Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Szcześniak: - Dziś to tylko zabawa

Przemysław Piotrowski 0 68 324 88 69 [email protected]
Paweł Szcześniak. Ma 33 lata. Rozgrywający. Wychowanek Zastalu Zielona Góra. Grał również w Bobrach Bytom, Pekaesie Pruszków, Anwilu Włocławek (wicemistrzostwo Polski), Pogoni Ruda Śląska, Deguście Stali Ostrów Wlkp., Wiśle Kraków i Polpaku Świecie. U szczytu kariery grał w reprezentacji Polski. Ma żonę Katarzynę i pięcioletniego syna Mikołaja. Mieszka w Zielonej Górze.
Paweł Szcześniak. Ma 33 lata. Rozgrywający. Wychowanek Zastalu Zielona Góra. Grał również w Bobrach Bytom, Pekaesie Pruszków, Anwilu Włocławek (wicemistrzostwo Polski), Pogoni Ruda Śląska, Deguście Stali Ostrów Wlkp., Wiśle Kraków i Polpaku Świecie. U szczytu kariery grał w reprezentacji Polski. Ma żonę Katarzynę i pięcioletniego syna Mikołaja. Mieszka w Zielonej Górze. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z Pawłem Szcześniakiem, byłym koszykarzem Intermarche Zastalu Zielona Góra.

- Skończył pan karierę. Czy aż tak brakowało gry, że zdecydował się pan występować w Hertz Systems Basket Lidze?- Kocham koszykówkę i dalej się w nią bawię. Występuję w zespole BP Odkrywcy, w którym mam wielu starych przyjaciół. Czasem trenowałem sobie z nimi wcześniej. Teraz jak zdecydowałem się zakończyć karierę, to nie mogło stać się inaczej. Świetnie się z nimi czuję, a do tego mogę dalej bawić się w to, co uwielbiam.

- Wielu mówi w kuluarach, że trochę za szybko skończył pan z zawodowym sportem...- Zawsze chciałem odejść w momencie, gdy jeszcze nie będą mnie wytykać palcami, że jestem za stary, że za słaby, itp. Do tego doszła jeszcze kontuzja kostki. Czułem, że ten sezon mógł być przełomowy i mógłbym nie grać tak, jakbym chciał. A ponieważ zawsze dawałem z siebie sto procent, nie chciałem robić przykrości kibicom. Skończyłem w czasie, gdy może nie byłem u szczytu kariery, ale przynajmniej nie musiałem się tłumaczyć z fatalnej gry.

.

- Czyli ta "zabawa" w amatorce, to nie moment na przeczekanie i kolejną propozycję umowy?- Absolutnie. Postanowiłem, że już grać nie będę i to podtrzymuję. Poza tym zawsze powtarzałem, że chcę zakończyć karierę w ukochanym Zastalu.

- Jak się więc pan czuje na amatorskich parkietach? Czy są akcje typu: brać Szcześniaka i pokazać mu jak się gra?- Nie spotkałem się z takim podejściem. To tylko zabawa i tak ją traktuję. Myślę, że podobnie inni zawodnicy.

- Ale dla wielu graczy wciąż jest pan idolem... Czy widzi pan to w ich oczach, gdy pana kryją, czy próbują się uwolnić i oddać rzut?- Tak na to nie patrzę. Może niektórzy mają lekką tremę, ale podczas meczu wszystko przechodzi i po prostu gramy, jak równy z równym. Zawsze miałem szacunek dla każdego przeciwnika. Nieważne czy był on gwiazdą parkietów, czy dopiero się uczy. Takim chłopakom, niczego nie staram się udowodnić, bo już to zrobiłem grając zawodowo. Prędzej mobilizuję, pomagam, podpowiadam po meczu.

- Został pan trenerem młodzików SKM Zastal-u. Czy teraz to będzie pana sposób na życie?- Raczej nie. Traktuję to jako hobby. Jak wiadomo, nadszedł kryzys gospodarczy, który przekłada się na wszystkie aspekty życia i staram się znaleźć jakąś inną pracę. Uwielbiam natomiast trenować młodych, chętnych to gry chłopaków. Gdy widzę ich poświęcenie i radość z tego co robią, to czuję się wspaniale, pomagając im jak tylko mogę.

- Czyli nie planuje pan zająć się trenerką?- Nie, chociaż miałem już kilka propozycji. Była nawet oferta z drugiej ligi, w której miałem być pierwszym trenerem, ale musiałbym wyjechać z Zielonej Góry, a tego nie chcę. W ogóle teraz pragnę po prostu się koszykówką tylko cieszyć.

- A gdy pan patrzy na ostatnie wyczyny kolegów z Intermarche Zastalu, choćby ten ostatni mecz z Żubrami Białystok, to nie ma pan ochoty wskoczyć na parkiet i pomóc?- No cóż, nie zazdroszczę im. Chodzę regularnie na mecze, ale tylko jako kibic. Uważam, że to nie jest słaby zespół, ale ciąży na nich ogromna presja. Poprzedni sezon mieli świetny, choć do pełni szczęścia zabrakło awansu. Teraz fani oczekują gry na podobnym poziomie i myślę, że to chłopaków deprymuje. Wszystko siedzi w głowie i wierzę, że jak w końcu się przełamią to będzie dobrze. A ten mecz z Żubrami to straszny pech, choć nie bronię ich przed stratą takiej przewagi. Tak nie powinni grać. Zjadły ich nerwy. A takie "trójki" jak ta ostatnia, to rzuca się chyba tylko w NBA.

- Gdzie po sezonie będzie ekipa BP Odkrywcy?- Proszę zapytać prezesa sponsorującej nas firmy, jakie ma oczekiwania (śmiech). I na koniec chciałbym serdecznie pozdrowić wszystkich kibiców.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska