Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pętla Boryszyńska - królestwo Nocków Dużych na skalę... europejską!

Michał Burkowski, 0 68 324 88 64, [email protected]
Zebrani na skarpie ludzie obserwowali bacznie wylatujące z bunkra Nocki. Niestety, szybkie jak błyskawica zwierzaki znikały w gęstwinie, dlatego trudno je było zauważyć. Na szczęście, naszemu fotoreporterowi udało się zrobić kilka zdjęć.
Zebrani na skarpie ludzie obserwowali bacznie wylatujące z bunkra Nocki. Niestety, szybkie jak błyskawica zwierzaki znikały w gęstwinie, dlatego trudno je było zauważyć. Na szczęście, naszemu fotoreporterowi udało się zrobić kilka zdjęć. fot. Marek Marcinkowski
Wczorajsza "Noc Nietoperza" w okolicach Pętli Boryszyńskiej nie przyciągnęła tłumów ciekawskich turystów. A szkoda, bo naprawdę warto było przyjechać i obejrzeć niezwykłe widowisko.

Przyjechaliśmy na miejsce kilka minut przed dwudziestą. Pierwsze wrażenie? No cóż... Festyn jak festyn. Kilkadziesiąt osób krzątających się na łące w pobliżu niewielkiej sceny. Stoliki, ławeczki, budka z jedzeniem i piwem, obok której facet przyrządzał skwierczące na grillu szaszłyki i kiełbaski.

Dalej roześmiane dzieciaki uganiające się za parą bocianów. Leniwą atmosferę przerywały niekiedy salwy śmiechu publiczności zgromadzonej przy scenie. Kilkanaście osób rozweselały skecze chłopaków z kabaretu Trzeba Wykopać Bursztyny.

Reszta przybyłych na imprezę gości rozpierzchła się po całej okolicy. Ktoś oglądał wystawę poświęconą nietoperzom, inni siedzieli na ławeczkach dyskutując na wszelkie możliwe tematy.

Świeczki i klimat

W czasie gdy na scenie grał zespół CROM udaliśmy się w kierunku bunkra, z którego za kilkadziesiąt minut miały wylecieć pierwsze nietoperze. Robiło się ciemno, ale drogę przez las rozświetlały świeczki prowadzące wprost do królestwa Nocków Dużych.
- Ale szumią. Są ich tam całe setki - usłyszeliśmy od Martyny Piech z Domu Kultury w Lubrzy, która ściągała tablicę informacyjną z wejścia do schronu.

Czekaliśmy, a wokół nas gromadziło się coraz więcej ludzi. Tych kilkadziesiąt osób zebranych na niewielkiej skarpie starczyło, aby odnieść wrażenie, że otacza nas tłum gapiów.

Wśród nich był również doktor Tomasz Kokurewicz z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Palące się świeczki, podświetlone wejście do bunkra A2 i opowieść o nietoperzach snuta przez naukowca, stworzyły niepowtarzalny klimat. Dla tej chwili warto było przyjechać w okolice Pętli Boryszyńskiej.

Szybkie jak błyskawica

Wtem, gdy przyrodnik opowiadał o liczebności ssaków w schronie przed nami, wyleciał pierwszy z Nocków. Przemknął nad głowami słuchaczy i znikł gdzieś w ciemnym lesie.

- To niesamowite zwierzęta. One bardzo dobrze wiedzą, że tu jesteśmy i dlatego nie zobaczymy ich zbyt wiele - wyjaśnił dr Kokurewicz. Rzeczywiście, wylatujące pojedynczo ssaki trudno było zauważyć. Szybkie jak błyskawica zwierzaki znikały zaraz w gęstwinie. Jednak gdy ludzie już się rozchodzili, Nocków zaczęło wylatywać coraz więcej, i więcej, i więcej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska