Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze za uśmiech

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz Archiwum ,,GL"
Mamy prawdziwą transferową bombę, a właściwie - wszystko na to wskazuje - bomb będzie kilkanaście.

Otwarty konflikt zawodników z właścicielami ligi dotyczący zapisów regulaminowych może skończyć się brakiem nowych kontraktów. Ważne będą tylko te długoletnie, a wszelkie transfery, o których polski żużel spekuluje od co najmniej miesiąca, pozostaną tylko spekulacjami. To byłaby prawdziwa rewolucja. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia angaż w Speedway Ekstralidze mogą dostać żużlowcy, którzy o najlepszej lidze świata nigdy nawet nie marzyli. Zawodnicy z zachodu, ze wschodu i nasi rodzimi, którzy gdzieś w drugiej, czasem pierwszej lidze ścigają się na kontraktach półamatorskich. W taki scenariusz nie do końca wierzę, ale takie rozwiązanie jest możliwe. Strony mocno okopały się na swoich pozycjach. Sytuację mamy patową.

Nie ma sensu przytaczanie punktów spornych. Tych jest kilka i rzeczywiście na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieżyciowe. Ktoś gdzieś pokusił się by porównać prawa i obowiązki zawodowego piłkarza z tymi, które w nowym regulaminie mają obowiązywać żużlowców. Lektura ciekawa, po której można odnieść ważenie, że oto w kolorowych kevlarach w przyszłym sezonie w Polsce jeździć będą chłopi pańszczyźniani. Ich panami będą prezesi, a pośrednio władze Speedway Ekstraligi. Nie jest to prawda, bo nikt nikomu nie narzuca gdzie będzie jeździł. To wolny wybór.

Każde rozgrywki, w każdej dyscyplinie sportu to biznes. Biznes, który przyjmuje własne zasady, pozwalające zarabiać pieniądze. Upraszczając żużel trzeba sprzedać. I żużel jest sprzedawany. Cena jest dobra szczególnie za okno wystawowe czyli prawa telewizyjne. Ich właściciel chce pokazywać w nim to co najlepsze i jeszcze zarabiać na tym dodatkowe pieniądze. A to sponsor tytularny ligi, a to sponsorzy klubowi, a to sponsor techniczny. Można wymieniać bez końca. Problem w tym, że w na tej wystawie pojawiają się sponsorzy, którzy mogą być w konflikcie ze sponsorami ligi. Przykładowo napoje. Tych w bidonach mamy kilkanaście. Jeśli liga podpisze umowę z producentem napoju X, to trudno by w telewizyjnym okienku pojawiała się reklama napoju Y. X za bycie oficjalnym napojem Speedway Ekstraligi zapłaci setki tysięcy, a może nawet milion złotych. Z kolei Y rzuci kilku żużlowcom po kilkadziesiąt tysięcy i też znajdzie się na wystawie. Na anegdotycznym już bidonie pojawiać się nazwy różnych produktów. Tak już było i jest. Zawodnik popijający coś z bidonu, na którym znajduje się nazwa płynu do chłodnic to wcale nie wymysł. To żużlowo-kabaretowa rzeczywistość.

Rzeczywistością jest też historia piłkarska z Polski. Zawodnik grający w czołowym klubie, gdzie duże pieniądze płacone są na czas pewnego razu przyszedł na trening z miną w podkówkę. Za brak uśmiechu zapłacił miejscem w meczowej osiemnastce. Usiadł na trybunach, nie zgarnął wejściówki i premii za mecz. Razem kilkadziesiąt tysięcy złotych. I wcale nie czuje się chłopem pańszczyźnianym, uśmiecha się, bo mu płacą.

Zobacz najnowszy odcinek programu "Na wirażu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska