Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pediz był pralnią brudnych pieniędzy?

Alicja Bogiel
Pediz był do 2002 r. miejską spółką, zajmującą się zielenią i utrzymaniem dróg.
Pediz był do 2002 r. miejską spółką, zajmującą się zielenią i utrzymaniem dróg.
Sąd gospodarczy uznał, że w firmie były takie przekręty, że sprawą powinno zająć się Centralne Biuro Śledcze i Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Sąd gospodarczy zajmował się we wtorek uchwałami o likwidacji spółki Pediz. I uznał, że w firmie były takie przekręty, że sprawą powinno zająć się Centralne Biuro Śledcze i Centralne Biuro Antykorupcyjne.

"Skandal", "pranie brudnych pieniędzy", "katastrofa" - takie wyrazy rzadko goszczą na sali sądu gospodarczego. Ale we wtorek wprost mówili tak o spółce Pediz biegły rewident Aleksander Kapustka i sędzia Arkadiusz Opala. Chodzi o firmę, której miasto jest współwłaścicielem, a Zielona Góra straciła już na niej miliony. Sprawą zająć się mają CBA i CBŚ.

Zdaniem sądu od połowy 2002 do 2006 roku członkowie zarządu i rady nadzorczej Pedizu mogli m.in. działać na szkodę spółki, przywłaszczać pieniądze i mienie, dokonywać oszustw i prać brudne pieniądze. O wielu tych sprawach pisaliśmy wcześniej w "GL", teraz sąd i biegły zdają się potwierdzać nasze ustalenia. Chociaż prokuratura umorzyła część postępowań... - Skoro jednak u nas nie można się było tym zająć, nich zrobią to inni - mówił sędzia Opala.

Cała lista przekrętów

Przypomnijmy: Pediz był do 2002 roku miejską spółką, zajmującą się zielenią i utrzymaniem dróg. Zarząd miasta z prezydentami: Zygmuntem Listowskim i Zenonem Bambrowiczem zdecydowali o prywatyzacji firmy. Ale nie wystawiono firmy na przetarg - umowę na 85 proc. udziałów firmy podpisano ze spółką Pediz Pracownicy, której udziałowcami był Jacek R. (główny bohater w aferze Pedizu) - wówczas członek rady nadzorczej, ówczesny szef spółki Jan Radziwiłłowicz i sześciu kierowników. Pediz Pracownicy nie miał pieniędzy na zakup spółki, wziął więc kredyt zabezpieczony majątkiem Pedizu, resztę pieniędzy na spłatę też miała zarobić była miejska firma...

Finansowy plan Jacka R., który szybko objął zupełną władzę w Pedizie, jednak nie wypalił. Miasto dostało tylko 2,1 mln zł z 5,7 mln zł za udziały, majątek firmy zlicytowano, część pieniędzy z Pedizu wyprowadzono.

Dziś firma istnieje tylko na papierze. - To było bezczelne niszczenie podmiotu gospodarczego - oceniał dzisiaj sędzia Opala. A biegły podawał dowody na wyprowadzanie pieniędzy z firmy i oszustwa:

  • Pediz kupił elementy młyna za około milion złotych i szybko odsprzedał je dalej. Szefowie firmy pozwolili na to, by zapłacono im przedawnionymi długami, których nie da się odzyskać.
  • Niektóre przedawnione wierzytelności trzykrotnie w Pedizie sprzedawano.
  • Pewna firma winna była 75 tys. zł Pedizowi. Założono specjalne konto do tej transakcji. Pieniądze nie trafiły do spółki, ale w prywatne ręce.
  • Zdaniem biegłego, jeden z prezesów Andrzej K. wyprowadził z firmy 1,1 mln zł, prokurent Mariusz F. 592 tys. zł
  • Jeszcze pięć dni przed aresztowaniem, w marcu 2005 roku, Jacek R. podpisał umowę na kupno stali za 505 tys. zł i podpisał weksel w imieniu Pedizu (sprawa jest w katowickim sądzie).
  • Firma miała sześć kont.
  • Brakuje papierów w dokumentacji spółki.


    Adwokat pod lupę

    Dokumenty ze sprawy i opinia biegłego trafić mają też do Okręgowej Rady Adwokackiej. Z wnioskiem o zawieszenie w wykonywaniu zawodu adwokata Dariusza C. Jest on pełnomocnikiem Jacka R. w różnych procesach (również karnych), był też członkiem rady nadzorczej i zarządcą Pedizu. Zdaniem sądu, mógł dokonać przestępstwa. Wziął na przykład 10 tys. zł z żarskiej firmy dla Pedizu i nie wpłacił ich do kasy firmy; wiedział o fałszowanych bilansach firmy; mówił, że nie był pełnomocnikiem firmy, a są dowody na to, że miał pełnomocnictwo prezesa... - Sąd nie przesądza, że doszło do przestępstwa - zastrzegał sędzia Opala. - Ale tu chodzi o etykę, a raczej jej brak.

    Zielonogórski adwokat uważa zarzuty za bezpodstawne. - Pieniądze przekazałem prezesowi spółki - relacjonuje. - Nie zatwierdzałem bilansów firmy, nie nadzorowałem księgowości. Podczas tego procesu padały zarzuty biegłego pod moim adresem, ale odeprzeć ich nie mogłem. Mi też zależy na wyjaśnieniu tej sprawy - mówił nam po wysłuchaniu decyzji sądu.

  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska