Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełna żalu rzuciła straszną klątwę!

Filip Pobihuszka
Domek Kata, Psią Basztę, Czarci Kamień, duch poborcy podatkowego Fabiana von Kottwitz i kapliczki wotywne - takie to skarby znajdziemy dziś podczas wycieczki w okolice wspaniałego Kożuchowa.

Wycieczkę zaczynamy w Kożuchowie i od razu trzeba zaznaczyć, że szybko stąd nie wyjedziemy. Bo nie ma na świecie takich płuc, które pozwoliłyby na wymienienie jednym tchem wszystkich zabytków tego miasteczka. Ale skupmy się na najważniejszych i najciekawszych.

Przede wszystkim XIII-wieczne mury obronne, jedne z lepiej zachowanych w Polsce, wraz ze swoimi basztami, bramami i bastejami. W skład murów wchodził też "Domek Kata" (przeznaczenia nie trzeba chyba tłumaczyć), oraz... Psia Baszta. Skąd taka nazwa? Historycy do dziś się nad tym głowią...

W podobnym wieku jest Kościół Oczyszczenia NMP, choć według krążącej legendy miał powstać z fundacji Bolesława Krzywoustego już w 1125 r. Warto też zajrzeć do najokazalszego w Polsce lapidarium z ponad dwustoma płytami nagrobnymi czy stanąć pod prawie 39-metrową wieżą ciśnień z 1908 zbudowanej w najwyższym punkcie miasta (111,8 m n.p.m.).

Kolejną ciekawostką jest wieża kościoła ewangelickiego. Tylko tyle zostało jednym z sześciu "kościołów łaski" wybudowanych na mocy ugody altransztadzkiej zawartej w 1707 pomiędzy królem Szwecji Karolem XII i cesarzem rzymskim narodu niemieckiego, Józefem I.

Zwiedzanie Kożuchowa, może zmęczyć, więc mając jeszcze trochę siły warto ruszyć dalej... Tuż za miasteczkiem odbijamy w boczną drogę przecinającą gęsty las, prowadzącą do Bulina. Kiedyś był to poligon wojskowy. Między drzewami widać co jakiś czas resztki ogrodzenia, a mijany po drodze tartak zajmuje dziś wojskowe budynki.

W samym Bulinie (który już chyba nie mógł być bardziej na uboczu) znajduje się gospodarstwo agroturystyczne (można poczuć na sobie ciekawski wzrok pasących się tam koni). Kilkaset metrów za wsią trafimy na Czarci Kamień. W miejscu gdzie dziś leży głaz, przed wiekami miała stać karczma. Jej właściciel miał skłonność do oszukiwania wszystkich, nie wyłączając diabła... Finału historii łatwo się domyślić. Podobno, gdy się dobrze przyjrzeć, na kamieniu można dostrzec diabelski odcisk dłoni.

Wracamy na drogę, która wyprowadziła nas z Kożuchowa. Jadąc nią dalej na zachód trafimy do Mirocina Górnego. Tam zobaczymy XIV-wieczny kościół, a tuż za nim dwa niezwykle malownicze stawy. Oba obrośnięte gęstymi drzewami, które znakomicie chronią przez letnim upałem. Drugi ze stawków, mniej widoczny z drogi, kryje w sobie niespodziankę. Znajdziemy tam wyspę, na której stoją dziś ruiny dworu rodu von Dyherrn. Sam staw pełnił rolę fosy, którą pokonywało się dwoma ceglanymi mostkami.

Gdyby komuś było mało, w sąsiednim Mirocinie Średnim możemy obejrzeć kolejne ruiny kolejnego dworu...

Ruszamy do Broniszowa, na zamek. Tym obiektem na szczęście ktoś się opiekuje - od lat mieszkają tam państwo Stasińscy, a w 2010 r. posiadłość ma nowych właścicieli. To Cezary Lusiński i Joanna Lang.

Podobno jest tam jeszcze jeden lokator... To duch Fabiana von Kottwitz, poborcy podatkowego, który przyczynił się do śmierci jednego z kupców, a żona nieszczęśnika rzuciła klątwę na mieszkającego w zamku okrutnika...

Wracamy do trzeciego z Mirocinów, Dolnego. Za wsią, na samym szczycie 103-metrowego wzniesienia trafimy na cmentarz. Droga do nowej części wiedzie przez starą, przedwojenną, ukrytą w cieniu gęstych koron drzew. Napisy na wielu z poniemieckich nagrobków wciąż są czytelne.

Warto wspomnieć, że wzdłuż dwóch dróg, jakie łączą Kożuchów z Mirocinami, stoi osiem tzw. kapliczek wotywnych. Pierwotnie było ich dwanaście. Powstały ok. 1670 r. z inicjatywy Georga Abrahama von Dyherrn. Dlaczego? Jedna z hipotez głosi, że był to rodzaj podziękowania za przeżycie epidemii dżumy, która szalała w okolicy w XVII w.

My jednak udamy się w drugą stronę, do Studzieńca. Mijamy XIII-wieczny kościół i ruiny dworu z XVI w., który wzniosła oczywiście rodzina von Dyherrn. Jadąc dalej na północ trafimy do Książa Śląskiego. Tu, podobnie jak w Popęszycach (Szlak Lubuskich Skarbów, cz. 6) znajdziemy pomnik poświęcony niemieckim żołnierzom poległym na frontach I wojny światowej.

Jeśli skręcimy w lewo i zapuścimy się trochę w las, być może trafimy na resztki dwóch nieistniejących już osad - Troski i Wolnicy, znanych przed wojną jako Sorgevolwerk i Freiheitsvolwerk. Bez większego kłopotu można je znaleźć na niemieckich mapach. Ostatecznie zabudowania Wolnicy rozebrano w latach 60. XX wieku, dwadzieścia lat później podobny los spotkał Troskę.

Skarb fotografa

Położony na szczycie wzniesienia cmentarz w Mirocinie Dolnym to wdzięczne miejsce dla miłośników fotografii. Stara, poniemiecka część, gęsto obrośnięta bluszczem i osłonięta drzewami prezentuje się niezwykle tajemniczo niezależnie od pory roku czy pogody, choć niewątpliwie godna polecenia jest jesień... Całość otacza ceglany mur, który też ma już swoje lata. Jeden z ciekawszych nagrobków należy do lekarza, uczestnika wojny prusko-francuskiej, który poległ w 1871 roku...

Skarb wędkarza

Jednym z popularniejszych miejsc do zarzucenia wędki są tzw. glinianki pod lasem znajdujące się ok. 2 km w linii prostej od centrum Kożuchowa. Jeden z czytelników "Gazety Lubuskiej" wyciągnął tam amura. Jak się potem okazało, ryba miała 90 cm długości i ważyła 8,80 kg!
Łowić można też w stawach Mirocina Górnego, ale trzeba zapytać o zgodę sołtysa Michała Bobowskiego, który dzierżawi je od gminy. - Jeśli ktoś poprosi, nie będzie problemu - mówi.

Skarb przyrodnika

Park Miejski w Kożuchowie im. Poniatowskiego zajmuje prawie 5 ha powierzchni. Wjeżdżając do miasteczka od południa, nie sposób go nie zauważyć. Gości wita tam barokowy portal, będący pozostałością po pałacu. Ale to, co najbardziej zainteresuje przyrodników, to mnogość rosnących tam drzew: cisów, dębów, modrzewia, lip i buków. Wiele z nich nosi zaszczytne miano pomników przyrody. Równie wspaniałe okazy, np. platanów, możemy podziwiać w starej fosie miejskiej.

Skarb przyrodnika

Okolice Kożuchowa to wyśmienite tereny dla miłośników dwóch kółek. Na podziurawiony asfalt i wzmożony ruch narzekać raczej nie będziemy, a pofalowany teren na pewno poczuje się w nogach na koniec dnia. Przejazd drogą nr 283 z Kożuchowa do Książa Śląskiego (lub odwrotnie) z pewnością będzie należał do przyjemnych. A jeśli ktoś chce poszaleć po wybojach, to tereny na północ od Mirocina Dolnego i Studzieńca powinny się do tego nadać. Bardzo polecamy!

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska