Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piąte podejście do finału ekstraligi. Walka o zielonogórski tor (zdjęcia)

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Na razie stadion to wielki plac budowy. Czy w dzisiaj może się tu odbyć mecz?W piątek ,,na 5:1” jechały dwie koparki. Miejmy nadzieję, że w dzisiaj zrobią to nasi zawodnicy
Na razie stadion to wielki plac budowy. Czy w dzisiaj może się tu odbyć mecz?W piątek ,,na 5:1” jechały dwie koparki. Miejmy nadzieję, że w dzisiaj zrobią to nasi zawodnicy fot. Tomasz Gawałkiewicz
"Cała Polska z was się śmieje" - krzyczeli w czwartek fani z Torunia. Teraz cały kraj otworzy oczy ze zdumienia. W piątek zielonogórski tor zamienił się w wielki plac budowy. Koparki, wywrotki, gigantyczna glebogryzarka - to wszystko, by finał mógł się odbyć.

[galeria_glowna]
Przypomnijmy, w czwartek byliśmy świadkami czwartej nieudanej próby rozegrania finału ekstraligi między Falubazem i Unibaksem Toruń. Od 11 października gospodarze bronowali, ubijali i starali się suszyć tor przy Wrocławskiej. Bez skutku. Uwięziona w gliniastej nawierzchni deszczówka, niskie temperatury i bardzo wysoka wilgotność krzyżowały im plany. Prezes Unibaksu Wojciech Stępniewski stracił cierpliwość i powiedział, że nie zgodzi się na kolejny nowy termin czy zamianę gospodarza.

Działacze z Zielonej Góry znaleźli się pod ścianą. Zgodnie z regulaminem, pierwszy mecz finałowy musi się odbyć przed niedzielnym rewanżem. Zostały im do wyboru: piątek lub sobota. Co można zrobić przez dwa dni, kiedy prace trwające ponad tydzień zakończyły się fiaskiem? Do tego w nocy z czwartku na piątek nad W69 znów przeszła ulewa. Sytuacja wydawała się beznadziejna.

W piątek rano w pokoju prezesa ZKŻ-u Roberta Dowhana spotkali się przedstawiciele kilku firm budowlanych z regionu. Stwierdzili, że trzeba działać i jak na zawodowców przystało, szybko przedstawili kilka możliwych scenariuszy. Szef firmy CAPRI-bit Eugeniusz Weiss naszkicował nam krótko, co można zrobić. Po pierwsze zdjąć mokrą, gliniastą warstwę toru i przewieźć ją do wysuszenia w specjalnej maszynie i później znów ułożyć. Słabym punktem operacji była owa maszyna, która przerabia raczej kruszywo, a nie nawierzchnię torów żużlowych. Mogła się po prostu zepsuć. Drugi wariant także zakładał zerwanie plasteliny z wierzchu i nawiezienie 200-300 ton suchego sjenitu prosto z kamieniołomów. Warunek? Musiał być suchy. Trzecim rozwiązaniem było wysuszenie starej nawierzchni za pomocą sprzętu drogowego. - Mamy kilka rozwiązań i wszystkie wchodzą w grę - ocenił Dowhan.

Kilka minut po 10.00 na stadionie pojawiła się ogromna maszyna podstawiona przez firmę Diament. Przypominała monstrualną glebogryzarkę. Na regulowanej hydraulicznie platformie dźwigała kolczasty wał, który łatwo poradził sobie ze spulchnieniem 50-centymetrowej warstwy nawierzchni. Fachowcy pochylili się nad nią i ocenili, że wystarczy wywieźć 15-centymetrową warstwę z wierzchu, a pod spodem jest dobrze. W tym czasie ciężarówki już jechały do kamieniołomu po nowy i suchy materiał.

Skala przedsięwzięcia robiła piorunujące wrażenie. Fredrik Lindgren, który przyjechał zobaczyć, co się dzieje pokiwał ze zdumienia głową i stwierdził, że wraca do hotelu, a wróci na gotowe. Czegoś takiego jeszcze nie widział. Jeden telefon i z lawety już zjeżdżał walec, po chwili ogromna równiarka służąca do budowy dróg. Dojeżdżał kolejny sprzęt: koparki, ładowarka, wywrotki. Dopiero taki arsenał okazał się skuteczny w konfrontacji ze stawiającym przez dwa tygodnie opór torem. Ciągnik z broną wyglądał przy tym zabawnie. No i kierownictwo "budowy". Sami starzy wyjadacze, którzy nadzorowali zdecydowanie większe inwestycje, niż ta przy Wrocławskiej. To rzucało się w oczy.
- Oczywiście, że da się ten tor zrobić - zapewnił kierownik zespołu budów z firmy San Bud Grzegorz Sachar i wyjaśnił, co właśnie działo się przy W69. - Ściągamy warstwę z wierzchu na całej długości, najgorsze błoto do głębokości około 10 centymetrów. Przyjedzie nowy materiał, suchy sjenit, ale bez domieszki glinki i będziemy to wszystko mieszali.
Rolę wielkiej glebogryzarki oraz plan na kolejne godziny i pewnie część nocy objaśnił nam także dyrektor zaplecza, prokurent w firmie Poszukiwania Naftowe Diament Janusz Popiel.

- Nasza maszyna przygotowuje tor do suszenia, stabilizuje go. Dowieziona zostanie nowa warstwa, po przemieszaniu z istniejącą utwardzimy ją za pomocą walców gumowych. Taka nawierzchnia powinna się jutro nadawać do zawodów - powiedział Popiel. - Podobne operacje wykonujemy dość często przy budowie dróg i placów. Nie trzeba wymieniać gruntu, tylko wykorzystuje się rodzimy. Spajamy go za pomocą na przykład cementu lub wapna. Tu nie możemy ich zastosować, bo powstałaby twarda bryła, a nie tor żużlowy. Rozważaliśmy wiele różnych metod, ale ta przyjęta wydaje się najbardziej sensowna i skuteczna.

Wygląda na to, że sobotnia, piąta powtórka dojdzie wreszcie do skutku. Nowy tor będzie właściwie neutralny i nikt bez próby jazdy nie odważy się go oceniać. Cel się nie zmienił. Jeśli ktoś jeszcze myśli o złotym medalu, trzeba w sobotę wysoko pokonać rywali. Determinacja bardzo osłabła, morale jak w okopach I wojny światowej, ale mobilizacja pewnie wróci. Niech tylko zawarczą motocykle, a adrenalina zrobi swoje. Trzymajmy kciuki, by o 15.45 pierwsza i najdłuższa w dziejach odsłona finału przeszła wreszcie do historii. Zresztą za sprawą piątkowej "budowy" już przeszła.

JUŻ W NIEDZIELĘ JEDZIEMY DO TORUNIA

Dlaczego pierwszy mecz trzeba wygrać możliwie wysoko? Po pierwsze, "Anioły" dysponują atutem toru. Motoarena to nie tylko piękne trybuny, ale także zaskakujące agrafki (kształty łuków) i nawierzchnia. Jak bardzo? Australijczyk Leigh Adams ocenił po pierwszym meczu w Toruniu, że w tym sezonie nikt tam nie wygra. As Unii Leszno wiedział, co mówi, bo "Pierniki" do dziś cieszą mianem niepokonanych.

Na palcach można policzyć zawodników przyjezdnych, którzy rozszyfrowali tamtejszy tor. Udało się Adamsowi i Tomaszowi Gollobowi. Z naszych najlepiej radzili sobie juniorzy. Świetnie pamiętamy szaleńcze wolty Patryka Dudka po zewnętrznej i niesamowicie zaciętą rywalizację Grzegorza Zengoty z seniorami torunian. Unibax nie wybacza błędów. Minimalne odejście od krawężnika w drugim łuku, wybór niewłaściwej ścieżki na wejściu i jest pozamiatane. Seniorzy Falubazu startowali tam tylko kilka razy. Ostatnio Grzegorz Walasek i Rafał Dobrucki w finale Klubowego Pucharu Europy. Trudno jednak mówić, o jakimś wielkim doświadczeniu naszych na toruńskiej arenie.

Po drugie, rywale dysponują mocnym i wyrównanym składem. Australijczycy Ryan Sullivan (ze średnią biegową w domu 2,39), Chris Holder (2,23) i as miejscowych Wiesław Jaguś (2,15) nie są wymieniani w jednym szeregu z największymi gwiazdami, ale dorównują im potencjałem. Szczególnie w meczach ligowych przed własną publicznością. Bardzo rzadko plecy rywali ogląda tam także Adrian Miedziński (2,17). Jeśli jest twardawo, jadą ja z nut. Kiedy popada, jak podczas finału indywidualnych mistrzostw Polski, gubią się nawet oni.
Atut toru i skład zbudowany bardzo podobnie do naszego, stawia gospodarzy w roli faworytów rewanżu. Tylko na jednej pozycji w ciemno dorównamy miejscowym...

Na decydujące starcie wybiera się ósmy zawodnik, czyli mocna grupa fanów Falubazu. Kibice jadą autokarami, prywatnymi samochodami i wszyscy mają jeden cel: dopingować swych "rycerzy" w walce o złoty medal. - Grupa zorganizowana wyjeżdża z biura podróży Odkrywca. Autobusy ruszą w niedzielę o 8.00 z parkingu koło krematorium - powiedział przedstawiciel Stowarzyszenia Kibiców KS Falubaz Zielona Góra Kajetan Hozakowski. - Kibiców, którzy jadą prywatnymi autami zachęcamy do wspólnej zbiórki przy trasie Inowrocław - Toruń. Tam się zatrzymamy i poczekamy na wszystkich. Dokładne informacje na temat godziny i miejsca zbiórki są w ulotce dodawanej do biletu. Później kawalkadą przejedziemy przez miasto na stadion. Dokładnie nie wiem, ile będzie autobusów, bo cały czas ustalamy to z Krzyśkiem Smykałem z Odkrywcy. Bardzo nam pomaga i chciałbym mu za to podziękować.
Hozakowski dodał, że w Toruniu możemy się spodziewać wyjątkowej oprawy. Ma nawiązywać do złotego medalu i tytułu mistrza Polski, który wciąż jest w naszym zasięgu.
Początek meczu o 16.00

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska