24 grudnia w patrolu, jechały dwa transportery rosomak z polskimi żołnierzami na pokładzie. Nagle pod jednym z nich eksplodował tzw. improwizowany ładunek wybuchowy. - Ładunek był na tyle silny, że piątka żołnierzy została poszkodowana - informuje kapitan Dariusz Kudlewski, szef sekcji prasowo - informacyjnej PKW Afganistan. - Na szczęście nikt nie zginął - dodaje.
Trzech ciężej rannych przewieziono śmigłowcem ewakuacji medycznej do szpitala w bazie Bagram. Stamtąd trafili do następnej lecznicy - w amerykańskiej bazie wojskowej w niemieckim Rammstein.
Dwóch lżej rannych znajdowało się w szpitalu w polskiej bazie Ghazni, ale już wrócili do służby. - Stan żołnierzy jest stabilny, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - zapewnia D. Kudlewski.
Zgodnie ze swoimi procedurami, wojsko nie podaje danych dotyczących polskich żołnierzy, ani ich przynależności służbowej. Możemy jedynie powiedzieć, że wozów Rosomak używają zgrupowania bojowe Alfa i Bravo, które w tej zmianie w Afganistanie wystawiła 10. Brygada Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. Z wielkim prawdopodobieństwem można więc powiedzieć, że wszyscy ranni to żołnierze "Czarnej Dywizji".
Wojsko nie chce także informować o szczegółach wypadku, ani o stanie pojazdu. Okazuje się, że Talibowie śledzą doniesienia w mediach, by dowiedzieć się, czy ich ataki przyniosły skutek. Metodą prób i błędów ciągle udoskonalają swoje ładunki wybuchowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?