Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniędzy nie zwrócili

(bat)
Lista ewentualnych przestępców liczyła kilkanaście nazwisk. Byłych szefów miasta. Brali oni pieniądze za reprezentowanie Zielonej Góry w miejskich spółkach. Jak się teraz okazało - brali zgodnie z prawem.

Prezydent Bożena Ronowicz wysłała w grudniu ub.r. do prokuratora długą listę nazwisk. Byli na niej m.in.: obecny marszałek województwa Andrzej Bocheński, szef rady miasta Stanisław Domaszewicz, byli prezydenci miasta: Zygmunt Listowski i Henryk Masternak. A także - były wiceprezydent w gabinecie Ronowicz Janusz Baran. Zdaniem prezydent, mogli oni wszyscy popełnić przestępstwo w czasach, gdy zasiadali we władzach Zielonej Góry. Bo brali pieniądze ze spółek miejskich za posiedzenia zgromadzeń wspólników.
Zdaniem Ronowicz, byli szefowie miasta przekroczyli uprawnienia i złamali przepisy kilku ustaw, w tym Kodeksu karnego. - Lukrowali sobie pensje - oceniała też prezydent, która sama za pracę w miejskich spółkach pieniędzy nie brała i nie bierze.

Pieniędzy nie zwrócili

U niektórych ten lukier do pensji był całkiem, całkiem gruby. Baran jedynie w Komunalnym Towarzystwie Budownictwa Społecznego pobrał przez dwa lata 22 tys. zł. Poprzedni zarząd Zielonej Góry, m.in. Listowski i Domaszewicz przez cztery lata dostali z KTBS-u oraz spółki pogrzebowej od 12 tys. zł do 20 tys. zł. A ich poprzednicy - m.in. Masternak i Bocheński - w tych samych firmach - od 3,7 tys. zł do 5,6 tys. zł.
Byli szefowie miasta dostali wezwania do zwrotu pieniędzy. Pieniądze jednak nie wpłynęły, bo obwiniani przez Ronowicz urzędnicy postanowili poczekać na decyzję prokuratury. - Żadna kontrola nie podważała prawa do pobierania tych wynagrodzeń, nawet Najwyższej Izby Kontroli - argumentował Listowski.

Prawo to nie kodeks moralny

Decyzja prokuratury już jest. Śledztwo po dziesięciu miesiącach umorzono, bo nie znaleziono dowodów na przestępstwo. - Prokuratura sprawdziła wszystkie miejskie spółki i to, czy nie przekroczono czasami prawa karnego, prawa spółek handlowych, prawa lokalnego... - mówi rzecznik prokuratury okręgowej Kazimierz Rubaszewski. - I nie znaleziono dowodów, że złamano przepisy. Moralna ocena tej sprawy może już być zupełnie inna.
W magistracie na razie nie chcą komentować decyzji prokuratury. - Czekamy na jej uzasadnienie - mówi rzecznik prezydent Aleksander Dziącko. - Wtedy zdecydujemy też, czy odwołamy się od decyzji prokuratora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska