- W poniedziałek wróciłeś z Hiszpanii. Co tam robiłeś?
- Przez sześć dni jeździłem na motocrossie. Zajęcia trwały codziennie od godziny 10.00 do 17.00, z krótką przerwą na posiłek. W okolice Barcelony pojechałem z panem Tomkiem Gollobem, moim młodszych bratem Bartkiem i tatą. Trenowaliśmy na trzech różnych torach w Hiszpanii, raz także we Francji.
- Skąd pomysł tej eskapady?
- Z panem Tomkiem trenuję na motocrossie już od roku. To była jego inicjatywa, za którą jestem mu bardzo wdzięczny. Często jeździmy na polskich torach. Gdy pojawiła się szansa poćwiczenia w Hiszpanii, skrzętnie ją wykorzystaliśmy. Był to prywatny wyjazd, za nasze pieniądze i z naszym sprzętem. Mimo młodego wieku, jestem w pełni zawodowym żużlowcem. Wszystko mam swoje - poczynając od maszyn, a kończąc na busie i warsztacie.
- Co ci dały zajęcia na południu Europy?
- Przede wszystkim znakomite obycie z motocyklem. Pod względem fizycznym jazda na motocrossie jest bardzo zbliżona do tej na żużlowym torze. Uważam nawet, że motocross wymaga lepszej wytrzymałości. Ćwiczyliśmy w bardzo dobrych warunkach, przy 15 stopniach ciepła. No i mieliśmy kogo podpatrywać, bo razem z nami trenowało około 60 zawodowych motocrossowców z różnych krajów. Był nawet wicemistrz świata w tej specjalności.
- Chcesz powiedzieć, że żużlowy sezon może się dla ciebie zacząć choćby jutro?!
- Fizycznie na pewno jestem gotowy. Tak ciężko jeszcze nigdy nie pracowałem. Oprócz sześciu klubowych treningów tygodniowo i przygotowania motocrossowego, mam też sporo zajęć w ZWKF. Sprzętowo również dopinamy wszystko na ostatni guzik. Doszły zamówione części, więc teraz potrzebuję tylko kilku dni, by razem z tatą i bratem złożyć trzy kompletne GM-y. W zapasie będę miał jeszcze kilka silników.
- Jakie nadzieje wiążesz z nowym sezonem?
- Poprzedni dużo mnie nauczył. Posmakowałem ekstraligi, awansowałem do półfinału IMŚ juniorów, udał mi się występ w memoriale Edwarda Jancarza, zdobyłem z kolegami srebrne medale w MDMP. Teraz chcę osiągnąć jeszcze lepsze wyniki. Za takie uznam dobrą postawę w lidze, medale w juniorskich finałach IMŚ i IMP oraz występ z kolegami z reprezentacji w finale DMŚJ.
- Boisz się rywalizacji z Simonem Gustafssonem i Samem Mastersem o miejsce w składzie Caelum Stali?
- Nie ma się czego bać. To jest sport, w którym trzeba wierzyć w swoje umiejętności. A jeździć będą najlepsi. Głęboko wierzę, że juniorskie numery przypadną na stałe mnie i Łukaszowi Cyranowi.
- Myślałeś już o tym, ile punktów możesz średnio zdobywać w każdym meczu?
- Powinienem odpowiedzieć, że teoretycznie od zera do 21. A realnie patrząc? Będzie źle, jeśli zejdę poniżej granicy czterech oczek. Najważniejsze, by nie przywozić zer w juniorskich biegach i czasem coś urwać seniorom. Marzę, by kiedyś zdarzyła mi się dwucyfrówka.
- W kwietniu lub mają do egzaminu na licencję ,,Ż'' przystąpi twój młodszy o pięć lat brat. Jaką przyszłość mu wróżysz?
- Fachowcy mówią, że Bartek ma naturalne predyspozycje do uprawiania żużla. Teraz od jego pracowitości będzie zależało, jak wykorzysta swój talent. Na moją pomoc może liczyć zawsze i wszędzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?