5 czerwca w słonecznej Italii odbył się turniej kickboxingu z cyklu Pucharu Świata. Nadmorskie Rimini odwiedzili najlepsi fighterzy z całego świata, była to już XXI edycja Best Fighter World Cup. Wśród nich nie zabrakło pana, chociaż po dłuższej przerwie...
To prawda ostatni raz na Best Fighter walczyłem w 2013 roku, gdzie, niestety, przegrałem pierwszą walkę i musiałem się pożegnać z turniejem. Na kolejne lata 2014, 2015 wyeliminowała mnie kontuzja kolana. Za to w 2016 roku powróciłem z większą siłą i głodem wygrania w tak prestiżowym turnieju, co udowodniłem wygrywając walkę półfinałową z Francuzem Bernabe Guillaume na punkty 3:0, a także walkę finałową z Polakiem - Rafałem Gąszczakiem, również w stosunku 3:0.

Puchar Świata w Rimini cieszy się potężnym zainteresowaniem zawodników.

Każdego roku zjeżdża ich tu ponad 3 tysiące w różnych kategoriach wagowych i odmianch kickboxingu. Jest to taka mała mekka kickboxingu. Generalnie, jak do tej pory, rok 2016 pod względem sportowym układa się dla nas świetnie, oby wszystko utrzymało się do listopadowego wyjazdu na ME.
Na pewno z trenerem Tomaszem Antropikiem pracę - treningi w przerwie do drugiej części sezonu - przepracujemy na 200 proc., zresztą jak zawsze, ale w tym roku mamy wyjątkowy cel, zdobyć pierwszą koronę, czyli Mistrzostwo Europy.

Jakich rad i wskazówek przed startem udzielił panu przyjaciel i trener w jednej osobie - Tomasz Antropik ze świebodzińskiego klubu „Atom”, z którym przygotowywał się pan do tegorocznego sezonu?

Na trenera zawsze mogę liczyć dosłownie o każdej godzinie dnia i nocy, naprawdę jest to ciężko opisać, w jakich świetnych relacjach żyjemy. Jest to coś pięknego, jak ma się takie wsparcie i pomoc od trenera, który oddaje całe swoje życie i poświęca swój cenny czas, aby móc szkolić mnie i nie tylko mnie, bo jak wiemy, nasz klub cieszy się ogromną frekwencją, co mógł już pan zaobserwować podczas majowej wizyty w naszym klubie.

Do turnieju podeszliśmy z czystą głową, bez żadnych stresów, presji, że coś musimy. Wiedzieliśmy, jak dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy przed startem w zawodach, więc tak naprawdę byliśmy spokojni o wynik. Na miejscu trener zapewnił mi wiele atrakcji, aby odciągnąć moją głowę od zawodów i pozostawić czystą bez żadnych dużych stresów przed walką.

Przed turniejem i w czasie trwania czułem się naprawdę silny, dobrze przygotowany, mega zmotywowany. Również trener to widział i czuł na każdym rozruchu przed walką.

Pamiętam słowa trenera wychodząc do walki półfinałowej: Pamiętaj, to jest nasz turniej, wracamy z Pucharem Świata!  I tak się właśnie stało. Chociaż tym sukcesem sportowym mogę troszkę odwdzięczyć się trenerowi za to, co dla mnie robi.

Trzeba trafu, że musiał pan pokonać setki kilometrów do Rimini, by w finałowej walce zmierzyć się z Rafałem „Gązem” Gąszczakiem, tegorocznym maturzystą z... Zielonej Góry.

Rafał Gąszczak mimo swojego wieku jest świetnym zawodnikiem liczącym się na świecie. Jego największe sukcesy to wicemistrz świata juniorów w full contact, mistrz Europy juniorów full contact, liczny zdobywca pucharów, wielokrotny mistrz Polski w różnych kategoriach oraz wiele innych osiągnięć, medali, itp.

Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Niestety, nigdy wcześnie nie było nam dane spotkać się na ringu, ponieważ mieliśmy inną kategorię wagową, a na tegorocznych MP również nie udało nam się skrzyżować rękawic, dlatego była nam potrzebna podróż do dalekiego Rimini. Rafałowi życzę zadawalających wyników z egzaminu maturalnego a w życiu codziennym dużo zdrowia, sukcesów sportowych, jak i zawodowych. Mimo walki na ringu to poza nim jesteśmy świetnymi kolegami, co nas bardzo cieszy, generalnie w Kadrze Polski full contact jest rodzinna atmosfera.

Trenerzy kadry narodowej chyba mogą być zadowoleni z pana występu. Zdobycie Pucharu Świata w Rimini przybliża pana do startu w barwach narodowych w jesiennych mistrzostwach Europy w Atenach?

Myślę, że tak, ponieważ po walce z Rafałem dostaliśmy dużo miłych słów od trenerów i zawodników kadry np. takich, że walka była toczona na bardzo wysokim poziomie, w szybkim tempie. Przed finałem na odprawie dostaliśmy wskazówki, aby walka była fair, i wiemy, o co walczymy... Nagrodą za zwycięstwo jest wyjazd na mistrzostwa Europy w Atenach.

Wyjazd do Aten jest praktycznie przesądzony?
Trenerzy specjalnie zabrali po dwóch zawodników z wagi, abyśmy mogli sprawdzić się nie tylko w Polsce, ale także na zawodach światowych, które są bardzo dobrym sprawdzianem przed mistrzostwami świata lub Europy. Zwycięzca turnieju automatycznie dostał nominację na ME. Na pewno będzie jeszcze jakiś sprawdzian na zgrupowaniu i wtedy trenerzy podejmą 100-proc. decyzję odnośnie wyjazdu. Dlatego nie ma co spoczywać na laurach, tylko dalej ostro zasuwać i przygotowywać się do kolejnej części sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska