Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pedagog to nie zawód - to misja. Grażyna Pikosz pedagog z pasją

Agnieszka Sobiak
Agnieszka Sobiak
Pedagogiem trzeba się urodzić. Żadne studia, fakultety, kursy nie stworzą nauczyciela, za którym młodzież poszłaby w ogień. Ale serce i odpowiednie podejście już tak. Takim pedagogiem jest niewątpliwie Grażyna Pikosz, która ma za sobą (i przed sobą) długie lata rzetelnej i owocnej pracy z młodzieżą.

Pedagogiczną drogę rozpoczęła już w roku 1985 roku w szkole wiejskiej. Zawsze szukała kontaktu z dziećmi, czuła, że przy nich jest jej miejsce i tylko taka praca ma sens. Od 2000 do 2014 roku pracowała jako wychowawca, później komendant w Ochotniczych Hufcach Pracy. I wspierała młodzież, przez innych nazywaną trudną. Dla niej to były „nieoszlifowane diamenty”.

Bo młodzież jest cudowna

- Czasem młodzież jest po różnych przejściach, zagubiona, niedoceniona, bez konkretnych wskazówek na życie – mówi Grażyna Pikosz – żeby dotrzeć do tych młodych ludzi trzeba ich po prostu słuchać. Słuchać i nie oceniać. Nie oceniać ludzi, tylko ich zachowanie. Te dwie rzeczy trzeba rozgraniczyć. Człowieka i jego zachowanie. Bo młodzież jest z gruntu dobra. Jest cudowna. Dzieciaki są naprawdę wspaniałe.

Doświadczenie Pani Grażyny podpowiada jej, że takie podejście może zagwarantować chęć zmiany na lepsze, znalezienie jakiegoś konstruktywnego rozwiązania:

- Podkreślenie, że to zachowanie, a nie sama osoba nam się nie podoba, sprawia, że młody człowiek nie bierze krytyki do siebie, tylko zaczyna analizować, z czego to zachowanie wynika. I dotarcie do tego, co się do takiej reakcji przyczyniło, stwarza szansę, że on sam to w sobie skoryguje. My nauczyciele nie mamy możliwości aż tak do nich dotrzeć. Ja ich nie zmienię – oni muszą chcieć to zrobić sami, pod wpływem tego, co im wskażemy. Pedagodzy mogą zaszczepić w młodzieży chęć naprawienia tego, co jest nieakceptowane społecznie.

Pani Grażyna podkreśla, że ważne jest ukazanie dzieciom, że się nie ocenia ich jako osoby. Oceniane jest tylko zachowanie. Wtedy mogą zachować godność i poczucie wartości. I wtedy właśnie jest czas na zastanowienie, dlaczego pewne rzeczy zrobiło się tak, a nie inaczej. Co miało na to wpływ.

- Jak już doprowadzimy do tego, że młody człowiek zacznie analizować swoje zachowanie, to może dojść do tego, że drugi raz w tej samej sytuacji zachowa się inaczej. Bo ktoś im poświęcił czas, potraktował po partnersku, a nie przedmiotowo. Nie zrugał, ani nie poniżył na dzień dobry. Powiedział ciepłe słowo, pomimo, że zrobili źle.

Czy kary są skuteczne?

Pani Grażyna Pikosz twierdzi, że karanie też musi być konstruktywne:

- Ja zawsze proszę, żeby młody człowiek, który w jakikolwiek sposób zawinił, znalazł sposób rekompensaty. Jeżeli wyjdzie to od tego człowieka, to on się tego podejmie i zrobi to. Młodzież wymyśla najróżniejsze formy zadośćuczynienia na miarę swoich możliwości: sprzątanie, naprawa itp.– są zazwyczaj czynności, których nie lubią na co dzień. Ale robią to. Z własnej woli.

I z obserwacji pedagogów wynika, że taka strategia ma chyba lepszy efekt wychowawczy niż nałożenie kary odgórnie. Pani Grażyna stosuje zasadę „czystej karty”: jeżeli młody człowiek wymyślił sam sobie karę, zrealizował zadośćuczynienie za swój postępek – jego wina niejako jest wymazana. Jego „karta” zapisywana jest od nowa. I druga koronna zasada: żeby przy kolejnym „potknięciu” nie wyciągać dawnych „brudów”.

Docieranie do głębi

Nawet, jeśli ktoś pochodzi z domu dysfunkcyjnego, nie wolno mu tego uświadamiać w procesie zmiany.

- Dla młodego człowieka dom i jego najbliższe osoby są najważniejsze w życiu. Dlatego, po raz kolejny podkreślam: żeby zmienić cokolwiek w jego zachowaniu trzeba przede wszystkim słuchać. Nie słyszeć, a słuchać właśnie. Nie ma jednego „złotego sposobu”, nie dotrzemy do każdego jednakowymi metodami. Pokazać, że jest odrębnym, wartościowym człowiekiem, pomimo tego, że często powiela negatywne, wyniesione ze swojego środowiska wzorce. A spektakularne zmiany są możliwe. Znam przypadki, że młody człowiek tak się zmobilizował, że skończył studia, założył firmę, wyrwał się z pewnego środowiska. Nastolatek po prostu potrzebuje tego, żeby ktoś poświęcił mu czas. Zwłaszcza w tym codziennym zabieganiu.

Autorytet i szacunek trzeba i można sobie wypracować. Jak to zrobić? Według Pani Grażyny właśnie poświęcając młodzieży czas, interesując się istotnymi dla nich sprawami, pomagając rozwiązywać ich problemy, z uśmiechem pokazywać dzień po dniu, że są dla nas ważni. Po prostu być dla nich i ich spraw.

- Pogoda ducha jest dla młodzieży sygnałem, że mogą bez obaw podejść, opowiedzieć o tym, co ważne bez lęku, że zostaną wyszydzeni, ośmieszeni – tłumaczy Grażyna Pikosz.

Dawniej i dziś

Dzisiejsza młodzież prawie niczym nie różni się od tej, z którą Pani Grażyna zaczynała swoją pedagogiczną przygodę. Ciekawa świata, bada swoje możliwości, buntuje się, czyli wchodzi w kolejne etapy rozwoju. Jest jednak nasilona jedna rzecz - wypadkowa czasów, w których przyszło dziś żyć nastolatkom – głęboka wrażliwość w odniesieniu do własnej osoby.

- Są złaknieni kontaktu i bliskości po tej pandemii. Kontaktów rówieśniczych, zwykłych rozmów o wszystkim i o niczym, wygłupów, zwyczajnych, nieplanowanych spotkań. Odreagowania stresu, lęku związanego z nieznanym. Potrzebują, aby ktoś ich zdyscyplinował, jeżeli chodzi o naukę, bo wiele osób nie poradziło sobie z motywowaniem siebie na zdalnym nauczaniu.

Pani Grażyna zauważa, że pochodną tej wrażliwości uczniów jest mała odporność na krytykę. Na wszechobecny i nasilony ostatnimi czasy hejt.

- Na godzinach wychowawczych „bombarduję” tematami dotyczącymi właśnie reagowania na krytykę, umiejętność radzenia sobie w niekomfortowych sytuacjach i relacjach. Na to kładę szczególny nacisk. Żeby wyeliminować agresję, jako reakcję na złe słowo. To jest wpisane w życie – więc uczę ich jak sobie radzić. Czy osoby, które „dodały nam bagażu” są dla nas ważne? Jeśli nie, to dlaczego tak nas dotknęła ich ocena. Uczę, żeby nie chłonąć jak gąbka czyjegoś osądu, zwłaszcza, jeżeli wypowiada go osoba, która jest dla nas kimś mało znanym, mało istotnym, nie znającym nas dobrze.

Pani Grażyna Pikosz, jako pedagog wypracowała efektywne relacje z młodym człowiekiem. Jej nadrzędną maksymą jest nie ocenianie, wysłuchanie i uświadomienie młodzieży, że każdy ma drugą szansę i prawo do popełniania błędów. W swojej codzienności realizuje pedagogikę Janusza Korczaka, który powiedział kiedyś: „nie ma dzieci są ludzie”.

WIDEO: Szkoły bez nauczycieli? Coraz więcej pedagogów odchodzi z pracy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska